Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-03-2014, 21:42   #15
Ferr-kon
 
Reputacja: 1 Ferr-kon wkrótce będzie znanyFerr-kon wkrótce będzie znanyFerr-kon wkrótce będzie znanyFerr-kon wkrótce będzie znanyFerr-kon wkrótce będzie znanyFerr-kon wkrótce będzie znanyFerr-kon wkrótce będzie znanyFerr-kon wkrótce będzie znanyFerr-kon wkrótce będzie znanyFerr-kon wkrótce będzie znanyFerr-kon wkrótce będzie znany
Atharna po dłuższej pogawędzce ze strażnikiem postanowiła wrócić. W końcu mogli zacząć ją szukać, ale to i tak nie spowodowało, że zmieniła swój spokojny spacerowy krok. Wtedy, znikąd, bez żadnego ostrzeżenia, gdy tylko przechodziła przez wrota na dziedziniec, przed nosem przeleciało jej coś długiego i zdecydowanie niezbyt bezpiecznego, po czym uderzyło w ziemię tuż u jej stóp. Uświadomiła sobie, że prawie coś zdzieliło ją z ogromną prędkością w głowę.
- Aaaa! PRZEPRASZAM! - stojąc na jednej nodze, chłopak o rozczochranych włosach zachwiał się i stanął na obu nogach, jakby w samym środku przeprowadzanego​ manewru. Oparł się na kiju i wyszczerzył zęby w zakłopotanym uśmiechu - Przepraszam! Naprawdę! Mistrz Randir mi powtarza "bądź ostrożniejszy, nie popisuj się" a ja jestem głupi i nie słucham.
Uniósł dłoń i uderzył się kilka razy pięścią w głowę.
- Głupi! Głupi! Głupi! - zaśmiał się - Nic ci nie jest?
Dziewczyna również zaśmiała się, niespodziewając się takiego zachowania. Przeważnie w takich sytuacjach padało krótkie "przepraszam" i nic więcej lub nawet właściciel broni marudził, że przeszkadza mu się.
- Jasne, że nie. I wiesz, jeśli ma się czym popisywać to czemu z tego nie robić?
- Gdzie tam mam, po prostu lubię sobie pomachać kijem - zaśmiał się nerwowo i uniósł nagle brwi, uświadamiając sobie, że rozmawia z elfem. Pal licho z elfem, szybkie spojrzenie tu i ówdzie przypomniało mu, że rozmawia z ELFKĄ.
- A! - zakrzyknął nagle, jakby się przestraszył i faktycznie podskoczył w miejscu, chociaż zaraz wyprostował się jakby dumniej, trzymając kij luźno i bardziej reprezentacyjnie​ - Jestem Bryant! Tak, swoją drogą. Chociaż mówią na mnie Burza... Chyba... Możesz się domyślić czemu.
Na krzyk sama Atharna niespodziewanie poskoczyła po czym uśmiechnęła się zdając sobie sprawę jak głupio to musiało wyglądać.
- A miło mi - odparła z nieschodzącym uśmiechem. - I no tak, tak można się domyśleć. A ja nazywam się Atharna - dodała wyciagająć rękę. - Przezwisko ni ci nie powie raczej o mnie, ale proszę bardzo, Randa.
Gdy odpowiedział uściskiem zdała sobie sprawę z tego, że jego dłoń jest większa niż jej. Lekko marszcząc brwi szybko przeleciała wzrokiem po chłopaku kalkulując wiek. Połączywszy to z niezaprzeczalnym​ faktem, że trenował i wspominania mistrza wyszła jej piękna całość, która układała się w:
- Jesteś Strażnikiem? - zapytała nie bawiać się w jakieś tam podchody.
- Hej Randa - uśmiechnął się, chociaż głos nieco mu zadrżał, gdy nieśmiało uścisnął jej dłoń - Tak! Od paru dni. Mają mnie przydzielić do jakiejś grupy i jestem ciekaw co z tego wyjdzie. Do tej pory podróżowałem tylko z mistrzem... A ty? Jesteś elfką, także... Ten... Możesz być nawet osiem razy starsza ode mnie.
