Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-03-2014, 14:48   #130
Proxy
 
Reputacja: 1 Proxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputację
Nie była przygotowana na jakąkolwiek reakcje fizyczną ze strony łowcy. Uderzona odpłynęła na parę chwil. Całkowicie zaćmiona poczuła tylko spiekotę na szyi. W końcu rzucona drugi raz w błoto zaczęła dochodzić do zmysłów dusząc się przy tym i kaszląc starając się nabrać powietrza. Wiła się w ogłuszeniu i bólu. Dłońmi chwytała piekące rozcięcie, co poskutkowało rozmazaniem krwi po całej szyi.

Wydawało się, że człowiekiem, którego powinna się obawiać był Eusebio, jako niezrównoważonego i zdolnego do wszystkiego. Tuż za nim baron, którego wszystkie zachcianki trzeba było spełniać. Jednak zdawałoby się, że używał głowy a wiele elementów zdawałoby się, że można jeszcze przegadać. Reszta osób stała w tle i zbytnio się nie wybijała.

Przy wyjściu w las baron stał się ofiarą wszelkich sprzeciwów i wszystkie psy wieszano na nim. Przy zdemaskowaniu niecnych planów Gerharda sprawa obróciła się a sam baron z ciemiężyciela stał się wybawicielem. Zterroryzowana Lyn potrzebowała jego osoby, by za nim się schronić, choć wcześniej nawet ciężko mogłaby sobie to wyobrazić.

Sprowadzona do brutalnej rzeczywistości i wybita z szlacheckiej kultury dopiero poczuła realne zagrożenie, które było obecne między swoimi ludźmi. Nawet przy nich nie można było już czuć się bezpiecznie. Zbita z tropu osunęła się w cień, by nie ściągnąć na siebie kolejnych gromów z tak bolesnym i brutalnym skutkiem. Ciągnęła się z tyłu z opuszczoną głową i wymijającym wzrokiem. Jak zaszczute zwierze z pokulonym ogonem w strachu przed kontaktem ze wszystkimi.

Widząc ogień pierwszą myślą była realizacja gróźb barona na temat spalenia wioski w przypadku sprzeciwów od strony wieśniaków.

- Nie... Nie... Nie... Nie, nie, nie... Tylko nie to... - zapętlała pod nosem w rozpaczy i bezradności.

Chwile później wszystko było już jasne. W szoku snuła się za grupą. Z żyjących w najgorszym stanie był Otto, następnie najgorzej wyglądała właśnie Lyn. Cała umorusana w błocie, w zeszmaconej sukni, z twarzą białą jak mleko, zakrwawionymi dłońmi i całą szyją z poszarpanymi włosami. Widok przyprawił ją o mdłości. Zrobiło jej się nie dobrze jeszcze bardziej niż było. Jedną dłonią musiała zakryć usta, by niczego nie zwrócić.

Stanęła w większej odległości przez Gerhardem i grupą wieśniaków. Przerażona i ze łzami w oczach. Nie chciała dodatkowego rozlewu krwi, ale nie mogła z tym nic zrobić. Stała tylko osłupiała tuląc do siebie muszkiet.
 
Proxy jest offline