Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-03-2014, 22:45   #58
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
To był ciekawy dzień… A zaczął się od uderzenia.
Uderzenia w twarz, gdy zaproponował pół żartem pół serio Eriko wspólną kąpiel. Chłopka miała charakterek to trzeba było przyznać. A Kuroichi nie pierwszy raz oberwał w gębę od kobiety. I pewnie nie ostatni.
Cóż… pozostało mu więc zażyć kąpiel samotnie.
Nie narzekał jednak. Już dawno się nauczył cieszyć z tego co miał pod ręką.
Później była narada całej nielicznej grupki najemników, zakończona wyraźną różnicą zdań między Shirakabą a Eriko. Dwie zadziorne dziewuszki, to jednak o jedną za dużo. Niemniej ronin nie zamierzał rezygnować z dodatkowej pomocnej dłoni. Będąc między młotem a kowadłem, potrzebowali każdej pomocy, więc...

Kuroichi zaczepił wieśniaczkę kładąc jej dłoń na ramieniu.- Miałaś rację… Nie wiadomo, kim jest ów tajemniczy samuraj. Warto to by było sprawdzić. Miał też rację mnich, więc… ty pójdziesz się wypytać, a ja będę się trzymał blisko. By w razie czego przyjść ci z pomocą, tylko… ci… to będzie nasz sekret.
Eriko otworzyła szeroko i wesoło oczy.
- Naprawdę?! Och Kuroichi-san, wiedziałam, że mogę na ciebie liczyć - pisnęła rzucając mu się na szyję. Szybko się jednak opanowała, poprawiła ubranie i chrząknęła. - Tak… nie zawiodę cię. Nikomu też nie powiem, ale… ale po wszystkim będą trochę źli, nie sądzisz?
- Shirakaba naszpikuje mi tyłek strzałami, to pewne…-
zaśmiał się cicho ronin pocierając kark. Po czym spojrzał wprost w oczy wieśniaczki. - Ale ich gniew będzie niczym w porównaniu z moim, jeśli coś ci się stanie, więc… nie ryzykuj. Lepiej się nic nie dowiedzieć, niż popaść niepotrzebnie w kłopoty.
- Kłopoty miewam dopiero od niedawna i całkiem mi się podobają -
odpowiedziała mrugając konspiracyjnie. - Szkoda, że nie urodziłam się w jakimś błękitnym zamku jak ona. Jej umiejętności szermiercze i mój błyskotliwy umysł… - powiedziała bez cienia zazdrości. - Dziękuję za okazję do zmienienia życia Kuroichi… san - dodała po chwili z rozpędu - nie żebym nie lubiła swojego domu, gór, ale… ale to się nudzi, wiesz? Z wami jakoś nie sposób się nudzi.
- Eriko… te kłopoty… zabiły młodego samuraja tam w górach. Omal nie zabiły mnie i mnicha. Shirakaba… też nie wyszła bez szwanku. Nie możesz ufać, że Kami zawsze będą się do ciebie uśmiechać. -
przestrzegło niemalże ojcowskim tonem Kuro.- Nie ma drugiego samuraja, który by nie zabił wieśniaczki za spoliczkowanie. Nawet jeśli jest tylko takim roninem jak ja. Panuj nad nerwami przy samurajach.
- Tak, oczywiście, przepraszam -
wydukała dodając do tego trzy pośpieszne ukłony. - Nie mieliśmy lekcji manier w wiosce. Matka nauczyła mnie trochę czytać i tyle, a samurajów widywaliśmy rzadko. Jakoś mało kto ich lubił, o ile nie było w pobliżu jakiejś szajki do zabicia. Ale będę pamiętać, że to nie zabawa.
- W jednym na pewno Shirakaba ma rację. Stoi wyżej nad tobą… naucz więc się schylać kark przed nią. To dobra lekcja. Bo schylać kark trzeba się nauczyć… zresztą, ja też często schylam
- zaśmiał się wesoło ronin.
- Pewnie masz rację, po prostu od początku zachowywała się bardzo władczo, a jeszcze nawet się nie znałyśmy. To dla mnie dziwne. Wszyscy powinni byc równi na początku, ale… ale pewnie sporo jej zawdzięczam i w ogóle. Postaram się być grzeczna - powiedziała uśmiechając się.
