Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 27-02-2014, 08:39   #41
 
Wojan's Avatar
 
Reputacja: 1 Wojan jest na bardzo dobrej drodzeWojan jest na bardzo dobrej drodzeWojan jest na bardzo dobrej drodzeWojan jest na bardzo dobrej drodzeWojan jest na bardzo dobrej drodzeWojan jest na bardzo dobrej drodzeWojan jest na bardzo dobrej drodzeWojan jest na bardzo dobrej drodzeWojan jest na bardzo dobrej drodzeWojan jest na bardzo dobrej drodzeWojan jest na bardzo dobrej drodze
Spełniwszy swój chrześcijański obowiązek i Bogu dziękczynnie zaniósłwszy, pan Michał wielką radość na sercu poczuł. Po wojennych trudach w końcu ktoś docenił jego bohaterstwo, uczciwość i uczynność. Zdawało się staremu szlachcicowi, że jak dobrze pójdzie, to dłużej tu zabawi i jeszcze reputację swoją umocni.
Pani Grzegorzewska zdawała się być nim oczarowana, więc nie powinno być problemu, aby ten urok jeszcze wzmocnić. Bo co, jak co, ale niewiasty uwodzić to pan Michał umiał, a i słowem jednym li tylko umiał obraz swój, jako kawalera i rycerza doskonałego, nakreślić potrafił. A i mimo wieku podeszłego już co prawda i wielu lat na wojnie spędzonych, pan Michał w łożnicy kochankiem też był niezgorszym.

Gdy z nabożeństwa wrócili w domu jeszcze większy harmider panował. Imić Wasilewski próbował coś z tego pojąć, ale słowa służki zwykłym bełkotem mu się zdawały. Nic z tego szlachcic pojąć nie umiał, a i po prawdzie nie za bardzo mu na tym zależało.
Zasiadł, więc pan Michał na powrót do stołu i wyśmienitego miodu sobie nalawszy, cały gwar i zamieszanie obserwował. W tłumie wypatrywał swego bratanka, który mu zawsze pomocą służy, a teraz jak na złość, gdzieś przepadł hultaj.
 
__________________
"Amnestia to jest dla złodziei, a my to jesteśmy Wojsko Polskie" mjr. Dekutowski ps. "Zapora"
"Świnie noszą koronę, orzeł w gównie tonie,
a czerwono białe płótno, porwał wiatr" Hans
Wojan jest offline  
Stary 03-03-2014, 19:57   #42
 
Hawkeye's Avatar
 
Reputacja: 1 Hawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputację
Rossowski po wejściu do pomieszczenia zdjął swój kapelusz i położył go na stole niedaleko swojego miejsca. Wyglądało na to, że przynajmniej chwilę tutaj pozostaną. Szczerze powiedziawszy nie przeszkadzało mu to, wszakże sprawy owe mogły zaczekać. Nawet zadowolony był, że udało mu się w miarę szybko, odnaleźć ograbioną dziewczynę.

Gdy ta do niego podeszła odkłonił się dwornie i uśmiechnął się do niej, gdy zwracał jej własność.

-Jerzy Rossowski - potwierdził na pytanie tej egzotycznej dziewczyny -Dobrze panienka usłyszała - wyprostował się i spojrzał na nią, przez chwilę zastanawiając się co powinien odpowiedzieć na drugą część jej pytania. W końcu zdecydował, że należy tutaj powiedzieć prawdę.

-Cóż, dwóch tych zbirów było, jeden zbudowany niczym Niedźwiedź. Za wiele o nim więcej powiedzieć nie mogę. - wzruszył lekko ramionami, jakby chciał za to niedopatrzenie przeprosić

-Więcej o drugim, mniejszym mogłem się dowiedzieć. W obcym języku mówił, pewnie po rusku. I chociaż za zbira ulicznego go wziąłem, to nie był nim - zamilkł na chwilę, zastanawiając się nad kolejnymi słowami.

-Wyszkolony był. Dobrą postawę miał. Dwoma sztyletami dobrze władał, styl florencki pokazując, który w kraju popularny nie jest. A to oznacza, że musiał go, w którejś z zachodnich szkół szermierczych poznać. Starłem się z nim i niestety, nie mam dla panienki dobrych wiadomości ... to wyszkolony zabójca był. Miałem kiedyś okazję w Rzymie na takich natrafić. Ten atak przypadkowy nie był. -

Pan Jerzy miał już zamilknąć gdy nagle przypomniał sobie pewien szczegół, który być może dla miejscowych mógłby mieć jakieś znaczenie

-Człowiek ten miał bransoletę w kształcie głowy wilka. Mnie znak ten nic nie mówi, ale może ktoś inny będzie w stanie jego znaczenie rozszyfrować ? -
 
__________________
We have done the impossible, and that makes us mighty
Hawkeye jest offline  
Stary 04-03-2014, 09:40   #43
 
Asenat's Avatar
 
Reputacja: 1 Asenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputację
Młodziutka Karaimka jałmużniczkę o przeciętych sznurkach na stół odłożyła, i więcej ani jednego spojrzenia jej nie poświęciła. Z uwagą natomiast słów mości Rossowskiego wysłuchała. W miarę, jak szlachcic mówił, twarz dziewczyny tężała coraz bardziej, ciemne oczy zwężały się coraz bardziej. Widać zaś w nich był już ten błysk szczególny, co dla obytego z rodem niewieścim zawsze był jako sygnał pobudki. Oto mieć się na baczności trzeba, bowiem podewzięta tu została jakowaś decyzja, wszystko do góry nogami wywracająca, i nie obejrzysz się, człecze, jak w życie zostanie wcielona.

- Ach tak – rzekła Tyncia głosem cichym jak szemranie strumyka i słodkim jak melasa. - Ach tak. Nie nowa to rzecz dla mnie. - Czarne oczy Ałtyn spod jaskółczych brwi oszacowały rejwach w komnacie, czy dość służby się tu kręciło, by każde słowo tu rzeknięte zostało powtórzone poza tym dachem bezpiecznym. - Wiem ja, czego szukali owi barbarzyńcy – ozwała się nieoczekiwanie głośno, a jej głos dotarł do wszystkich zakątków komnaty. - Listy chcieli zagarnąć, com je przewoziła. Ale niedoczekanie. Młoda może jestem, ale uczę się szybko. W ogień pisma cisnęłam zaraz po powrocie z owej przygody złej. Teraz wszystkie tajemnice... - Tyncia uniosła mały, śliczny paluszek i oparła jego opuszkę o swą smagłą skroń – wszystkie tajemnice są tylko tutaj.

Po czym uśmiechnęła się, naprawdę uroczo, suknię ujęła i raz jeszcze dygnęła z wdziękiem przed panem Rossowskim. Uwadze szlachcica ujść nie mogło, że nim się odwróciła do innych gości, przeciągłym i poważnym oszacowała go spojrzeniem. Teraz zaś z podobnym rozmysłem taksowała wzrokiem szlachciców, którzy razem z nim pod dach Gregoviusa ściągnęli. Potem zaś do Heleny, małżonki McGregora podeszła, i coś jej na ucho szeptać poczęła.

- Dobrzy waszmościowie! - zawołała niebem pani Helena. - Toć nie godzi się u rusznikarza gościć, i choc okiem nie rzucić na cuda, co spod ręki jego wyszły. Syn Jan mój pokaże waszmości drogę... ja zaś służbę pogonię. Obrusy trzeba wymienić, wieczerzać już pora!

Tyncia tymczasem przesunęła się niepostrzeżenie i u boku rudego olbrzyma stanęła skromnie. Na twarzy, niewinnej jak u prawosławnej świętej na ikonie w cerkwi, miała wypisaną tylko gościnność i życzliwość.
 
Asenat jest offline  
Stary 08-03-2014, 16:04   #44
Banned
 
Reputacja: 1 Halad jest na bardzo dobrej drodzeHalad jest na bardzo dobrej drodzeHalad jest na bardzo dobrej drodzeHalad jest na bardzo dobrej drodzeHalad jest na bardzo dobrej drodzeHalad jest na bardzo dobrej drodzeHalad jest na bardzo dobrej drodzeHalad jest na bardzo dobrej drodzeHalad jest na bardzo dobrej drodzeHalad jest na bardzo dobrej drodzeHalad jest na bardzo dobrej drodze
Dyariusz Pana Podstolego Rawskiego Jerzego Hermolausa Konopczyńskiego herbu Rawicz

"Przybywszy przeto do miasta Wichacz z listami Wojewody Mniszcha prosić nas kazał Jaśnie Oświecony Książe Korecki do siebie.
Zaraz pieczęcie złamał i czytać zaczął. Zakrzyknął też :

- Przebóg rzecz do nie do uwierzenia ! Wiary temu dać niepodobna !

Je żem tylko skłonić się mógł przed tak znaczną personą. Proszono też na osobności do rozmowy Burmistrza miasta onego i Rajców ważnych. Gwar się uczynił zaraz miedzy nimi i lubo J.O. Książę nie nakazywał tego plotki się rozchodzić zaczęły.
Tak też wypadki owe toczyć się poczęły na wielką nieszczęśliwość co potem wszelkim znana się stała..."






Gdy pan Jerzy opowieść swą skończył dodali i inni co widzieli ale nikt wyrozumieć nie mógł dla jakich to tajemnic panna Ałtyn napadu tego stała się ofiarą. Bo cóż takiego mogła wiedzieć dziewczyna tak młoda by na nia zabójców nasyłać. Jeden być może Jan Gregovius może co pojął bo bacznie po wszystkich patrzył.
Zaraz też na gościnę wszystkich poprosił, braci swoich poszeptawszy z nimi porozsyłał, służbę i bliskich Panów Braci zebranych ugościć kazał i w takie słowa się odezwał :
- Prosić muszę tu zebranych o wybaczenie, ale po mieście teraz się kręcąc to i owo żem usłyszał. Teraz braci swych wysłałem do ojca mego, pana rajcy Hieronima i samego J.O. Księcia. Jeśli bowiem rację mam to rzeczy tu ważne się naczynają, a wiążą się one z wieściami dzisiejszymi i tym...
Tu rzucił na stół bransoletę z mordą psią czy wilczą i zadał pytanie :
- Waszmościowie znaku tego nie znacie, pamięć wytężcie... ?
- A Waszmość Panie Rossowski jako sam powiedziałeś za granicą byłeś lata długie możesz przysiąc że mową owego łotrzyka była ruska, tutejsza a nie insza podobna?
- Rzecz jasna ja swe służby i moi bracia we wszystkim tu swą pomoc pannie Ałtyn ofiaruje, ale tu rzecz poważniejsza jeszcze się dzieje.
 

Ostatnio edytowane przez Halad : 08-03-2014 o 18:11.
Halad jest offline  
Stary 12-03-2014, 07:31   #45
 
Asenat's Avatar
 
Reputacja: 1 Asenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputację
Smagłe policzki Ałtyn zbladły na podobieństwo giezła świeżo w mydlnicy namoczonego.
- Mów, Janie drogi, co ci na sercu i rozumie leży, a nie taj niczego... i wy także, waszmościowie, jeśli więcej co o sprawie wiecie. Ja wiem jedno: jeśli szukali owi złoczyńcy tego, co wydaje mi się, że szukali i znaleźć się przy mnie spodziewali, tedy ani ja, ani dziadeczek mój, ani żaden z czeladników, służby i prostaczków naszych nie są bezpieczni i do snu spokojnego znużonych głów złożyć. Tedy prosić się, będę, Janie, byś wysłał kogo do Prochowego Młyna, by Michaszki i ludzi naszych przed napaścią bronić. Waści zaś wszystkich o pomoc w schwytaniu złoczyńców proszę. Do pomysłym takiego przyszła, że kto w biały dzień w sercu miasta na rapty się porywa, ten się odstręczyć łatwo nie da. Próbować będzie, póki nie dostanie, czego chce. Ot, owe tajemnice teraz w głowie mojej pochowane... - zaśmiała się cichutko. - Kilka plotek nad kielichem wysnutych i nim świt nastanie, Wichacz cały wiedzieć będzie. A nim słońce na południe wespnie się, powiadam waszmościom, że ten napad powtórzy się. To I zadbać nam tylko trzeba, by się w stosownych dla nas okolicznościach odbył, i by polujący nie wiedzieli, że są w istocie zwierzyną, i że we wnyki idą... Waszmościowie, w żołnierskim rzemiośle obznajomieni, na pewno więcej o zasadzkach wiedzą niż prosta dziewczyna...
 
Asenat jest offline  
Stary 12-03-2014, 21:37   #46
 
Hawkeye's Avatar
 
Reputacja: 1 Hawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputację
-Tak powiedziałem - odezwał się Rossowski nad wyraz spokojnym, ale zarazem zimnym głosem.

-Moim zdaniem był to ruski - dodał to zdanie takim tonem, jakby nie musiał nic więcej tłumaczyć, zresztą tak właśnie uważał. Po cóż było dłużej drążyć sprawę języka tego człowieka?

Odwrócił się jeszcze jednak do młodej kobiety

-Panienka wybaczy mi moje słowa, jestem tego pewien, jednakże od łapania przestępców są odpowiedni ludzie, czeladź czy gwardia miejska. Czemuż my mielibyśmy to zrobić ?-
 
__________________
We have done the impossible, and that makes us mighty
Hawkeye jest offline  
Stary 13-03-2014, 20:55   #47
Banned
 
Reputacja: 1 Halad jest na bardzo dobrej drodzeHalad jest na bardzo dobrej drodzeHalad jest na bardzo dobrej drodzeHalad jest na bardzo dobrej drodzeHalad jest na bardzo dobrej drodzeHalad jest na bardzo dobrej drodzeHalad jest na bardzo dobrej drodzeHalad jest na bardzo dobrej drodzeHalad jest na bardzo dobrej drodzeHalad jest na bardzo dobrej drodzeHalad jest na bardzo dobrej drodze


- Panienka Ałtyn ma rację. My sami musimy, straż tu na nic - Jan poparł dziewczynę która na "panienkę" prychnęła niczym kotka i bransoletę dziwna ku górze podniósł - napad ów nie tylko w Nią godzi ale w naszą rodzinę i jedną osobę zacną też tu teraz mieszkającą. A i dziwne plotki wśród gminu krążą co w nowym świetle rzecz pokazują. Waćpanowie zaś niechcący zaś w sprawę ową wplątani zostaliście, fatum czy czy uśmiech Fortuny trudno orzec na razie.
- Teraz na odpowiedz od ojca mego rodziciela i inszych czekam, ale tyle mogę rzec, ze sprawy poważne tu dziać zaczynają. Jednak Waszmościowie jeśli pomoc chcecie nie tylko pannie Ałtyn, mnie ale i osobom wyżej stojącym pomoc chcecie deklarować tedy prosić Was muszę by nic co dzisiaj powiedziane tu zostanie do uszu obcych nie doszło.


Dziwnym się to Panom Braciom zdało ze mieszczanin choćby z rodziny do konfidencji z samym Jaśnie Oświeconym Księciem Koreckim przypuszczonej tak mówił tedy niejedna brew się zmarszczyła...
Ale gośćmi tu byli jeno tedy dwie rzeczy im pozostały pozostać, pytać i radzić, albo też za gościnę podziękowawszy ku swoim obowiązkom się udać.
 

Ostatnio edytowane przez Halad : 13-03-2014 o 21:00.
Halad jest offline  
Stary 16-03-2014, 12:36   #48
 
Earendil's Avatar
 
Reputacja: 1 Earendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemu
Pan Czermiński niezbyt sobie chwalił gościnę w domu gregoriusowym. Nie żeby mu ktoś skąpił miodu i strawy, służba mu nawet pod nos podstawiała co wspanialsze frykasy. Po prostu pan Paweł zbyt dużo w karczmie raczył się był winem. Gdy zatem pijacka złość przeszła, a w dodatku przez spacer z jednego domostwa do drugiego młody rycerz poczuł się dość sennie. Co prawda, pił i jadł jeszcze, co mu podstawiali, ale już z mniejszym zapałem niż to miało miejsce w karczmie. Małą też wagę przywiązywał do szczebiotania młodej karaimki do tego całego Rossowskiego, przybranego z cudzoziemska, choć bez problemu władającego językiem ojczystym. Parę razy młody szlachcic chciał się odezwać do imć Krotoskiego, kolegi żołnierza, jednak szum w głowie sprawił że zapominał o czym chciałby rozmawiać. Już pewnie byłby zasnął na swoim miejscu, gdyby nie wystąpienie Jana Gregoviusa.

Młody rycerz zaraz się ożywił, gdy zaczęły się te rozmowy wielce ciekawe. Co prawda znaku z wilczą mordą nie rozpoznawał, jednak wielce zaciekawił się dalszymi rewelacjami. Pan Paweł nie lubił przepuszczać okazji by dowieść swego męstwa, a jeśli przy okazji przysłuży się komuś znacznemu to tylko lepiej. Poza tym, i tak do zakończenia targów i jarmarków nie będzie miał pewnie okazji do załatwienia spraw z testamentem u tego całego jurysty Klewki. Jako alternatywę widział pan Czermiński tylko spędzenie następnych kilku dni nad kielichem miodu i choć to kusząca perspektywa, to wszak nie przystoi szlachcicowi odmówić pomocy potrzebującym.

Powstał zatem pan Czermiński ze swego miejsca i powiedział do Jana:

- Nie można pozwolić aby bandyci i hultaje dobrych obywateli gnębili, a płci niewieściej krzywd przysparzali. Jakem szlachcic i obrońca najjaśniejszej Rzeczypospolitej, zapewniam, że możecie liczyć na moją pomoc.

- Widać, żeś Waść niedawno chyba do kraju przybył-
Czermiński zwrócił się do pana Rossowskiego -, że uważasz iż jakieś pachołki miejskie winny sprawę, tak wielkiej wagi jak zaręcza pan Gregovius, rozpatrywać. Tutaj nie jacyś francuscy urzędnicy rozwiązują takie problemy, lecz spryt i miecz szlachecki!

Ponownie zwrócił się do Gregoviusa:

- Choć nie wiem czemu to Waści tak zależy na tej tajemnicy, to wiedz mości Janie, że z moich ust nikt niepowołany się niczego nie dowie. Słowo rycerza!- dodał, choć teraz nie wiedział za bardzo czym odróżnić osobę powołaną, od niepowołanej.
 
Earendil jest offline  
Stary 16-03-2014, 21:40   #49
Banned
 
Reputacja: 1 Halad jest na bardzo dobrej drodzeHalad jest na bardzo dobrej drodzeHalad jest na bardzo dobrej drodzeHalad jest na bardzo dobrej drodzeHalad jest na bardzo dobrej drodzeHalad jest na bardzo dobrej drodzeHalad jest na bardzo dobrej drodzeHalad jest na bardzo dobrej drodzeHalad jest na bardzo dobrej drodzeHalad jest na bardzo dobrej drodzeHalad jest na bardzo dobrej drodze
Dyariusz Pana Podstolego Rawskiego Jerzego Hermolausa Konopczyńskiego herbu Rawicz

"Rzecz się miała takoż : Roku Pańskiego 1591 (7101 jak liczą Moskwicini) syn cara Ivana Srogiego został zadławiony przez siepaczy ojca. Mord ten w chrześcijańskim świecie niewidziany, w Moskwie samej wielkie wzburzenie wywołał.
Różnie tam mówiono też, a to że carzyka zarżnięto, a to że medyk Niemiec jeden truciznę zadał. Jak tam było nie wiadomo, bo morderców lud prosty na sztuki w Ugliczu gdzie crimenu dokonano rozerwał. Mówiło się też, ze ręka w tym była i cara pózniejszego Borysa Godunowa. Tak to Moskwa dzika okrutnie się wraz mordowała, ale kto wtedy wiedział jak smutne potem nadejdą wypadki dla Rzeczypospolitej..."






Wichacz - po zmroku.


- Wdzięcznym Waszmości jestem za deklaracje - tu skłonił się Jan panu Pawłowi - mniemam tez że i reszta panów pomocy nie odmówi. Jednak o rzeczach innych zapominać nie można. Oto musimy fajerwerki szykować, na napaść być przygotowani i rodzicielowi i innym wyjść naprzeciw.. Ojciec mój jak tylko okoliczności pozwolą jak najrychlej przybędzie. Gdyby Waszmościowie strzelby i rynsztunku potrzebowali cekhauzik nasz otwarty.
Mówiąc to Apostoł strapionym się wydawał, co dziwnym się tu obecnym widziało jako że przecież braci czterech było, służby też paru pachołków no i Panowie Bracia, a z nich przecie każdy jeden za dziesięciu stawać mógł. A droga przecież przez Rynek tylko wiodła, nie więcej niż kilkadziesiąt kroków.
Nic jeno tajemnica jakaś mroczna tu musi być - pomyślał niektóry ze szlachciców, bo jakże to obawiać się napadu w środku miasta, pod bokiem J.O. Księcia Koreckiego. Ale młody Szkot z takim przekonaniem o niebezpieczeństwie mówił, że mimo woli jak tu się do sprawy zabrać poważnie myśleć zaczęli.
 

Ostatnio edytowane przez Halad : 16-03-2014 o 21:45.
Halad jest offline  
Stary 23-03-2014, 13:19   #50
 
Asenat's Avatar
 
Reputacja: 1 Asenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputację
Gdy tylko pan Czermiński gorącym głosem przyłączyć się obiecał, reszta za zamilkła, wąsy gryząc, Ałtyn wymówiła się słabością po napaści, i jeszcze raz podziękowawszy wszystkim, ku drzwiom ruszyła. Nawet palce do skroni przycisnęła, i zaiste wyglądała na zmęczoną i zgnębioną przeszłymi wydarzeniami, szła zaś tak wolno i drżąco, że aż Jan skoczył ramieniem jej posłużyć i na służbę ode drzwi huknął, by Tyncię do łoża na odpoczynek odprowadzili, sam z bracią szlachecką zostając.

To i widzieć nie mógł, że jak tylko drzwi rzeźbione w sceny polowania na bażanty i zimowy pejzaż z wilkami ścigającymi zajadle sanie dwukonne zamknęły się szczelnie za plecami Tynci, dziewczyna cudownie do sił wróciła i cichym, ale mocnym głosem służbie polecenia zaczęła wydawać. O północy rozpocząć się miało widowisko księciowi obiecane, a Ałtyn nie zamierzała odpuścić takiej fety i okazji podbudowania imienia przyjaciół swych i własnego. Dużo było do roboty, tedy zakrzątnęła się szybko, służbą Gregoviusa bez większego wstydu tym razem dysponując, toć i o Szkota interesa tu szło, nie tylko o Ałtynowe ciągnoty. Na czeladnika, co właśnie szedł noga za nogą przed podwórzec, uginając szczupłe plecy pod ciężarem koła ode wozu zdjętego, na którym Ałtyn zamiarowała umieścić kilka feurwerków, by kręcąc się, skrami złocistymi sypały, nawet nie spojrzała. Przecie dobry hazzan słowa dotrzyma, i będzie sobie mogła na niego patrzeć życie całe, da Bóg, że niekrótkie.

Miejsce planowała wytyczyć na polu pod miastem, czekała jeszcze tylko na sługę z palikami i sznurem, na ławeczce pod ścianą bluszczem porośniętą siedząc i miłym myślom się poświęcając, i w takim stanie odnalazł ją Jan. Poprosiła go o słów kilka w cztery oczy, i chyba już wiedział, jakie pytanie padnie, bo nim się odezwała z przyganą, że tai przed nią sprawy dla niej ważne, Szkot zaczął wić się jako piskorz. Nie jego to tajemnica, zarzekał się, w piersi bijąc wielką pieścią z łomotem głuchym, tedy zdradzić jej nie może... Ałtyn zmrużyła jaskółcze brwi, wreszcie uśmiechnęła się, na pozór ze zrozumieniem wdzięczną główką kiwając.
- Pojmuję, honoru to sprawa...a cóż młoda niewiasta może wiedzieć o honorze... zapewne tak samo niewiele, jak o prochu... - zakończyła twardym i nieustępliwym głosem, zupełnie do słów nieprzystającym.
- Wiem, żeś niestrachliwa – Szkot uparcie brnął w bagno, nie zdając sobie sprawy zupełnie, po jak grząskim gruncie stąpa. - Nie spaliłaś panna tego listu, nie poważyłabyś się. Ukryłaś go gdzieś. Powinnaś dopuścić kogoś do tajemnicy, na wszelki wypadek. Wiesz panna, że ja...
Ałtyn przymrużyła oczy. Pokiwała ochotnie główką, suknię w palce ujęła i drobnymi kroczkami zbliżyła się do Szkota. Za wielki był, tedy małym paluszkiem pokiwała, by się ku niej nachylił. Gdy zaś to uczynił, a tak to wyglądało, jakby góra wpół się łamała, Ałtyn objęła dłonią wielką prawicę i wyszeptała w skryte w rudych włosach ucho:
- Zaufanie za zaufanie. Tajemnica za tajemnicę.

I już odwróciła, z szelestem sukni ku drzwiom zmierzając.
- Kilkoma ludźmi twymi rozporządzić sobie pozwoliłam. Posyłam ich do Młyna, razem z młodym panem Grzegorzewskim. Mój dziadek musi mieć ochronę, choćbym i nie wiedziała przed czym, bo rzec mi nie chcesz. Dziesięciu zabieram pod miasto, teren pod feuerwerki odmierzyć i wygrodzić, przygotować wszystko. Zabieram też wszystkich moich ludzi, część w ukryciu pozostanie, gdyby ktoś powtórzyć chciał to, co pod ratuszem. Przekaż panom braciom, że dołączyć do mnie mogą. Dowiem się, kto chciał mnie skrzywdzić. Byłoby mi łatwiej z owymi szlachcicami, byłoby mi łatwiej z tobą, Janie, ale widzę, żem zaufania waszego niegodna... Tedy sama uczynię, co trzeba, gdy wam, mężom, niesporo!
 
Asenat jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 00:55.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172