Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-03-2014, 19:45   #24
Kata
 
Kata's Avatar
 
Reputacja: 1 Kata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputację
- Powiesz mi więc czym jest to “Czarne Emporium”? - zapytała trochę nieswojo, opierając brodę na kolanach.

- “Czarne Emporium”... - wymruczał Augustus – “Czarne Emporium” jest jednym ze źródeł potęgi rodu Tenebraes. - powiedział w końcu – To moje dziedzictwo. Jeśli pragniesz szczegółów, mogę ci je dać, muszę cię jednak ostrzec… ta wiedza może okazać się niebezpieczna. Lub nie. Trudno powiedzieć na tym etapie. - powiedział, odrobinę rozbawiony.

- Niewiedza zawsze jest gorsza. - stwierdziła krótko bo miała zamiar wydrzeć mu tą tajemnice choćby siłą. Brzuszek wywierał jednak na niej już równą presję. Uniosła palec wskazując na rożen. – Chyba już gotowe, prawda?

- Zależy czy wolisz mocno czy średnio przypieczone… ale wygląda na gotowe. - odpowiedział. Uniósł rożen znad ognia, kierując go delikatnie w jej stronę. Uśmiechał się. Nie mogła tego wiedzieć, ale właśnie bardzo udało się jej go zadowolić swoją odpowiedzią. – “Czarne Emporium” jest najpotężniejszym repozytorium wiedzy Nekromantycznej w Cesartwie. Tenebraes zostali wybrani by jej strzec i, w najgorszych sytuacjach, z niej korzystać. - odpowiedział – Uważaj, gorące. - dodał delikatnie.

- Magia? W dodatku śmierci? To chyba zbyt ryzykowne.. Zresztą skorzystać z niej mogłyby tylko czarodziejki.. - urwała i ujęła w ręce jego podarek. – Dziękuję. - Szepnęła i z cichym westchnieniem położyła się na boku, podpierając na łokciu jednej ręki. Drugą uniosła w lekkim zamyśleniu rożen i wydęła policzki, dmuchając na mięso.

- Zdajesz sobie sprawę że Nekromanci w znaczącej większości byli mężczyznami? - zapytał w odpowiedzi z uniesioną brwią – Magia śmierci, czarna magia… to tylko nazwy, nadane przez maluczkich ze strachu. - wzruszył ramionami – Potęga jest potęgą, nie ważne skąd pochodzi… a zawsze zapewnia jedno: Bezpieczeństwo. - powiedział delikatnym głosem.

- W moim kraju mężczyźni są sługami lub niewolnikami.. w większości. Tak więc wybacz, ale magia jest domeną kobiet. Bynajmniej w moich stronach. - urwała na moment. – Nie mam ochoty rozmawiać o magii.. na prawdę nigdy mnie do niej nie ciągnęło.

- Rodzinna pasja, wybacz. - uśmiechnął się przepraszająco – Tak samo jak gotowanie. Do obu mam talent… jak również kilka innych. - spojrzał na nią z ciekawością – A do czego ciągnęło ciebie, hmm? - zamruczał pod nosem, obserwując ją.

- Do nowości... Lubiłam poznawać to co innych nie ciekawiło. Chciałam kiedyś takiej podróży, ale.. nieco inaczej ją sobie wyobrażałam. Dalej było stawianie sobie celu i jego osiąganie, przełamywanie własnych barier i dążenie do doskonałości. Ale najbardziej… chyba… - zawahała się i umilkła. – Chyba czas kończyć tą rozmowę. - dodała miękko gdy doszło do niej że za dużo już mu o sobie powiedziała.

- Ciekawość nie da mi zasnąć… - nachylił się delikatnie w jej kierunku – Co jest twoją największą pasją, Tilyel? - zamruczał z zaciekawieniem, patrząc jej w oczy. Podobało mu się to co mówiła. Z każdym momentem wyglądała na coraz bardziej interesująca.

Elfka przez moment tylko na niego zerknęła, jakby zakłopotana.
- I dobrze, ktoś musi stać na warcie.. - dodała z delikatnym, złośliwym uśmiechem i ostrożnie zaczęła obgryzać mięsko z rożna.

- Ach, nie wierzyłem kiedy mówiono mi o okrucieństwie mrocznych elfów… - rzucił z udawanym przestrachem. Również zaczął jeść. Mięso było ciągle więcej niż ciepłe. – Choć z drugiej strony… ciekawie będzie odkryć tę tajemnicę… - dodał, uśmiechając się przekornie w jej stronę.

