Przesłuchanie w namiocie:
Zebraliście do kupy wszystkie wiadomości. Cała sytuacja przedstawiała się następująco. W czasie szamotaniny Josef został dźgnięty w brzuch sztyletem. Kiedy szamotanina się uspokoiła dostrzegliście na ziemi ciało, a obok niego stał Hans, który trzymał w reku zakrwawiony nóż. Hans zdawszy sobie sprawę z sytuacji w jakiej się znalazł upadł prosząc o przebaczenie. Pojmany czekał na wzniesienie namiotu, w którym miał zostać dalej przesłuchany. Kiedy doszło do dokładnego przesłuchania Hans stwierdził, że to nie on jest mordercą, bowiem zamordowany był jego przyjacielem. Stwierdził, że pożyczył komuś swój sztylet i ta osoba musiała zamordować Josefa, po czym prawdziwy morderca wcisnął Hansowi zakrwawiony nóż w rękę. Hans nie pamięta komu pożyczył nóż.
Skryba Hermana wrócił po chwili do namiotu z informacją, że zamordowany Josef i podejrzany Hans faktycznie byli przyjaciółmi. Potwierdzili to żołnierze z obu oddziałów, w których służył Josef i Hans. Nie kryli przy tym swojej niechęci do obu mężczyzn, bowiem w oddziałach krążyła plotka, jakoby łączyło ich coś więcej niż zwykła przyjaźń. Rekruci cieszyli się i stwierdzili, że spotkał ich słuszny los.
Na pytania Hermana podejrzany odpowiedział:
-Tak, przyjaźniliśmy się. Ale to była normalna znajomość, zdrowa, nie to co mówią w oddziałach. Nikt mi nie powiedział, że nie mogę pożyczać innym mojego sprzętu. Pożyczyłem jakiemuś rekrutowi nóż, bo poprosił mnie o to. Nie widziałem komu pożyczyłem sztylet bo słabo widzę, kiedyś wzrok miałem lepszy, wiecie dostrzegam tylko sylwetki osób, twarze są zamazane. Imienia nie znam. Nic nie wiem o żadnych karach. Co grozi za zabójstwo? To zabijanie na wojnie jest karane? Nie znam się na karach.- odparł. Zapytany o to kim był Josef rzekł łamanym głosem:
Josef był moim wnukiem. Stary jestem, nie pomyślałem z tym sztyletem. A teraz on nie żyje. Na placu:
Powoli zapadł zmrok. Z głębi lasu poczęły napływać przeróżne odgłosy, niektóre zwierzęce, co do innych nie wiadomo do kogo należały. Żołnierze poczuli niepokój na myśl o nocy w osadzie. Plotki o znaleziskach w chatach szybko się rozniosły. Kilku żołnierzy kręciło się przy wschodniej bramie unikając wzroku dowódców. Większość zgromadzona na placu rozsiadła się przy kaplicy i zaczęła szykować jedzenie. Niektórzy wyciągnęli zza pazuch butelki z mocniejszymi trunkami. Żartowano i śpiewano dla otuchy. Niemal każdy pił, ponoć dodawało to odwagi. Przez otwarte bramy widać było jedynie ciemność nocy. Puste wieże straszyły upiornymi niemal kształtami, a okna w domach bez żywych ludzi w środku przypominały o wszystkich plotkach krążących o tej okolicy. Niektórzy wyciągnęli koce, żeby przygotować miejsce do snu. Powstała mała sprzeczka o to, kto gdzie śpi. Dieter i Emil z oddziału Kurta pobili się na środku placu, ale szybko ich rozdzielono. Dieter tłumaczył, że Emilowi wypadło miejsce do snu na okrągłym wgłębieniu w ziemi, było ono na tyle duże, że czyniłoby sen niewygodnym. Próbował zmusić młodszego Dietera do odstąpienia mu swojego wygodniejszego miejsca. Sytuacja robiła się nerwowa, a potęgował to fakt, że ciało zamordowanego cały czas leżało na środku placu przypominając o nieszczęsnym zajściu, nikt się nim nie zajął. Zapach krwi niósł się z wiatrem w głąb lasu…
GM INFO: -Krótkie posty! Kilkudaniowe, jasno i na temat proszę
-Wnerwik- żółta kartka, jeszcze raz nie odpowiesz i kończysz grę