Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-02-2014, 08:52   #177
Wojan
 
Wojan's Avatar
 
Reputacja: 1 Wojan jest na bardzo dobrej drodzeWojan jest na bardzo dobrej drodzeWojan jest na bardzo dobrej drodzeWojan jest na bardzo dobrej drodzeWojan jest na bardzo dobrej drodzeWojan jest na bardzo dobrej drodzeWojan jest na bardzo dobrej drodzeWojan jest na bardzo dobrej drodzeWojan jest na bardzo dobrej drodzeWojan jest na bardzo dobrej drodzeWojan jest na bardzo dobrej drodze
Po wszystkich przejściach tej nocy grupa nie zamierzała się poddać byle karłowi, choćby był i pułkownikiem Ochrany.
Nie chodziło tylko o utratę przedmiotu dla papy, ale także, a może przede wszystkim o walkę o wolność. Wszyscy zdawali sobie sprawę, że agent Ochrany nie puści ich wolno, choćby oddali mu flet bez żadnego chwili zwłoki.

Pierwsza do boju ruszyła cicha i do tej pory spokojna Nadia Morozov. Błyskawicznie zmieniła swoje ciało w potężnego drapieżnika i rzuciła się w kierunku wampira. Zaraz za nią ruszył Sasza i szczurzyca. Reszta bandy posłuchała rozkazu Juriego i rzuciła się biegiem w przeciwną stronę tunelu metra.

Nadia Morozov, Sasza Smokrew, Nadia Krysa
Przemieniona w potężne monstrum Nadia rzuciła na Seriożę i złapała go za ubranie na karku i zaczęła odciągać od karła.
- Co robisz kretynko! - wrzasnął kainita, a jego głos niósł się szerokim echem po tunelu - Już go miałem!
Wampir zaczął się szarpać i próbować wyrwać z uścisku wielkich kłów. Ku zdziwieniu dziewczyny wampir był bardzo silny i gdy zaczął ją obijać o szyi i pysku omal nie puściła go.
Ciągnęła go dalej i wtedy obok niej pojawiła się szczurzyca w jej dłoni lśniło zakrzywione ostrze. Widząc, że Kainita szarpie się i wierzga, doskoczyła do niego i jednym celnym uderzeniem wraziła mu sztylet w serce.
Kocica w jednej chwili poczuła, jak mięśnie wampira wiotczeją. W momencie wszystkie siły upuściły Seriożę i teraz Nadia ciągnęła w pysku człowieka przypominającego szmacianą lalkę.

Dymitr także wspomógł dziewczyny w ich misji. Wyciągnął swoje Glocki i począł bez opamiętania ładować w karła. Kolejne wystrzały rozświetlały półmrok tunelu niczym uderzenia pioruna.
Trzy pierwsze kule dosięgły celu i agent Ochrany upadł na kolana.

W tym momencie do akcji wkroczył jeszcze młody Sasza, który nadal próbował się zrehabilitować za swoje potknięcia i porażki i odzyskać szacunek i pozycję w grupie.
Gdy obie kobiety odciągały Seriożę, Sasza wpompował resztki krwi w mięśnie i poczuł jak napływa do nich potężna siła. Wyskoczył górę na kilka metrów i niczym superman uderzył pięścią w sufit.
Uderzenie było tak silne, że poczuł i usłyszał, jak trzaskają mu kości w prawej ręce. Mimo to z sufitu posypały się znacznej wielkości kawałki betonu. On i dziewczyny w ostatniej chwili odskoczyły od walącego się stropu.

Oddzieleni stertą gruzu od agenta Ochrany grupa ruszyła biegiem za Jurim i resztą ich bandy.

Cyryl Wołkow, Oleg Sergiejew
Cyryl i Oleg biegli za drugim wampirem. Ten kierował się w stronę tunelu, którym biegła regularna trasa metra.
- Co wy żeście kurwa zrobili? - darł się biegnąć - Wszystko już było załatwione. Jeszcze minuta i karzeł byłby potulny, jak baranek. Banda idiotów.
Nagle wampir zatrzymał się, gdyż przed nimi zmaterializował się Cień, którego już znali. Tym razem widzieli go wszyscy. Był ciemniejszy niż otaczającego ciemności, a przy tym zdawało się, że emanował jakimś dziwnym wewnętrznym blaskiem.
Cyryl i Oleg zareagowali niemal natychmiast. Ten pierwszy doskoczył do Cienie i skierował na niego wiązkę dezintegratora.
W tym czasie kapturnik spróbował przejąć nad nim kontrolę. Niestety te kilka sekund, które miał nie wystarczyły, aby zdominować Cień. Broń wymyślona przez Cyryla dość szybko unicestwiła ich przeciwnika. Te kilka sekund pozwoliło jednak stwierdzić, że i ten Cień był czyimś niewolnikiem. Najprawdopodobniej to karzeł miał nad nimi władzę. Nic porozumienia jaką Oleg nawiązał z Cieniem pozwoliła mu nie tylko poznać prawdę o tym, że jest on uwięziony, ale także doświadczyć bólu, jaki towarzyszył unicestwianiu przez wiązkę. Było to potworne uczucie, które wręcz paliło jego duszę.
Widząc, że droga na powrót jest wolna, Juri ruszył dalej biegiem przed siebie. Mag i kapturnik ruszyli za nim.

Wszyscy
Cała grupa spotkała się na stacji metra. Późno pora im sprzyjała. Peron był niemal pusty i nikt nie zwrócił uwagi na wbiegającą grupę. Przynajmniej na razie.
Juri był wściekły, gdy zobaczył w jakim stanie jest jego kumpel. Już miał zacząć słowne przepychanki, ale w ostatniej chwili powstrzymał się i tylko wyjął z kieszeni świstek papieru, który sprokurował Dymitr i zaczął nim wymachiwać mu przed oczami.
- Tak przestrzegacie umów - drwił - Macie szczęście, że okoliczności są takie a nie inne.

Grupa niezatrzymywana przez nikogo wyszła na powierzchnię. Ku ich zdziwieniu nigdzie nie było ani agentów FSB, ani Ochrany. Miasto żyło swoim życiem, nie świadome tego, co działo się w jego podziemiach.
- Tam stoi nasz samochód - powiedział Juri wskazując srebrnego Mercedesa SLR, stojącego po drugiej stronie ulicy - Mam nadzieję, że możecie już wyciągnąć sztylet z serca mego przyjaciela? - spytał.
Nieżywy Kainita był przytrzymywany przez obie kobiety, które wspólnymi siłami wyciągnęły go z podziemi.
 
__________________
"Amnestia to jest dla złodziei, a my to jesteśmy Wojsko Polskie" mjr. Dekutowski ps. "Zapora"
"Świnie noszą koronę, orzeł w gównie tonie,
a czerwono białe płótno, porwał wiatr" Hans
Wojan jest offline