Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-03-2014, 09:40   #43
Asenat
 
Asenat's Avatar
 
Reputacja: 1 Asenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputację
Młodziutka Karaimka jałmużniczkę o przeciętych sznurkach na stół odłożyła, i więcej ani jednego spojrzenia jej nie poświęciła. Z uwagą natomiast słów mości Rossowskiego wysłuchała. W miarę, jak szlachcic mówił, twarz dziewczyny tężała coraz bardziej, ciemne oczy zwężały się coraz bardziej. Widać zaś w nich był już ten błysk szczególny, co dla obytego z rodem niewieścim zawsze był jako sygnał pobudki. Oto mieć się na baczności trzeba, bowiem podewzięta tu została jakowaś decyzja, wszystko do góry nogami wywracająca, i nie obejrzysz się, człecze, jak w życie zostanie wcielona.

- Ach tak – rzekła Tyncia głosem cichym jak szemranie strumyka i słodkim jak melasa. - Ach tak. Nie nowa to rzecz dla mnie. - Czarne oczy Ałtyn spod jaskółczych brwi oszacowały rejwach w komnacie, czy dość służby się tu kręciło, by każde słowo tu rzeknięte zostało powtórzone poza tym dachem bezpiecznym. - Wiem ja, czego szukali owi barbarzyńcy – ozwała się nieoczekiwanie głośno, a jej głos dotarł do wszystkich zakątków komnaty. - Listy chcieli zagarnąć, com je przewoziła. Ale niedoczekanie. Młoda może jestem, ale uczę się szybko. W ogień pisma cisnęłam zaraz po powrocie z owej przygody złej. Teraz wszystkie tajemnice... - Tyncia uniosła mały, śliczny paluszek i oparła jego opuszkę o swą smagłą skroń – wszystkie tajemnice są tylko tutaj.

Po czym uśmiechnęła się, naprawdę uroczo, suknię ujęła i raz jeszcze dygnęła z wdziękiem przed panem Rossowskim. Uwadze szlachcica ujść nie mogło, że nim się odwróciła do innych gości, przeciągłym i poważnym oszacowała go spojrzeniem. Teraz zaś z podobnym rozmysłem taksowała wzrokiem szlachciców, którzy razem z nim pod dach Gregoviusa ściągnęli. Potem zaś do Heleny, małżonki McGregora podeszła, i coś jej na ucho szeptać poczęła.

- Dobrzy waszmościowie! - zawołała niebem pani Helena. - Toć nie godzi się u rusznikarza gościć, i choc okiem nie rzucić na cuda, co spod ręki jego wyszły. Syn Jan mój pokaże waszmości drogę... ja zaś służbę pogonię. Obrusy trzeba wymienić, wieczerzać już pora!

Tyncia tymczasem przesunęła się niepostrzeżenie i u boku rudego olbrzyma stanęła skromnie. Na twarzy, niewinnej jak u prawosławnej świętej na ikonie w cerkwi, miała wypisaną tylko gościnność i życzliwość.
 
Asenat jest offline