Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-02-2007, 01:27   #42
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Konrad

Mężczyzna był bardzo zmęczony po całym dniu podróży, oraz dużej dawce wrażeń, związanych z drzewcami. Kapłan nie chciał teraz wszystkich zostawiac, jednak nie czuł się na siłach by dalej kontynuowac debatę na temat żywych lasów. Mężczyzna zbliżył się do swego z trudem rozłożonego namiotu i niezręcznie się wśliznął do środka. Człowiek wolał nie ryzykowac nocy bez zbroi, nawet za cenę obolałego ciała.
-Wybaczcie mi moi towarzysze, ale jestem bardzo zmęczony. Myślę, że sprawa drzew może poczekac do jutra, a jeśli się nie wyśpię, jutro logiczne rozumowanie przyjdzie mi z wiele większym trudem niż zwykle. Na prawdę, chciałbym z wami posiedziec, lecz sami wiecie, mój wiek już swoje wnosi i w niejeden sposób ogranicza...- Zakończył kapłan po czym wygodnie ułożył się pod posłaniem... Wygodnie, o ile w ogóle można mówic o wygodzie leżąc w zbroi. Powieki kapłana opadły tak szybko jak on cały po cięzkim dniu. Mężczyzna nawet nie rozmyślał, jak miał zwyczaj czynic każdego wieczora. Człowiek usnął...
**Czeluście piekieł. Czarna otchłań. Niedościgniony mrok. Potworna ciemnośc. Wszystko czego może się bac nie tylko dziecko. Czarna jak smoła pustka, która ogarniała stojącego kapłana. Konrad bardzo chciał uniesc dłonie i na nie spojrzec. Czuł, że ręce powędrowały w górę, jednak ich nie widział. spuścił głowę w dół, by spojrzec na resztę ciała, jednak nic nie widział. Czuł się jakby jedynym elementem odbiegającym od othcłani były jego oczy, których nie mógł sam zobaczyc. Nagle czarnośc i mrok zaczęły się formowac w dziwny byt. Istotę tego mroku i otchłani. Epicentrum, serce, środek. Tak te słowa określały dobrze powstały byt. co raz bardziej humanoidalne kształty zaczęły przypominac człowieka? Nie sylwetka była niższa i chudsza. To był elf. Z pewnością elf, jednak który to elf, mógł byc ludzką formą bezdennej czeluści? Konrad nie mógł się ruszac, jedyne co mu pozostało to obserwacje. Mrok co raz bardziej przypominał elfa, odzianego w chaos, odzianego w zniszczenie i mrok. Elfa, w czarnej jak niczym smoła szacie. Elf był magiem. Zdecydowanie nim był. Konrad to wiedział, nie wiedział dlaczego nie ma ciała, nie wiedział co tu robi, ale wiedział, że elf włada magią, niezwykle potężną magią. Dłonie odzianego w mrok złączyły się, i nagle pojawiła się w nich przedziwna kula. Kula tak czarna jak noc, lub jego niezwykłe odzienie. Elf przyglądał się swej "zabawce" nie zwracając uwagi na nic innego. Nagle jednak jego wzrok skierował się w kierunku, gdzie powinien byc Konrad. Kapłan mimo braku ciała, poczuł dziwną ciepłotę w sobie. Ostatnio czuł się tak gdy był dzieckiem a matka pyłapała go na czymś zakazanym. Elf o nieokreślonym wyrazie twarzy wyciągnął dłoń w kierunku arcykapłana...**
Człowiek zbudził się zdyszany. Była ciemna noc, prawie tak ciemna jak pustka, którą Konrad widział w śnie. Na szczęście widok tak ukochanych gwiazd przyniósł ulgę klerykowi. Mężczyzna przetarł czoło z potu, po czym położył się na plecach myśląc o przedziwnym śnie...
Następnego poranka kapłan wstał z ponura miną. Jego oczy były podkrążone, jakby w ogóle się nie wyspał...
 
Nefarius jest offline