Szli powoli, starając się czynić jak najmniej hałasu i trzymając latarki, przy ziemi, by światło nie zdradziło ich zbyt wcześnie… Nie zdradziło przed czym? Przed wiekową, wygłodniałą wampirzycą?
JD z ironią pomyślał, że zarówno sytuacja jak i sceneria przywodzą na myśl horror klasy B. W takich filmach bohaterowie, nie wiedzieć czemu, czuli potrzebę poznania tego, co czaiło się w największym mroku pustych, obskurnych korytarzy opuszczonego zamku czy jakiegoś laboratorium. Tutaj mieli to samo w pozostałościach kopalni i co gorsza – to samo robili. Szli dalej, choć zaraz, tuż za rogiem, coś mogło na nich wyskoczyć i urwać im głowy.
Katarina musiała mieć podobne przemyślenia, bo znów chwyciła
JD za rękę, a po chwili szepnęła.
- Twoja Matka by się nam teraz mogła przydać…
Kolejny krwawy ślad na ścianie prowadził przez metalową bramkę do wnętrza kopalni. Tu korytarz zanikał, a otoczenie nabrało surowego charakteru.
- Czuję czyjąś obecność za nami – powiedziała cichutko dziewczynka i pociągnęła Ashforda do przodu, by schować się za jednym z kamiennych słupów.
Miała rację. Nie byli już sami. Wampirzyca nie wzięła jednak pod uwagę, że wchodząc do groty, zrobili dokładnie to, czego po nich oczekiwano.
Usłyszeli zgrzyt i schowana dotychczas ciężka, metalowa krata wewnątrz bramki opadła, odgradzając
Brujaha i
Toreadorkę od drogi, którą tu przybyli.
- Patrzcie państwo, jakie dwie wścibskie myszki złapały się w moją pułapkę… - usłyszeli znajomy głos, a po chwili zobaczyli za kratą
Mścisława.
Książę był jak zwykle elegancki, w ręku zaś trzymał laskę ze zdobioną, złotą gałką.