Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-03-2014, 18:29   #124
Harard
 
Harard's Avatar
 
Reputacja: 1 Harard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwu
Charkał i pluł usiłując przetestować swoje gardziołko, rozrzezane od uha do ucha. Kurwa pomyśli kto żem się po pijaku kosą golił – pomyślał z frasunkiem ileż to straci jego urok osobisty. Koboldzia zaraza nie chciała gadać, rozmowa nie kleiła się, miał zamiar zaraz użyć nieco bardziej wymownych środków perswazji, kiedy poczuł zębiska na przedramieniu.
- Ożesz ty... – wyszarpnął dłoń i palnął na odlew drugą ręką. No i zepsuł kobolda. Stanął zdziwiony, podniósł do oczu swoją wielką jak bochen pięść. – No nie no, co za ludzie. Jak z gówna ulepiony, raz pukniesz i od razu mdleje. Ej, ty! A nie jesteś ty kurwa czasem jadowity?
Warknął z wściekłością i potrząsnął ramieniem kobolda, tym razem przyglądając się śladom zębów. No i zobaczył że z jaszczurzej główki coś ciecze, a szturchnięcia nie pomagają. Oczy w słup, jęzor wywalony.
- Nie no widziałeś Yorn? – splunął z niesmakiem, ale rozczulać się nie zamierzał. Zerknął z niepokojem na pogryzioną rękę i doszedł do wniosku że trzeba zdezynfekować truciznę. Zobaczył że kumple też do dezynfekcji się wzięli obracając jakieś bukłaczki. Mruknął coś niezrozumiałego pod nosem i podszedł do swojego rukzaka. Wyciągnął metalową manierkę z porządną przepalanką, odkręcił korek. Chwilę wahał się trzymając naczynie nad ranką, potem wzruszył ramionami i wyłoił do dna. Od środka odkazić też trzeba, a manierka niewielka.
- Ej, przyjaciele. – powiedział przymilnie, kiedy już wychlał na boku wszystko, a Borys i gnom zaczęli częstować. – A ja zagrychę mam!
Wyciągnął połeć żółtej słoniny i kozi, ostry ser. Mmmm, dojrzały i chowany specjalnie w sepetach na takie towarzyskie okazje. Khazadzki rarytet, który wybornie pasował do bimberku, nawet takiego magicznego. Odpakował, a w jaskini rozszedł się zapach jakby pułk wojska dostał rozkaz „Onuuuuuceee preeezeeeentuj!!” po czym dosiadł się do kompanii.

Wybudził się pokryty jakimś glutem, a nawet nie wiedziął kiedy zasnął. Tyle tego wychlali, że aż film urwało? Nie no przecież gorzałki tyle co kobold napłakał. Pieczenie na ręce gdzie przywierał glut i okrzyki wokoło wkrótce dały odpowiedź.
- Pora się wynosić, gówno z popasu, na dudach do wódeczki pogram wam kiedy indziej. – Rozglądnął się i zaniepokoił że zwiad jeszcze nie wrócił. Netka przeceiż odszpuntowanie antałka i chlupot gorzałki w gardłach instynktownie wyczuwała z pięciu staj i od razu kubek podstawiała. A teraz nie ma jej i nie ma. – Idziecie?
Wytarł obcas z zielonkawej mazi, bo przez całą przemowę mściwie rozgniatał butem te gluty które odlepił od siebie.
 
Harard jest offline