Bryant wyraźnie nie grzeszył manierami.
- A gdzie tam. Wegług mojego poprzedniego mistrza to w życiu Strażnikiem nie zostanę. Porzucił mnie twierdząc, że sił już na to nie ma - zaśmiała sie. - Teraz chodzę z nowym a raczej nową Strażniczką, ale pierwsza wyprawa długo nie trwała - nawijała nie przejmując się czymkolwkiem machając przy tym żwywo rękoma, mimo iż gestykulacja tutaj wydawała się być całkowiecie zbędna. - No nie uwierzysz, nowy opiekun a ja już przy nim wyladowałam w szpitalu. No, ale jaka atrakcja. Raczej szpitali od tej strony nie zwiedziałam. A co do wieku to nie przesadzajmy. Na babcie to ja raczej nie wygladam, biorąc pod uwagę, że ty wyglądasz na jakieś 20 lat.
Ale myślałem, że wy elfy możecie żyć nawet i dwieście... Ech, nie mów mi, że znowu ktoś robił sobie ze mnie żarty! - zgarbił się i skrzywił, zawiedziony że wiedza jaką zdobył mogła być kłamstwem. I dopiero zorientował się, co dziewczyna do niego powiedziała.
- C... Co? Ale... Nie znasz mnie? To znaczy... - zarumienił się nieco - Wszyscy mówili, że ja nawet Uczniem nie zostanę i teraz... Patrz. Twój poprzedni mistrz był skończonym idiotą, jeśli powiedział takie coś i ciebie porzucił, nie zasługuje na swój tytuł. Musisz mu pokazać, to przemówię mu do rozsądku!
Bryant brzmiał, jakby nie żartował. Nawet zaczął się rozglądać i zacisnął mocniej dłonie na kiju, jakby był gotów ruszyć i przemówić jej poprzedniemu mistrzowi do rozsądku.
- Spokojnie, spokojnie - oznajmiła szczerze rozbawiona impulsywnością chłopaka. - Przecież teraz mam nowego, więc po co niepokoić poprzedniego? Z reszą było minęło nie liczy się w rejestr. - Wyszczerzyła się przyjeźnie. - A co do wieku to nikt cię nie okłamał. Żyjemy bardzo długo, ale nikt nie powiedział, że od razu musimy niewiadomo ile mieć lat. Ja mam dopiero dziewiętnaście? Więc pewnie ty masz więcej niż ja.
- Dziewiętnaście? To tyle ile ja - uspokoił się nieco, chociaż jego plan by spuścić lanie nieuprzejmemu mistrzowi tylko nieco odsunął się w czasie - Myślałem, że elfy też wolniej dojrzewają. Że jak mają dziewiętnaście, to wyglądają na pięć czy coś... Patrz, człowiek się całe życie uczy.
Bryant uśmiechnął się wesoło i rozluźnił nieco, znowu opierając o kij. Zapadła nieco niezręczna cisza, a chłopak wydawał się stracić język w gębie. Zarumienił się też nieco i odchrząknął, starając się tę ciszę w jakikolwiek sposób przerwać.
- My nie wolniej dojrzewamy, tylko wolniej się starzejemy. Mając piędziesiąt będę tak samo wyglądać. Ale czekaj, ty masz
dziewietnaście? - zapytała jakby dla upewnienia się. - To my musimy się znać - dodała po chwili ciszy marszcząc brwi i nieznacznie pochwylając się w jego stronę by mu się lepiej przyjrzeć. - No musieliśmy chodzić na te same zajęcią, więc no muszę cię jakoś kojarzyć. - Wyprostowała się i marszcząc jeszcze bardziej czoło wpatrywała się w prawy kącik swoich oczy z rękami założonymi na brzuchu, zawzięcie próbując sobie coś przypomnieć.
