- Te! Buźka!? - wrzasnął w kierunku gościa, który brendzlował się jeszcze z góralem. Mamroczący pod nosem jakieś przekleństwa Tomasz odwrócił się w jego kierunku. - Gdzie się wybierasz?
- Dokąd, a nie gdzie - burknął tak niewyraźnie, że Wisławski ledwie go zrozumiał. - Jak najdalej stąd - odparł już na tyle głośno, by słowa dotarły. Nie na tyle jednak głośno, by głos było słychać o kilometr w każdą stronę, po czym machnął ręką, wskazując kierunek.
Spojrzał w tamtą stronę, lecz nie dostrzegł nic, co odróżniałoby go od reszty krajobrazu. No ale skoro nie wyróżniało, to kierunek wydawał się równie dobry jak każdy inny. Wzruszył więc ramionami i ruszył za oddalającym się szybko rowerzystą. Rozglądał się po drodze za innymi sklepami, stojącymi otworem.
- Szwedzki stół cholera - mruknął sam do siebie. - To się nazywa życie!
__________________ LUBIĘ PBF
(miałem to wygwiazdkowane ale ktoś uznał to za deklarację polityczną) |