Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-03-2014, 18:19   #29
kanna
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
Dialog kanna & harry_p

Rosalinda uniosła się nieco i zlustrowała otoczenie. Gregor, Sabir i Gedan już ruszyli do zwarcia. Doktor obok naciągał kuszę. Kobieta – mimo iż pamiętała wcześniejsze ustalenia z Sabirem - wybrała magię. Była… mniej brudząca.

Potarła opuszki palców, czując znajome mrowienie zbierającej się mocy. Znów zlustrowała otoczenie.. nie chciała trafić żadnego ze swoich towarzyszy. Wybrała nieco oddalonego od reszty napastnika z masłakiem. Zaczęła splatać zaklęcie, magia kumulowała się w jej ciele, wirowała coraz szybciej i szybciej, jak niewidoczne tornado, odcinając kobietę od zewnętrznych bodźców. W końcu stężenie osiągnęło punkt krytyczny, Rosalinda wyciągnęła rękę.

Nie zadziało się nic spektakularnego. Nie było błysków, świstów, nie zerwał się wiatr. Spektakularne sztuczki sprawdzały się na wiejskich jarmarkach, jej magia była spokojna i dyskretna. Do czasu.
Ziemia pod nogami napastnika otworzyła się, i spod powierzchni gleby buchnął gejzer. Drab wrzasnął i spróbował zrobić unik, jednak para zahaczyła go, gorąca woda poparzyła. Rosalinda splotła ponownie i rzuciła gejzer raz jeszcze.

Napastnik upadł, a kobieta rozejrzała się dookoła. Udało się im, poza raną zadaną Gregorowi wydało się, ze wyszli ze starcia bez szwanku. Podniosła się na nogi i zaczęła szybko zaciskać i otwierać dłonie , żeby pozbyć się sztywności palców.

------

Przeraźliwe wycie Gedana przyciągnęło jej uwagę. Nowe niebezpieczeństwo? Nie, wielkolud nabijał na pal ciało jednego z napastników, w jakimś szaleńczym opętaniu. Nie rozumiała celowości jego działania, odwróciła się, żeby nie patrzeć na bezmyślne okrucieństwo. Bywała okrutna, jeśli wymagała tego sytuacja, ale używała przemocy jako środka. Nigdy nie była dla niej celem samym w sobie.

------

Opatrunek na głowie Gregora trzymał się na słowo honoru. Zawahała się, ale podeszła. Byli w końcu w jednej drużynie, powinni działać wspólnie… Może był to dobry czas, żeby wyjaśnić w końcu nieporozumienia?
- Pomóc? – zapytała.
Zmierzył kobietę od stóp do głów w końcu się odezwał
- Doktor już mnie opatrzył.
- Właśnie widzę...
- zlustrowała opatrunek badawczym spojrzeniem. Zaczynał juz przeciekać. - Spadnie, zanim zdążysz przejść dziesięć kroków.- wskazała na niezdarnie zamotany materiał na jego głowie.- Chyba, że masz czapkę...
- A co? zrobisz mi lepiej?
- zapytał butnie.
Westchnęła.
- Odwołaj zwierzęta i nie zachowuj się jak dzieciak
- Toż one sobie o tam spokojnie leżą.
- wskazał na miejsce gdzie opatrywał wilka. Jednocześnie gestem nakazał "leżeć" - Jak nikt ich nie drażni to i one nikomu nie wadzą. - dodał z nieskrywaną satysfakcją. - No pokaż co potrafisz. - uśmiechnął się do niej wyzywająco.
- Potrafię mnóstwo rzeczy- też uśmiechnęła się rozmarzona, do swoich wspomnień – Ale na razie chcę ci tylko opatrzyć głowę. Wda się infekcja i będziemy mieli problem... No, siadaj.
Usiadł przed kobietą i wyprostował się jak kazała.
- Kacie czyń swoją powinność - dodał na koniec sceptycznie. Zwierzyniec nieustannie wodził z Gregorem wzrokiem.

Delikatnie poprawiła opatrunek, naciągając go mocniej i dokładniej. Pracowała szybko i sprawnie, bez słowa. Po zabiegach Rosalindy Gregor przeglądając się w wypolerowanym ostrzu noża sprawdzał stan opatrunku.
- Lusterko mam, chętnie użyczę - poinformowała go, uśmiechając się uprzejmie.
- Obejdzie się - powiedział całą uwagę poświęcając temu co widział w odbiciu. - Może być. - odezwał się w końcu po dłuższej chwili studiowania tego co miał na głowie. - Dzięki - rzucił po chwili.

-Proszę - powiedziała i dodała po chwili, jakby tłumacząc się. - Nie skrzywdziłam twojej fretki.
Spojrzał na nią wyczekująco.
- Nic takiego nie powiedziałem ale coś jej zrobiłaś. A inne to wyczuły. One są w te klocki bystrzejsze niż my. - opowiedział poważnie patrząc jej w oczy
- Uwarunkowałam na moje syknięcie - wytłumaczyła mu, a potem przechyliła lekko głowę i wyciągnęła dłoń, żeby poprawić zwisający koniec opatrunku. - Następnym razem wystarczy mój głos, żeby ją zatrzymać.
Gregor chwycił jej dłoń i spojrzał zimno.
- Odwołaj jej to. A jak spróbujesz na którymś czegoś podobnego już nic więcej nie uwarunkujesz - odezwał się głosem zimnym jak stal
Cofnęła dłoń.
- Nikogo - poprawiła go.- Warunkowanie działa tylko na zwierzęta. I ludzi.
- Jak zwał tak zwał. Zdejmij to z Lulu
- powtórzył jeszcze raz tym razem zaciskając ręce na nożach kukri

Przewróciła oczami. Nie rozumiał.
- Nie rozumiesz? To dla jej dobra. Będzie uważniejsza, a w razie czego - jak ciebie by zabrakło - ja będę potrafiła powstrzymać Lulu przed wpakowaniem się w kłopoty.
- Nie każ mi się powtarzać kobieto.
- w głosie była wyraźna groźba - jak se znajdziesz jakiś sługusów to sobie ich warunkuj, ale wara od moich towarzyszy!
Dalej nie rozumiał. A w dodatku szkodził sobie i niweczył jej pracę.
- Grożąc mi podnosisz sobie ciśnienie krwi - poinformowała go. -To niedobrze działa na ranę. Opóźni gojenie. Uspokój się i odpocznij. Zejdę ci z oczu, może to pomoże w powściągnięciu nerwów. .
- Nic z tego ślicznotko. Najpierw fretka potem możesz sobie iść w cholerę. Inaczej znajdę inny sposób żeby zlikwidować to uwarunkowanie.
- krótko gwizdną na co wszystkie wytresowane zwierzęta podniosły się w gotowości "do ataku".

Rosalinda popatrzyła na najeżone wilki i zdeterminowanego Gregora.
Podniosła obie ręce do góry w stopującym geście, pasując.
- W porządku - powiedziała. Poszukała wzrokiem fretki a potem pstryknęła placami.
- Już - stwierdziła. Głos miała lekko znudzonym, bez śladu strachu. - Kontent?
- Nie igraj ze mną.
- powiedział przyglądająca się jej z rosnącą niechęcią. - Lulu, szukaj. - poparł gestem “szukaj niebezpieczeństw” i wskazał w kierunku czarodziejki. Fretka szybko podbiegła do kobiety i obwąchała jej buty po czym wróciła i wspięła się na ramie Gregora. Treser cały czas bacznie przyglądał się obu. Upewniwszy się że zwierzak zachowuje się naturalnie nieco się odprężył.
- Moje zwierzęta i nie dam ich krzywdzić ani siłą ani czarem ostrzegać więcej nie będę.
Zakończył złowrogo podniesionym tonem kierując słowa do wszystkich. Odwrócił się i podszedł do wilków chwilę je głaskał coś do nich szepcząc na co wyrazie się uspokoiły. Potem zaczął przygotowywać się do dalszej drogi.

Rosalinda bez słowa, nieruchomo zniosła zabiegi zwierzaka.
- Zadowolony? - powtórzyła do jego pleców.

Ona nie była zadowolona.
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.
kanna jest offline