Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-02-2014, 22:00   #203
Wojan
 
Wojan's Avatar
 
Reputacja: 1 Wojan jest na bardzo dobrej drodzeWojan jest na bardzo dobrej drodzeWojan jest na bardzo dobrej drodzeWojan jest na bardzo dobrej drodzeWojan jest na bardzo dobrej drodzeWojan jest na bardzo dobrej drodzeWojan jest na bardzo dobrej drodzeWojan jest na bardzo dobrej drodzeWojan jest na bardzo dobrej drodzeWojan jest na bardzo dobrej drodzeWojan jest na bardzo dobrej drodze
Przy wejściu do stacji metra
Sytuacja stawała się naprawdę nie wesoła i wszyscy zdawali sobie z tego sprawę. Od słowa do słowa, konflikt pomiędzy Dymitrem, a Nadią przybrał na sile i lada chwila nagromadzone w powietrzu emocje mogły wybuchnąć.
Kilka osób z boku próbowało pertraktować i ułagodzić sytuację, ale żadna z osób zaangażowanych w konflikt nie chciała zrezygnować i ustąpić, choćby o krok.
Nawet napomnienia Cyryla, że lada chwila może się tu zjawić Ochrana, na niewiele się zdały.

Cichy i raczej skryty w cieniu kapturnik zdecydował się wejść pomiędzy rywalizujących. Spoglądał to na Dymitra, to na Nadię i czekał, aż zdecydują się oddać mu przedmioty o które rozpoczęła się cała awantura.
Nagle Nadia Morozow wydała z siebie łapiący za serce skowyt, czy też miauknięcie, które skruszyłoby najbardziej zatwardziałego nawet gangstera. Przywodził on na myśl płacz dziecka lub nawoływanie małej kotki, która zgubiła matkę.
Mimowolnie wszyscy zwrócili wzrok w kierunku kocicy. Jej twarz była mieszanką kocich i ludzkich elementów. Wypisany na niej był wyraz autentycznego bólu i cierpienia.
Serca wszystkich wypełniło współczucie i pragnienie pomocy kotce.

Korzystając z tych kilku sekund zamieszania Oleg złapał sztylet i flet i dokonał wymiany.
Zaskoczenie, jakie temu towarzyszyło nie pozwoliło nikomu nawet głośno zaprotestować. Widząc, że wszyscy skupili na niej wzrok Nadia Morozow ze wstydem spuściła wzrok, udając że kompletnie nie wie o co chodzi i dlaczego wszyscy się w nią wpatrują.
- Wygląda na to, że możemy iść - rzucił najbardziej przytomny z całego towarzystwa Juri.


W drodze do Rabatova
Grupa podzieliła się i ruszyła ku willi Rabatova. Wszyscy spodziewali się, że lada moment zza zakrętu wyłonią się wozy FSB lub Ochrany, ale ku zaskoczeniu nic takiego nie nastąpiło. Cała sprawa robiła się coraz bardziej podejrzana i tajemnicza. Prawdziwa natura kontaktów Komosa z agentami Ochrany nie została wyjaśniona. Cyryl, który widział tatuaż na nadgarstku Olega maga miał najwięcej do myślenia.
Miał za mało informacji, aby jednoznacznie stwierdzić, po co obaj mężczyźni przyszli do satyra. Czy byli wysłannikami Ochrany, czy może działali na własną rękę, wykorzystując tylko swoją pozycję w tej organizacji.
Jaka, by nie była prawda na pewno, papa Rabatov się tym zainteresuje.

Bez przeszkód obie grupy wyjechały z Moskwy i wjechały na szosę prowadzącą do Zelengrad.
Zbliżała się trzecia w nocy i droga była praktycznie pusta. Mimo to oczy wszystkich były skupione na okolicy i wypatrywały ewentualnej zasadzki. Ta na szczęście nie nastąpiła i obie grupy cało dojechały do celu.

Podmoskiewska dacza Fiodora Rabatova
Zelengrad


Na żwirowym podjeździe stało już kilkanaście wysokiej klasy samochodów. Najwyraźniej papa miał jakiś gości i byli to ludzie z wyższych klas, moskiewska śmietanka.
Gdy tylko obie grupy zatrzymały się na parkingu w ich stronę zbliżył się lokaj.
- Państwo pozwolą ze mną. Pan Bakunin oczekuje państwa.
Mężczyzna poprowadził grupę do bocznego wejścia, a później skierował na górę.
Tam w mały, ale stylowo urządzonym gabinecie, na skórzanej kanapie siedział pełnomocnik Rabatova.

- Witajcie - rzekł, gdy wszyscy weszli do środka - Macie to o co was prosiłem?
- Tak - odparł Juri, który stał na przodzie.
- Doskonale - Bakunin wstał i ruszył w stronę drzwi - Rozgośćcie się, ja pójdę po pana Rabatova. Na dole jest małe przyjęcie, ale myślę, że znajdzie on chwilkę, aby osobiście wam podziękować.
Mężczyzna wyszedł i zostawił grupę na kilka minut samych.

- Witajcie moi drodzy - usłyszeli, gdy otworzyły się drzwi gabinetu. W progu stanął znany wszystkim ojciec chrzestny Moskwy, papa Rabatov.
Ubrany był w biały smoking do którego nijak nie pasowała, jego nalana twarz.
Stary kainita podszedł do biurka i rozsiadł się w fotelu.
- Pokażcie mi zatem to cacko - powiedział.
 
__________________
"Amnestia to jest dla złodziei, a my to jesteśmy Wojsko Polskie" mjr. Dekutowski ps. "Zapora"
"Świnie noszą koronę, orzeł w gównie tonie,
a czerwono białe płótno, porwał wiatr" Hans
Wojan jest offline