- Uch... Wiesz - pomasował się po karku i spojrzał w bok, marszcząc czoło - Wiesz, albo mnie nie pamiętasz, albo... Kiedyś... Byłem inny. Albo się ze mnie śmiali, albo nie zwracali uwagi. Najwolniej czytałem, byłem najsłabszy, najciężej szły mi treningi, to mnie też wysyłali do najsłabszych grup...
Atharna cały czas intensywnie przemierzała wspomnienia starając się cokolwiek na temat chłopaka sobie przypomnieć, więc cisza zaległa. Po chwili troszkę dłuższej dziewczyna podskoczyła dostając olśnienia.
- Burza! - krzyknęła przypominając sobie coś. - Pamiętam, to ty narobiłeś rabanu w stołówce tłukąc zastawę a potem musiałeś odpracowywać dodatkowymi treningami, racja? Taki mały słodki szkrab, któremu ciągle coś nie wychodziło? Jeśli tak to, coś mi w głowie świta, ale musielismy nie w tych samym kręgach się obracać, stąd nie do końca pamiętam - odparła uśmiechając się z lekkim zakłopotaniem. Raczej wydawało się jej, że wszystkich kojarzy, ale jako małolata niezbytnio nie przywiązywała uwagę do kolegów i koleżanek z klasy, od tak żyła w swoim własnym świecie.
Bryant zapowietrzył się i próbował coś powiedzieć, ale ciężko było skleić mu jakiegokolwiek słowo.
Nie byłem słodki! Byłem nieokiełznanym żywiołem! Byłem młodocianym zabójcą! - oburzył się za taką paskudną obelgę, ale widać szybko puścił to w niepamięć. Był przyzwyczajony do tego, że nikt go tutaj nie znał. Pewnie w oczach wszystkich nadal był tym samym małym nieudacznikiem jakim był kiedyś... Cóż, na reputację trzeba zapracować.
- A... Wybacz, nie pamiętam cię zbyt dobrze... Byłem za bardzo skupiony na treningu i nie za bardzo zainteresowany dziewczynami. To znaczy... Byłaś bardzo ładna, to znaczy jesteś! To znaczy, nie żebym myślał tylko o tym jak wyglądasz, ale tak najłatwiej mi się kojarzy inne osoby i... - chłopak zaczął się plątać.
Dziewczyna przekrzywiła głowę parskając śmiechem, nie rozumiał jej. To raczej często się zdarzało więc przez chwile pozwliła by paplał zastawiając się czy wytłumaczyć mu co miała na myśli, czy darować to sobie. Jednak ostatecznie postanowiła wyjaśnić, w końcu zawsze może się okazać, że jeszcze się spotkają.
- Wiesz nie do końca to miałam na myśli - zaczęła przerywając mu nieskładną wypowiedź. - Słodki nie miało być obelgą. A to, że mnie nie kojarzysz to nic nie szkodzi, każdy był zajęty swoim małym światem. W końcu jak mawiali: treningi to podstawa - oznajmiła przedrzeźniając ton nauczycieli.
- Ale treningi to jest podstawa - powiedział zasmucony, opuszczając nieco głowę, jakby był dyscyplinowany przez nauczyciela. Nastroje skakały u tego chłopaka w ciągu sekund, chociaż prawdopodobnie główną przyczyną tego stanu był fakt, że rozmawiał z przedstawicielką płci przeciwnej. Wtedy też zadzwonił gong na posiłek.
- Hej, tak sobie myślę... Pójdziesz ze mną coś zjeść? - zapytał. Nie pamiętał kiedy ostatnio jadł posiłek ze Strażnikiem innym niż Randir.
Dziewczyn energicznie pokręciła głową.
- Nie mogę, nie jestem Strażnikiem nie pamiętasz. Nie mam wstępu do waszej jadalni. Możemy najwyżej tylko pójść razem do Gmachu Głównego, tam ja skręcam - oznajmiła przyjaźnie się uśmiechając i spokojnym krokiem ruszając w stronę wspomnianego budynku.
 
Ferr-kon jest offline