Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-03-2014, 17:50   #123
Proxy
 
Reputacja: 1 Proxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputację
Stan palności broni okazał się dość zaskakujący. Proch w broni jej własnej produkcji był przemoczony. Sam nie zapalał się. Jednak broń podarowana przez Gerharda była sprawna. Wszystko wyglądało tak, jakby jego proch wypierał wodę, bądź nie dawał się nasiąknąć na tyle, by stawać się bezużyteczny. Całość była nienormalna wręcz. A Lyn wcale krótko nie zajmowała się puszkarstwem.

Ze wszystkim nie śpieszyła się zbytnio. Wszystko robiła widocznie na coś czekając. Jednak, gdy wyszło, że reszta nie czekała na nic, podniosła głos.

- Ej, ale zaraz. Czemu już idziecie? Gdzie Niedźwiedź z Borysem? - zapytała wnikliwie i z przejęciem. Wzrok automatycznie przeszedł na Kurta, jako osobę, która zorientowana być powinna najbardziej.

Zadane pytanie padło niczym w ciemną studnię bo po prawdzie tak kształtowała się wiedza każdego członka kompanii na temat nieobecnej dwójki. Kurt przez chwilę miał nadzieję, że uzyska jakiekolwiek informacje, których pragnął jak i kobieta. Żadna odpowiedź paść jednak nie mogła...

Po raz molejny spojrzał w stronę wlotu jaskini spodziewając się, że jego brat pojawi się przywołany niczym magicznym zaklęciem pytaniem o niego. To również nie nastąpiło i topornik wyszedł chcąc ukryć ewentualne emocje. Borys był równie twardym typem jak on sam i powinien poradzić sobie w lesie - tak przynajmńiej usilnie starał się wierzyć.

Milczenie powodowało tylko większe rozczarowanie w oczach Lyn. Sama również nic nie mogła powiedzieć. W środku musiała jedynie przygnębienie wdusić między złość, która w niej cały czas siedziała.

Osoba Gerharda zaczęła popadać jej w wątpliwość. Kombinował coś i kręcił. Nie chciał się przyznać, co. Kobieta zaczęła przyglądać się mu. Patrzeć na ręce, patrzeć na zachowanie, patrzeć na reakcje.

* * *

Widok kolejnych ciał spowodował, że Lyn z oczyma podobnymi do tych, które miała widząc truchło w stodole nie wyglądadła już dobrze. Jej bladość zamieniła się w lekką siność.

- Co… to jest…? - wycisnęła z siebie z mętną miną i bolesnym grymasem - Co… się tu stało…?

Wicehrabia podszedł do Kmietka, przewrócił go na plecy, po czym przyjrzał się dokładnie jego ranie.

- Teraz wiesz z czym mamy do czynienia. Wszystko wskazuje na to, że nasz przeciwnik włada potężną magią. Inaczej nie potrafię wytłumaczyć obecności tego megalitu.

Ze strachem w oczach i ściśniętą grdyką przypatrzyła się chwile na martwej kobiecie. Nie mogło to trwać dłużej. W końcu zabrała wzrok przysłaniając ją dłonią, jakby miała pomóc, by nie zrobiło się jej zbyt niedobrze. Odwróciła się i po paru wdechach myśli zaczęły same pracować.

- Ale... Ona wygląda inaczej niż Elisa... - zasądziła badając stan w którym sama bardzo nie chciała się znaleźć a który bardzo mocno zapadł jej w pamięć.

- Inaczej? - wtrącił się Gerhard podchodząc do Lyn - A jakie to ma znaczenie? Nie sądzę by nasz gospodarz był wybredny w stosunku do płci piękniej - wicehrabia uśmiechnął się obrzydliwie - Uważaj, bo możesz być następna.

- Pieprz się Gerhard - wysyczała agresywnie między zębami z zarówno przestraszoną jak i obrzydzoną miną.

Po raz kolejny jej pytanie zostało ucięte i porzucone z wymijającą odpowiedzią. Im bardziej była odsuwana od tego tym bardziej ciągnęło ją w tym kierunku.

- Dobrze wiem jak wyglądała Elisa. Ta dwójka jest prawie nie tknięta. Zabrane im zostało tylko to, co było potrzebne. Wszędzie indziej są czyści. Sam mógłbyś się zdecydować, co w końcu robi ten Twój~ - zdanie urwała nabierając powietrza i rozszerzając oczy ze zdumienia - ~Co do kur*y nędzy… My wcale nie szukamy tego, co rozszarpało Elisy. To były ghoule a Albhelm skończyłby tak samo gdyby był sam. To nie był żaden wampir.

- Ty pieprzony draniu. Wykorzystałeś nas - zasądziła rzucając surowo na głos w śmiertelnie poważnej minie.
 
Proxy jest offline