Zmierzyła go dość surowym spojrzeniem, które mówiło mu że “nie dla psa kiełbasa”, a może poczuła się skrępowana tym jakim ciepłem zaczął ją obdarzać?

- Lepiej idź odkryć trochę drewna na opał, nim ogień nam zgaśnie.. mm? - spojrzała pytająco, wciąż zajadając się z apetytem. Chociaż nie powiedziała mu tego, widać było że jej smakowało, lub była aż tak głodna.

Augustus uśmiechnął się w odpowiedzi, patrząc gdzieś w mrok.
- Właśnie po to mamy strażników obozowych. - powiedział, delikatnie rozbawiony – Najwyraźnie ktoś już o tym pomyślał. Nie pozbędziesz się mnie tak łatwo… - zaśmiał się cicho.

- Tak tutaj nazywacie niewolników? - urwała by dodać za chwilę. – Skąd pomysł że staram się Ciebie pozbyć?

- Różnica jest taka że tych nie trzeba do niczego zmuszać. Mają po prostu silne poczucie obowiązku. - powiedział, a potem uśmiechnął się do niej – Więc jednak lubisz moje towarzystwo, hmm? - zamruczał, zadowolony.

- Oczywiście. Dzięki temu mogę pośmiać się z Twoich głupkowatych uśmiechów i ideologii jak u bobasa. Jeśli pytasz o moje zdanie to masz zadatki na dworskiego pajaca… - rzuciła jakby nigdy nic, obserwując go kątem oka.

- Okrutna… - wyszeptał pod nosem, rozbawiony – Z drugiej strony, poprawiłem ci humor, więc nie zawiodłem całkowicie. - dodał, zaskakująco optymistycznym tonem – Zakładam zatem, ponieważ zapewniam ci rozrywkę, że dalej będziesz mi towarzyszyć? - Zapytał z ciekawością.

- To trudne pytanie.. o tej “szczodrej” pracy dla księcia porozmawiamy jutro. Dziś mam jeszcze kilka rzeczy do zrobienia. - Wstała, otrzepując ubranie z leśnej ściółki i z dłonią na biodrze uniosła na niego spojrzenie. – Wrócę za jakiś czas..

- Z chęcią bym ci potowarzyszył, ale nie mam oczu elfa… - stwierdził Augustus – Powiedziałbym żebyś uważała, ale przypomniałem sobie z kim rozmawiam… - dodał, rozbawiony, po czym westchnął – Ja również mam kilka rzeczy które chcę przemyśleć… - dodał jeszcze, zamyślony.

- Z kobietą która dała się pojmać bandzie nieudaczników.. - urwała na moment, zmieniając temat. – Potrzebuję trochę intymności.

- Nie mam nic przeciwko… - zamruczał Augustus, miękko. – Ale będę oczekiwać cię z powrotem… - dodał, równie delikatnie.

Elfka uniosła swój łuk i stanęła w gotowości do drogi. Uśmiechnęła się delikatnie w jego stronę. – Jak wrócę będziesz już spał. - stwierdziła. – Dziękuję za posiłek.

Odwróciła się do niego plecami idąc nieco wolniej, wyraźnie zamyślona, aż w końcu ruszyła w las bez oporu znikając w jego ciemności jakby wróciła do swego domu…


***



Gdy tylko oddaliła się wystarczająco daleko by Augustus już jej nie widział, wzrok dziewczyny obiegł tajemniczy, śpiący las. Niby zdążyła już do niego przywyknąć, ale wciąż wydawał się taki inny od tego z jej wysp. Chociaż widziała doskonale w ciemności, to podczas nocy barwy zatracały się nico nadając okolicy przygnębiający charakter. Widziała nieznane jej rośliny, słyszała odgłosy obcych jej zwierząt i bała się ich troszkę, bo zawsze boimy się tego co nieznane. Zdjęła kaptur który teraz był jej zbędny, ograniczając tylko widok. Drobne stópki elfki zerwały się jakby gnane wiatrem prowadząc jej sylwetkę dalej w głębie puszczy. Może ten las był jej obcy, ale wiedziała na co patrzeć i posiadała wiedzę która kierowała ją do celu. Szukała rzeki, a długie, smukłe uszy nasłuchiwały wytrwale szumu wody.
Odkąd odzyskała wolność wciąż miała wrażenie że jest brudna od ludzkiego smrodu. Potu.. i innych rzeczy o których nie chciała myśleć. Nie wiedziała na ile to jej paranoja, a na ile prawda. Dawniej pachniała subtelnymi perfumami. Kochała ich zapach. Dziś, jako uciekinierka nie mogła pozwolić sobie na takie luksusy. Chciała wierzyć że kąpiel wszystko załatwi. Że pomoże zapomnieć o tym co się stało, poczuć się znów atrakcyjną i lekką, zrzucając brzemię wstydu.

