Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-03-2014, 00:23   #25
harry_p
 
Reputacja: 1 harry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputację
Azarijczycy byli niedoścignieni w i atakach z zaskoczenia. Mieli to we krwi. Dlatego pierwszy strzał padł z ich strony. Pierwszy i celny. Na szczęście nie śmiertelny. Czyiś bełt z kuszy powstrzymał włócznika wystarczająco długo by Gregor sięgną szpontonu i ruszył w kierunku przeciwnika który stał między nim a łuczniczką. Wyszczerzył zęby i z głuchym warczeniem dopadł włócznika w dwóch skokach zawiną efektownego młyńca nad głową i niespodziewanie niskim ciosem na odlew uderzył w nogi koczownika. Szeroki grot szpontonu wszedł płytko w lewą nogę ale nim przeciwnik zdążył odskoczyć zwiadowca przekręcił drzewce rozrywając mięśnie. Azarijczyk zawył nieludzko i zatoczył się. Zaraz za Gregorem atakowała Lulu mały zwierzak zwęszył krew Gregora i nie bacząc na różnice wielkości zaatakował z prawej gryząc i drapiąc. Zwiadowca nie dał przeciwnikowi odzyskać równowagi, nacierał. Znów atakował od lewej. Zamroczony bólem przeciwnik nie zdołał się zasłonić a Gregor uderzył w nieosłonięty lewy bok przyszpilając do niego lewe ramię włócznika. Ten stękną wypuszczając powietrze i krwawe bańki. Inni też nie próżnowali z prawej dobiegał szczęk broni nieco dalej syk gorącej pary[Czary, ktoś czaruje]

Zdążył pomyśleć nim powietrze przeszył skowyt rannego zwierzęcia…

W tym samym momencie w kierunku łuczniczki gnały dwa wściekłe wilki. Ta niewiele się zastanawiając obrała za kolejny cel większego z pary wilków. Strzała znów dosięgła celu i Gar zaskomlał, wywiną dzikiego kozła w powietrzu i potoczył się po trawie. Po chwili znów biegł brzechwa z pasiastą lotką wystawała mu z barku. Rut z głuchym warkotem pobiegła jeszcze szybciej. Nadin była dobra. Nie spanikowała. Wyćwiczonym ruchem sięgnęła po kolejną strzałę naciągnęła ale nie zdążyła wypuścić strzały. Coś ją łupnęło w plecy. Sekundę później poczuła bicie skrzydeł na karku. Odwróciła się. Sowa? Sowa ją zaatakowała i to w biały dzień? Nie zdążyła pomyśleć nic więcej gdyż dopadła ją wilczyca. W pełnym biegu wbiła zęby w lewe udo i już samym impetem obaliła. Obie wilczyca i łuczniczka wywinęły efektowne salto. Łuk poleciał gdzieś w krzaki. To jednak koczowniczka pozbierała się szybciej. Wyciągnęła nóż i szerokim zamachem spróbowała ciąć wilczycę. Ta jednak zupełnie nie po zwierzęcemu szarpnęła wciąż trzymaną w zębach nogą i kobieta tylko bezradnie zamachała w powietrzu rękoma. Nadin spojrzała na wilczycę przerażona. Ta w krótkim skoku znów zaatakowała wgryzając się w ciało wyżej w bok przegryzając futrzaną kurtkę. Po chwili dokończyła dzieła przegryzając kobiecie za gardło.

Gregor znał ten głos. Ktoś ośmielił się zranić jego zwierzęta. [Ktoś zranił Gara.]

-Zapłacą wszyscy.

Powiedział a raczej wycedził przez zaciśnięte zęby. Z upiornym wyciem wyrwał szponton z ciała włócznika zapierając się nogą. Podrzucił go lekko łapiąc jak oszczep i potężnym zamachem posłał prosto w otwartą gębę poparzonego koczownika.

- Żryj to! – wykrzykną za lecącym drzewcem. I odwrócił się w stronę łuczniczki.

Szponton zatoczył łuk zostawiając za sobą krwawą smugę z drobinek krwi. Przebił głowę wojownika mając jednocześnie dość siły by wbić się w ziemię i utrzymać koczownika w makabrycznej jakby na wpół wyprostowanej pozycji.

Gregor dobył jeszcze maczety i kukri ale po Rut też nie trzeba było poprawiać. Reszta przeciwników też leżała martwa bądź umierała. Gdy kobieta przestała się poruszać wilczyca najpierw podbiegła do Gara a następnie oba wilki ruszyły ku zwiadowcy. Już z daleka Gregor widział strzałę wystającą z ciała wilka. Skrzywił się boleśnie choć wiedział że rana nie jest śmiertelna. Rozejrzał się za pajęczyną, zebrał jej nieco z belek poszukał w plecaku nieco chleba i zaczął zagniatać.

- Nie podchodźcie. Skończycie jak ten strzelec – wskazał ruchem na głowy na pagórek gdzie leżała zagryziona kobieta gdzie powoli zaczął wspinać się biały koń.

Wyciągną kawał płótna i pociął w pasy. Międzyczasie oba wilki podeszły i położył się pod nogami zwiadowcy. Rut obwąchała ranę wilka i położyła się obok niego. Cicho zapiszczała na co Gar uniósł głowę i ją polizał. Z małego woreczka Gregor nabrał szczyptę ziół i zmieszał z pajęczyną i chlebem. Drugą szczyptę roztarł w palcach. Ostrożnie wybadał ranę i jednym szybkim ruchem wyrwał strzałę. Miejsce zranienia najpierw posmarował roztartymi ziołami, potem obłożył opatrunkiem z chleba a na koniec zawiną tkaniną. Dopiero potem drugi raz rozejrzał się po pobojowisku.
 
harry_p jest offline