Cytat:
Napisał Autumm PS: A ktoś, kto grał/mistrzował w wymienionych przez Aschaa sesjach "da głos" ? Proszę? Bo z tego, co widzę, te sesje szybko padły... |
No... to ja może trochę sprostuję chociaż będzie krótko bo nie lubię się rozpisywać w tematach innych niż posty sesyjne.
"Kujona..." pisaliśmy z Kellym lata temu i miało być lekko, komediowo, odrobinę sensacyjnie ale kwestie typu moralność, doły życiowe, pytania egzystencjalne i inne bagaże omijane były szerokim łukiem. Dzięki Aschaar za rekomendację jakkolwiek będąc szczera muszę przyznać że to jednak nie najlepszy przykład, chociaż rzeczywiście dbaliśmy o tło, odczucia bohaterów itd., lecz nie wynikało to z samej sesji lecz preferowanego po prostu sposobu grania. Co do fabuły, banalnej poniekąd ale stanowiącej niejako punkt wyjścia, był to dość sztampowy motyw zamiany ciał. Małżeństwo na skraju rozłamu w dziwnych okolicznościach przenosi się do ciał dwójki nastolatków co rodziło dość zabawne sytuacje - ludzie po czterdziestce wracają do liceum, muszą się słuchać rodziców itd. Sesja faktycznie nie doczekała finału, ba, nie doczekała nawet środka bo gdzieś z Kellym rozminęły się nasze oczekiwania. W zasadzie to zawaliłam ja, bo choć w owym czasie fajnie nam się z Kellym pisało to uznałam, że zamiast trwonić czas na pisanie komedii familijnej dla nastolatków wolę go trwonić na pisanie horroru, kryminału albo innej opowieści z dołem w tle.
Co do drugiej sesji na którą powołał się Aschaar (nie wiem czy to dobrze czy źle, bo odwołujesz się do dwóch sesji w których brałam udział ale w pierwszej pomyliłeś mnie z Eleanor a w drugiej widnieję jako enigmatyczne trzy znaki zapytania;p) czyli "Zapałki" to już może bliżej klimatów dylematów, psychicznych rozterek człowieka połkniętego przez codzienność, sesja przegadana w dużej mierze jak teatralna sztuka, choć klimat jest tam niezwykle zmienny. Zaczęłyśmy od dialogu o życiu, otarłyśmy się o psychodelę rodem ze "Sklepów cynamonowych" a skończyłyśmy na atmosferze grozy jak w "Grudge'u" czy innym "Dark Water". Kajam się ponieważ ten projekt też zawaliłam ja. Gdzieś się po drodze z Mirą rozminęłyśmy, miałam wrażenie, że ja ciągnę w jedną stronę a ona w drugą i nie możemy ułożyć się co do głównego plotu sesji. Trzeba tu zaznaczyć, że z Mirą odeszłyśmy od tradycyjnego pisania sesji. Nie było tu podziału na GM i gracza, jak w sesji otwartej, jedna z nas pisała swój fragment z pełną dowolnością na jakie tory pchnie fabułę a druga musiała podjąć wątek plus rozwijać go dalej tak jak to widziała. W ten sposób od zera powstawała historia, która na starcie nie miała ani jednego odgórnego założenia, poza może dwójką bohaterek. Nic nie było tam ustalane wspólnie. W zamyśle miało być swoistym "odbijaniem piłeczki" i zaskakiwaniem się nawzajem gdzie to wszystko zmierza. Z Kellym inaczej - staraliśmy się omawiać kolejne sceny, rozwój wydarzeń a później naprzemiennie je opisywaliśmy, raz ja, raz on, i lecieliśmy do przodu.
No dobra, nie wyszło krótko...