-Nie wiem… na górze jest Amaretasu i Kami, potem duchy, potem… cesarz, samuraje, mnisi…- Kuro nie był zbyt dobrze wykształcony, choć po prawdzie z własnej winy. Nigdy nie był pilnym uczniem.- Kupcy i wieśniacy są tego… samego stanu. Nikt się nie rodzi równym Eriko-chan.
- Szkoda, szkoda…
- mruknęła wbijając wzrok w ziemię. - Miło by było, ale w sumie jak o tym pomyślę, to słyszało się legendy, o miłości samuraja do wieśniaczki i zawsze jakoś tragicznie kończyli, ich dusze się błąkały po świecie i w ogóle. Przynajmniej w domu było dość… równo. Wójt tylko rozstrzygał spory i dzielił jedzenie jak było chudo.
-Samuraje i wieśniaczki rzeczywiście źle kończą, bo zwykle ten samuraj ma surowego ojca i dziedziczy ziemie oraz mieszkających na nich chłopów. Ronini jednak mają jedynie daisho i łatane kimono. I często kończą jako wieśniacy… więc tu akurat tragedii z ożenkiem nie ma.-
pocieszył ją Kuroichi i zaczął pouczać.- Jeśli w ogóle chcesz kogoś podsłuchiwać to… głowa opuszczona, ramiona blisko siebie, uśmiechać się delikatnie i mówić cicho i nieśmiało. I przepraszać...dużo i często… i za wszystko. I nie rzucać się w oczy.
- Brzmi całkiem łatwo
- pokiwała głową. - Ale myślałam, że jakoś do niego zagadam czy coś. Później wam szybko powiem i będziecie wiedzieć czy warto w ogóle próbować. Albo chociaż się dowiem który to. W ogrodzie często pewnie się kręcą ludzie. Jakbym ja mieszkała w takim mieście to bym często uciekała do ogrodu.
-Nie. Nigdy nie odzywaj się do samurajów, którzy mają pieniądze i pewnie osobistą straż.-
zabronił jej wyraźnie Kuroicihi.- Pytaj pracowników karczmy, pytaj służbę… Shirakaba miała rację. Chłopka nie powinna się odzywać do rodowego samuraja. Chyba, że chce skończyć jako jego nałożnica na jedną noc.
- A może wcale nie jest rodowy? Albo samurajem? Może tylko ma miecz i dlatego tamta kobieta myślała, że to samuraj?
- wyraźnie chciała się przydać jak najbardziej i rozpaczliwie chwytała się każdej szansy.
-To się tego bezpiecznie dowiesz poprzez służbę. Nie musisz się z nim stykać bezpośrednio. Mam cię przełożyć przez kolano i złoić skórę na zadku, żebyś była ostrożna?- pogroził jej palcem Kuro.-Popytaj tam gdzie mieszka, to wystarczy… Posłuchaj plotek.
- Ech… może pójdę już teraz? Pobędę tam i poobserwuje kto i kiedy wchodzi? Wtedy zanim się zjawicie już będę coś wiedziała!
-Dobrze… tylko uważaj na siebie. I możesz popytać czy może w tej karczmie czy nie potrzebują pomocy. Będzie ci łatwiej jeśli się tam zatrudnisz.
- odparł z ciepłym uśmiechem Kuro.
- Myślisz? - spytała przygryzając palec. - Może i tak. Zrobię to jak wrócę. Dziękuję raz jeszcze Kuroichi-san - dodała przystępując z nogi na nogę, zawahała się przez moment, ale ostatecznie ukłoniła się i zeszła na dół karczmy.

Eriko okazała się zmyślna dostarczając ciekawych informacji, niemniej wieśniaczce brakło taktu i wyczucia chwili. Zimne spojrzenie nienawiści jakie jej posłała Shirakaba było aż nadto czytelne.
Dlatego by nie drażnić bardziej łuczniczki, Kuroichi wrócił do starych nawyków z czasów, gdy rzeczywiście był yojimbo. Trzeba była przyznać, że Shirakaba radzi sobie z dyplomacją. I szybko zaangażowała ich do pilnowania Mikici’ego. Wydawało się, że to będzie spokojna i przyjemna robota. Może nie najlepiej płatna, ale za to z wiktem i opierunkiem. Wydawało się dopóty, dopóki nie odnaleźli ciała.
To był ciekawy dzień… i jeszcze się nie skończył.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline