- Karczmarz mówił, że to jakaś „wytrawna” gorzałka, ale smakuje jak końskie szczyny z odrobiną dziegciu, dla nadania „wytrawności”. Później się ludzie dziwą, że karczmy tak łatwo płoną... Masz, sam spróbuj. -
Borys rzucił brodaczowi flaszkę, po czym filozoficznie podrapał się po jajcach, rozważając słowa khazada. - Fakt, zażarł by coś, ale nie za wcześnie z tym obozem? Przecież zawsze jest ten tam... - wskazał paluchem za niziołkiem - Jak on się nazywa? Zresztą, kogo to obchodzi, ważne, żeby do gara się zmieścił hehehehehehe! -
Schwanz zaśmiał się gromko z własnego dowcipu. - A tak w ogóle to dopiero co weszliśmy do tej dziury. No i trza by na niego odpowiednią jaskinie znaleźć, taką z jednym wejściem, dobra do obrony. Widziałeś gdzieś taką? - |