Podczas jazdy
Słowa Olega o Cieniach zafrapowały i jednocześnie przeraziły Cyryla:
- To naprawdę potworne, że o tym nie wiedzieliśmy wcześniej. Gdybym miał pojęcie o naturze Cieni, to nigdy bym ich nie zaatakował, Oleg. Strasznie mi przykro. Mówiłeś, że się z nimi możesz kontaktować? Mógłbyś je przeprosić w imieniu moim i Dymitra? Wiem, że to mało za uśmiercenie członków tej społeczności, ale w tej chwili nie mogę nic więcej dla nich zrobić. Chociaż… - złomiarz wyraźnie się zastanawiał nad pewnymi możliwościami - Chciałbym stworzyć urządzenie do komunikacji z Cieniami. Może mógłbym wtedy się z nimi skontaktować i razem wymyślilibyśmy jakiś sposób na uniemożliwienie sztuczek stosowanych przez tego karła. Czy mogę zbadać fluktuacje pola wokół ciebie, kiedy będziesz mówił teraz do Cieni? To może mi pomóc w rozpoczęciu badań.
Tymczasem Dymitr grzebał w schowku jakby czegoś szukał. Na szczęście dzięki uciążliwemu, ale użytecznemu systemowi kompaktowych szufladek w końcu znalazł potrzebne magazynki. Po oddaniu fujarki
- Dzięki, mamy co robić. Pokręcimy się tu chwilę. Następnym razem - stwierdził Dymitr.
- Nie mam nastroju do picia- dodał Cyryl. Widać było, że zmaga się ze świadomością unicestwienia niewinnych Cieni.
Gdy bracia zostali sami ruszyli, złomiarz powiedział cicho:
- W tym płaszczu nie możesz się pokazać. Dawaj, wezmę go ze sobą - Dymitr nie oponował i zdjął ubranie - O, to wiesz, może jednak go założysz z powrotem - Cyryl był wyraźnie zaskoczony ilością uzbrojenia dźwiganego przez brata - Naprawdę uważałeś tę robotę za tak niebezpieczną?
- Wiesz, wolałbym się przygotować i rozczarować niż tylko rozczarować.
Wołkowowie powoli weszli do gościnnej części domu, gdzie w swojej eleganckiej okazałości czekało na nich ich wybawienie.
- Dzięń dobry, Iwaniu Iwanowiczu - Dymitr przywitał się z lokajem, Cyryl milcząc uprzejmie skinął głową - Wpadłbym na chwilkę na przyjęcie, tylko… marynarkę jakąś bym chętnie pożyczył, żeby wsi nie robić.
- Coś się znajdzie chyba na ciebie. - Skinął dłonią w białej rękawiczce by poszedł za nim. Chwilę później wyszli z malutkiej garderoby poprawiając marynarkę.
- Dziękuję Iwanie Iwanowiczu.
- Idź, idź - dobrotliwie pokiwął głową lokaj.
Tymczasem Cyryl z płaszczem brata oraz wynagrodzeniem za robotę dla ich obu ruszył z powrotem do mieszkania. Jechał w miarę ostrożnie, uważając, czy nikt nie próbuje go śledzić. Drogę powrotną zakłócił tylko jeden incydent. Przy maleńkiej hurtowni radio zachrzęściło i zamiast muzyki popularnej odezwał się przyjemny dla ucha męski głos:
- Zatrzymaj się tutaj - nawykły do spełniania tych poleceń Cyryl zwolnił, po czym zaparkował przed budynkiem. Zdal sobie sprawę, co musi tu kupić, kiedy tylko dostrzegł bijące po oczach ogłoszenie o promocji wyrobów z metali przejściowych.
Cyryl z zachowaniem wszelkich środków ostrożności zajechał pod swoje mieszkanie. Zaparkował wołgę w zewnętrznym garażu, jednej z licznych samowolek budowlanych wzniesionych wokół tego siedliska zepsucia, po czym po schodach ruszył na górę (winda jak zawsze nie działała). Gdy tylko znalazł się w mieszkaniu, nawet nie tracił czasu by się przebrać i od razu wziął się do pracy. Musiał zbadać odczyty z analizatora wykonane w czasie “rozmowy” OIega z Cieniami. Być może jeden z posiadanych komunikatorów dałby się łatwo przerobić tak, aby umożliwić komunikację również w obrębie tego pasma.
Gdyby prace nad sprzętem komunikacyjnym okazały się bezowocne, Cyryl zamierzał przysiąść nad płaszczem brata. Dodał do niego kilka funkcji rzadko spotykanych w tym szacownym elemencie garderoby, ale cały czas nie działały satysfakcjonująco. Wołkow miał nadzieję, że teraz uda się je ulepszyć. |