Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-03-2014, 23:37   #129
Karmazyn
 
Karmazyn's Avatar
 
Reputacja: 1 Karmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputacjęKarmazyn ma wspaniałą reputację
Biegł korzystając z każdej odrobinki siły, jaka pozostała w jego ciele. Gdzieś z tyłu dotarł do niego podniesiony głos Gerharda. Nie przejął się nim. Nawet gdyby najemnikom objawili się sami bogowie, to nie miało dla niego teraz znaczenia. Liczyła się tylko wioska i rodzina.
Z każdym kolejnym krokiem pozostawało w nim coraz mniej nadziei, której musiał się chwytać z coraz większą zaciekłością. W tej chwili głównie dzięki niej parł naprzód.
Widział już palisadę... Zauważył zniszczoną bramę. Serce szybciej mu zabiło. Poczuł dym...

Wbiegł do wioski. Jego oczom ukazało się miejsce rzezi. Omal nie zwymiotował. Znał wszystkich, których zmasakrowane ciała właśnie oglądał. Mózg nie mógł uwierzyć w to, co widzą oczy. Ruszył w stronę własnego domu. Bacznie przyglądał się każdemu mijanemu trupowi. Odwracał zwłoki leżące na brzuchu, nawet jeśli wiedział, że nie mogły być to zwłoki Letty ani dzieciaków. Przestał zachowywać się racjonalnie. Pozostała tylko coraz bardziej zalewająca ciało i umysł rozpacz.

Dom stał w płomieniach. Ostatnie nadzieje dogorywały w jego sercu. Nie zamierzał się jednak poddać. Wbiegł do środka wyważając drzwi. Buchnęło gorącem. Kilka włosów zajęło się ogniem. Sprawdził każde pomieszczenie. Pustko. Wybiegł na zewnątrz krztusząc się dymem. Wrócił do przeszukiwania zwłok. Widział kilku chłopów, z którymi wyruszył z wioski robiących to samo. Czyżby oni też byli poza osadą, gdy stała się tragedia? Niektórzy z nich znaleźli swe rodziny... martwe. On jednak dalej szukał. Nie wiedział co gorsze. To, że znajdzie je martwe czy to, że mogły zostać porwane.

Dotarł do wschodniej bramy. Już nie szukał ciał. Nadzieja w nim umarła. Teraz poszukiwał jedynie śladów, które wskażą mu gdzie ma iść, by przekuć swój gniew i rządzę zemsty w krwawą łaźnię.
Opuścił wioskę...
Letty stała na polanie. Leo i Rein kryli się za jej plecami. Na twarzy całej trójki malowało się przerażenie. Szybko zrozumiał co było tego powodem. Łowca potworów celował do Konrada Flusa z pistoletu.
Ralf zadziałał niemal instynktownie. Napiął łuk i wycelował w stronę wicehrabiego. Obcy już wystarczająco dużo zamieszania wprowadzili do Volkenplatz. Wystarczy już tego. Ukryty gdzieś w głębi świadomości szlachcic krzyczał, by dać Gerhardowi szansę na złożenie broni. Banita nie był w nastroju na takie zabawy.
Wstrzymał oddech. Wypuścił strzałę.
 
__________________
Dłuższy kontakt może zagrażać Twojemu zdrowiu lub życiu.
Toczę batalię z życiem. Nieobecny na długi czas.
Karmazyn jest offline