Augustus po części miał rację. Tilyel nie wiedziała jak ma ponownie ułożyć sobie życie. Wiedziała za to że do domu szybko nie wróci. Była skazana na ten obcy świat i musiała się nauczyć w nim żyć. Elfie ucho drgnęło słysząc delikatny szum wody, a jednak coś potrafiła. Na jej twarzy rozkwitł delikatny uśmiech gdy mijała kolejne leśne krzewy i porośnięte mchem przewrócone konary. Zrobiła jeszcze trzy kroki i odskoczyła przerażona. Zamarła. Naprzeciw niej poruszyło się coś, pusząc groźnie i obnażając swoje ostre kolce. Serce podskoczyło jej do gardła, tak że z trudem złapała oddech, a dłoń powoli sięgała strzały. W jednej chwili zapomniała o wszystkich swoich problemach. Potwór zdawał się nie reagować, ale elfka nigdzie nie widziała jego oczu. Uciekać? Strzelać? Co miała robić? Nigdy nie widziała takiego stworzenia… Było małe, ale to nie miało znaczenia. Mogło być jadowite. Cholera wie.


Bardzo powoli Tilyel umieściła strzałę na cięciwę łuku i z drżacą w niepewności wargą zaczęła ją naciągać mierząc do „bestii”.

„Albo Ty, albo ja”

Strzała pognała prędko i precyzyjnie, kończąc żywot nieszczęsnego jeża. Drowka jednak wciąż patrzyła się nieufnie, nie widząc czy potwór tylko udaje… czy wciąż może ukąsić? Dla pewności obeszła go ostrożnie, zostawiając strzałę w ciele. Szkoda było ryzykować życia dla jednej strzały, nawet jeśli była to jedna z jej najlepszych strzał…

- Pełno dziwnych tu stworzeń.. – Wyszeptała idąc już bardzo ostrożnie. Nigdy nie wiadomo czy dziwna spotkana przez nią istota nie żyje w stadach albo gniazdach. Postanowiła zapytać o to później Augustusa.

Nie musiała daleko odchodzić by dojść do niewielkiej leśnej rzeczki. Okolica w przeciwieństwie do samego lasu wydawała się niegroźna. Nie było tu żadnych dziwnych zwierząt. Tylko cichy szelest liści i pluskot wody. Ta nie była zbyt głęboka, ale wystarczająco nawet by popływać. Być może nadawała się nawet do picia, ale Tilyel wolała nie ryzykować jeśli w obozie miała pewną wodę. Usiadła zaraz obok pięknej błyszczącej delikatnie tafli wody. Chciała zerknąć czy nic groźnego nie widać na dnie, ale zobaczyła coś innego. Swoje odbicie. Widziała przestraszone oczy i koryta łez na policzkach. Jeden z nich wciąż był nieco opuchnięty, a gdy go dotknęła nieco bolał. Zdjęła rękawiczki i zanurzyła dłonie w wodzie. Była chłodna, tak jak się spodziewała i tak samo orzeźwiająca, gdy opłukała nią twarz. Przyniosła ze sobą więcej. Jakąś ulgę której było jej tak potrzeba. Drowka uniosła się, siedząc i obserwując niezmiennie płynącą rzekę. Myślała o tym co dalej z tym całym księciem i jej towarzyszem.

Jej wcale nie zależało na pracy dla księcia.. ale Augustus zdawał się podjąć już decyzje. Jaki miała wybór? Trzeba było zacząć współpracę, choćby na pokaz. Nie miała bowiem w planach naprawdę w czymkolwiek pomagać księciu. Póki co chciała zebrać nieco więcej informacji o obu ze stron, a potem kto wie. Może wyda kłopotliwego następcę tronu jej rodakowi. O ile będzie to opłacalne. O ile będzie, może nawet zrobi więcej. Nawet jeśli miałoby to pokrzyżować plany Augustusa.

Elfka zamyśliła się, wspominając go. Pewnie powinna go zabić, szczególnie odkąd odkryła mu w emocjach część swojej duszy. Nie wierzyła w jego bajki o klątwach które miałyby spaść na jego zabójcę. Sądziła że powiedział to w strachu do którego bał się przyznać. Czemu jeszcze tego nie zrobiła? Nie wiedziała. Może coś w nim polubiła. Ciężko było to stwierdzić bo wciąż czuła potrzebę by był przy niej, zupełnie dla niej niezrozumiałą. Jednocześnie Augustus miał tyle wad że nie miała ku temu argumentów. Może bała się zostać tu sama? Była to jakaś z możliwości.