A teraz może wypadałoby dodać trzy grosze do tematu zasadniczego. Sesja z rozterkami bohatera? Moralnymi dylematami? Trudnymi wyborami? Jak najbardziej popieram. Tyle, że to ma się dziać w tle a nie na pierwszym planie. Żeby gracz dylematy i decyzje rzeczywiście odczuwał jako ważne, nawet przytłaczające, najpierw trzeba mu wykreować wiarygodny świat, z bohaterami niezależnymi, którzy dużo dla niego znaczą, ze zdarzeniami, które go nie tyle zaciekawią ale porwie go ich wir. Gracz musi się zżyć ze swoim bohaterem i wciągnąć w fabułę jak czytelnik wciąga się w dobrą książkę. Wtedy w jego tekście będzie się dało wyczuć emocje i autentyczne dylematy. Ja staram się podchodzić tak do każdej sesji w jaką gram, choć czasem udaje się to lepiej, czasem gorzej, no chyba że wybieram z pełną świadomością coś banalnego. W dużej mierze wszystko zależy jednak od GM i współgraczy i sposobności jakie rodzi sesja.
Jeśli miałabym przytoczyć sesje z głęboką psychologią w jakich brałam udział to zdecydowanie Armielowskie "Dzieci Hioba". Zryły mi beret porządnie i chyba nie tylko mnie bo Gryf to po finale to się zarzekał, że teraz to już tylko we "wróżki i jednorożce" będzie grał. Nota bene zasiekł moją postać siekierą "dla jej dobra" więc widać, że obciążenia bohaterowie w sesji mieli, hehe. Moralność, człowieczeństwo, wyższe dobro, marność człowieka, wszystko to Armiel splótł w niebanalną opowieść.
Inny wymiar poruszania tego typu kwestii mieliśmy np. w "Celi" mataichiego. Tam było to o tyle ciekawe, że wcielaliśmy się w zwyrodnialców i psychopatów, przy czym nie z gatunku kozaczonego fantasy "wyszedł goblin powyrywajmy mu nóżki" ale wariacji Hanibala Lectera. Wyszło ciekawie, choć muszę przyznać, że wczuwanie się w postać z gruntu złą, socjopatyczną i aspołeczną nie jest prostym zadaniem i czasem to co samemu się wstukuje w klawiaturę potrafi zniesmaczyć ale takie było w końcu założenie, grunt to gruby mur postawiony pomiędzy "ja" a "moje postać".
Ostatnimi czasy z kolei świetnie mi się pisało z Harardem "Lalki". Tam Jacusia rzeczywiście nie oszczędzałam i widać krok po kroku jak świat mu się wali, jak wielu spraw, które miał tuż przed nosem nie potrafił dostrzec, jak zdarzenia z pozoru niewinne po chwili zmieniały kontekst a później wszystko to oczywiście mści się na nim konsekwentnie aż po dramacik finału.
I jeśli mam jakąś dobrą radę dać to rzeczywiście tego typu kwestie najlepiej się porusza w solówkach, przy czym musi być podział na GM i gracza. GM knuje, gracz przyjmuje, przetwarza emocje i reaguje. Równorzędne stanowiska się nie sprawdzają, przynajmniej ja nie potrafiłam się dostosować.
Duże znaczenia ma chyba też znajomość na płaszczyźnie GM/gracz. Jak się ludzie znają, wiedzą czego po sobie oczekiwać i unika się zawodów na starcie. Odradzałabym solówę z dołem w tle ze świeżo poznanym userem.
A co poza tym? Ja tam grywam w różnego typu sesje. Ale najlepiej lubię te, które mi się pisze (a później czyta) jak książkę. Z pełną gamą opisów, drobiazgów, przemyśleń bohatera, zwrotów akcji ale i dawką normalności. Nie wiem czy ci się na coś zda mój przydługi wywód no ale poczułam się wywołana do tablicy. Myślę, że zamysł sesji masz dobry. Czytałam początek "Kluczy" i zapowiadał się właśnie książkowo. Od początku jednak zdawało mi się, że ilością graczy strzeliłaś sobie w kolano. Zrób coś w ten deseń ale dla jednej osoby. I powodzenia.;]