Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-03-2014, 11:31   #20
Wurg
 
Reputacja: 1 Wurg nie jest za bardzo znanyWurg nie jest za bardzo znany
Gedan zabrał ze sobą cały swój ekwipunek z karczmy i podczas trasy trzymał się ze wszystkimi, lecz podczas podróży był mniej rozmowny niż w karczmie. Podróż zawsze tak na niego wpływała. Wyglądał niemal tak samo jak podczas ich pierwszego spotkania, oprócz tego, że teraz oprócz zbroi skórzanej miał na sobie jeszcze dodatkowe metalowe elementy chroniące barki, nadgarstki i golenie. Przez plecy przewieszony miał duży drąg, który był mniej więcej wzrostu Rosalindy, grubości jego własnej pięści. Niewątpliwie tak prosta broń w rękach wielkoluda mogła siać zniszczenie w świetle jego siły. Dodatkowo przy boku konia miał przytroczony zwój łańcucha z hakiem. Dodatkowo była tam też lutnia, której ani razu nie użył.

Nawet się nie zastanawiał, czy powinien pomóc mężczyźnie, którego wóz zaległ na trakcie, to wypadało z oczywistej, nigdzie nienapisanej księgi podróży. Sam po cichu wierzył, że dobre uczynki na trakcie powracały do niego, gdyż sam był nieraz w opałach, mniejszych lub większych, i nie raz zdarzało mu się korzystać z pomocy innych podróżnych. Zaś dzban wina uznał jako przyzwoity bonus i podczas jazdy konno co i rusz upijał z niego kilka solidnych łyków, co jakiś czas bez słowa podając go innym towarzyszom podróży, aby i oni skorzystali z niespodziewanego prezentu.

Nawet nie zareagował na interwencję Gregora w sprawie szkapy. Stał tylko gdzieś z boku i patrzył, jak jego rodak ,,rozwiązuje problem". Gdy tylko ruszyli dalej w drogę, podjechał do niego nieco bliżej i podając dzban wina zagadnął:

- Jakim sposobem wytresowałeś te zwierzęta? Nigdy nie widziałem, by sowa czy wilk słuchały poleceń człowieka...

Gdy jednak zobaczył smugę dymu spochmurniał. Wpatrywał się w nią niemal bez przerwy, odkąd tylko pojawiła się na niebie. Chciał protestować i pogonić resztę grupy, aby sprawdzili co się tam dzieje. Zbyt wiele widział takie łuny i takie kłęby dymu, by nie domyślać się, co mogą one oznaczać. Krew, krzyki, wołanie o pomoc i śmierć. I drani za to odpowiedzialnych. Kolejnych parszywych nierobów, którzy zamiast wziąć się do ciężkiej, lecz uczciwej pracy, wolą przypasać miecz i najeżdżać jeszcze biedniejszych od siebie, by na chwilę stać się nieco bogatszymi.Zacisnął pięści i zgłosił się na ochotnika na pierwszą wartę. Usiadł w pewnej odległości od obozowiska, oparty o pierwsze lepsze drzewo i zaczął cicho grać, pomrukując do smutnych nut słowa pieśni, która nie raz towarzyszyła mu w podróży:

Szczyty skał i klifów, powietrze jest rozrzedzone
Wiec znajdziemy górską dróżkę na dół zbocza
Spotkamy się gdzie śnieg opada
To tam, moja droga, gdzie jeszcze raz zaczniemy
Przeskakując kamienie, splątując włosy
Zeszłoroczne ślady poroża wskażą drogę

Weź nas z powrotem, dalej tam, gdzie niebezpieczeństwo
Nie przemierza granic, a dobroć nie jest tylko snem

Mam znajomego, który mieszka nad ujściem rzeki
On zna płacz skrzypiec, to jest stare brzmienie
Samotne skrzypnie i jęki pustego domu
Są piosenki podobne do spadającego deszczu
Zdmuchnięte domy, grząski grunt
Siła wody może utopić człowieka


Weź nas z powrotem, dalej tam, gdzie niebezpieczeństwo
Nie przemierza granic, a dobroć nie jest tylko snem

Kiedy wyższe wzgórza robią się niebieskie,
I fale otulają miejsce gdzie dzieci dorastały
Wszystko to co mamy stanie się echem
Dni, kiedy miłość była prawdziwa
Ściszony głos tylko ułatwia
Cisza ukazuje co odeszło



Tej nocy nie obudził nikogo, aby go zmienił. Czuwał całą noc, patrząc w miejsce, gdzie w mroku nocy zniknął dym. Nad ranem zaś odezwał się do reszty towarzyszy:

- Powinniśmy sprawdzić wczorajszą zagadkę z dymem. Jeżeli jest to jakiekolwiek niebezpieczeństwo, na które możemy być narażeni, lepiej stawić mu czoła teraz, niż zostawić je za sobą, by dorwało nas w czasie snu.

Powiedział oporządzając konia do dalszej drogi a z jego miny można było wyczytać determinację.
 
Wurg jest offline