Chcąc nie chcąc zarumieniła się, bo myśl o samotności przypomniała jej wilcze spojrzenie którym powiódł po jej ciele. Miał cudowne oczy i był przystojny, ale nie potrafiła sobie wyobrazić siebie z nim. Wiedziała że czeka na nią w namiocie.. może powrót tam nie byłby dobrym pomysłem? To wciąż było za wcześnie, za wcześnie by mógł się o nią starać. Jeśli kiedykolwiek był w ogóle dobry moment..
Chciała za to poznać go lepiej, była ciekawa. Nawet bardzo.

Delikatne dłonie ciemnej elfki powiodły po skórzanych klamerkach jej ubrania rozpinając je w zamyśleniu, a myśli które przyszły jej do głowy były dość krępujące i niezrozumiałe. Gdzieś pomiędzy tym wszystkim podobało jej się to jak ją podrywał, nawet jeśli wychodziło mu to strasznie nieudolnie. Było w tym coś zabawnego, a poza tym sprawiało że czuła się wciąż atrakcyjną kobietą.

Jej paluszki zwinnie rozwiązywały kolejne splecione rzemienie, aż w końcu ściągnęła z siebie ten subtelny, skórzany „pancerz”. Zrzuciła śpiesznie pelerynę wraz z kołczanem. Jeszcze troszkę gimnastyki.. Powiodła wzrokiem dookoła upewniając się że jest sama i westchnęła cicho, czując jak wilgotne, delikatne powietrze podrażniło jej nagie piersi. Uśmiechnęła się, nie zrażona gęsią skórką i tylko szybciej wstała ściągając z siebie resztę ubrań. Żałowała że nie będzie to ciepła kąpiel, najlepiej z masażem. Brakowało jej tak wiele wygód, ale niczego innego ostatnio bardziej nie pragnęła.
Po zgrabnej łydce ześlizgnęły się nieśmiało zmyślne, koronkowe majteczki porzucone w tyle razem z wszelkim wstydem. Woda była zimna, zimniejsza niż się spodziewała. Gdy tylko zanurzyła w niej stopę odebrało jej oddech, a uszka uniosły się nieznacznie. Westchnęła głośno drżącym głosem i wywijając oczami, bo przecież to nie była najgorsza część ciała do zanurzenia w zimnej wodzie… Nie minęła chwila, a leśną ciszę przerwał jej głośny, piskliwy jęk. Poniósł się dość mocno co troszkę ją zaniepokoiło. Podskoczyła jeszcze kilka razy w lekkim szoku.. to przypomniało jej gdy jeszcze na swojej wyspie, głęboko pod ziemią brała kąpiel w jaskiniowych wodnych oczkach.


To było jakieś trzydzieści lat temu, gdy włosy miała jeszcze tak długie że sięgały jej za pośladki. Teraz miała znacznie krótsze które nie dość że praktyczniejsze, podobały jej się bardziej. Nachyliła się i z oddaniem zajęła ich pielęgnacją...


***

Zimna kąpiel na tyle ją rozbudziła że Tilyel nim zrobiła się senna przygotowała jeszcze truciznę z naturalnych, dostępnych w lesie środków. Nie miała jeszcze żadnych konkretnych planów, ale wychodziła z założenia że dwie uncje trucizny lepsze były niż jej brak. Wróciła do obozu zadowolona i zmęczona. Niby wcześniej planowała tu nie wracać, wyspać się gdzieś gdzie będzie bezpieczniej. Jednak nie miała już do tego głowy. Nawet mimo tego że dyskretne ominięcie książęcych wartowników nie było żadnym wyzwaniem. Zdawali się równie śpiący co ona.
Nie było jej długo i tak jak sądziła Augustus zdążył już zasnąć. Odpowiadało jej to. Rozwiesiła jeszcze przed namiotem swoją pelerynę, która posłużyła jej wcześniej za ręcznik. Weszła do środka i położyła odwrócona plecami do śpiącego obok mężczyzny. Kraina snów porwała ją w swe objęcia prawie w tej samej chwili…


.
 
__________________
In the misty morning, on the edge of time
We've lost the rising sun

Ostatnio edytowane przez Kata : 03-03-2014 o 08:28.
Kata jest offline