Pozostały po kopalniach kompleks budynków był naprawdę ponury i zdewastowany. To rodziło jednak więcej pytań. Dlaczego
książę wykupił to miejsce? Czemu tak często je odwiedzał i w końcu – po co założył system monitorujący? Na szczęście
sługa Katariny okazał się specem od elektroniki i szybko shakował system – nim zostali zauważeni. A przynajmniej taką mieli nadzieję.
JD spojrzał na idącą obok niego
Katarinę. Oboje wyposażeni zostali w latarki. Teraz byli sami.
Służący Toreadorki pilnował na zewnątrz wejścia – miał też za zadanie przejąć cały system monitoringu i zajrzeć w jego zapisy.
Mary… no cóż, matka jak zwykle robiła co chciała i nie myślała o innych. Przy pierwszym rozwidleniu oddzieliła się od nich, mówiąc, że mają kontynuować poszukiwania, a ona sama zobaczy coś innego.
Czas mijał.
Klap, klap, klap – odgłosy ich kroków niosły się po opustoszałym korytarzu.
Było zimno, brudno, mokro i ślisko. O dziwo,
Kati nie narzekała. Nawet słowem nie poskarżyła się na ubłocony teraz dół sukni.
Ashford coraz bardziej wierzył w jej determinację, by odkryć prawdę. A może wabik książęcego statusu podziałał?
Po kilku godzinach chodzenia dotarli do suchszego obszaru. Tutaj ściany i chodnik były nawet otynkowane – choć wciąż sprawiały ponure wrażenie. Pojawiło się też coś nowego – smród. Im dalej szli, tym mocniejszy wydawał się dziwny zapach. Wreszcie
JD go rozpoznał. Był to zapach rozkładających ciał.
Wkrótce znaleźli też to…
... Ślady szponów i krwi na korytarzu.