Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-03-2014, 20:11   #12
liliel
 
liliel's Avatar
 
Reputacja: 1 liliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputację
Cytat:
Napisał Autumm Zobacz post
PS: A ktoś, kto grał/mistrzował w wymienionych przez Aschaa sesjach "da głos" ? Proszę? Bo z tego, co widzę, te sesje szybko padły...
No... to ja może trochę sprostuję chociaż będzie krótko bo nie lubię się rozpisywać w tematach innych niż posty sesyjne.
"Kujona..." pisaliśmy z Kellym lata temu i miało być lekko, komediowo, odrobinę sensacyjnie ale kwestie typu moralność, doły życiowe, pytania egzystencjalne i inne bagaże omijane były szerokim łukiem. Dzięki Aschaar za rekomendację jakkolwiek będąc szczera muszę przyznać że to jednak nie najlepszy przykład, chociaż rzeczywiście dbaliśmy o tło, odczucia bohaterów itd., lecz nie wynikało to z samej sesji lecz preferowanego po prostu sposobu grania. Co do fabuły, banalnej poniekąd ale stanowiącej niejako punkt wyjścia, był to dość sztampowy motyw zamiany ciał. Małżeństwo na skraju rozłamu w dziwnych okolicznościach przenosi się do ciał dwójki nastolatków co rodziło dość zabawne sytuacje - ludzie po czterdziestce wracają do liceum, muszą się słuchać rodziców itd. Sesja faktycznie nie doczekała finału, ba, nie doczekała nawet środka bo gdzieś z Kellym rozminęły się nasze oczekiwania. W zasadzie to zawaliłam ja, bo choć w owym czasie fajnie nam się z Kellym pisało to uznałam, że zamiast trwonić czas na pisanie komedii familijnej dla nastolatków wolę go trwonić na pisanie horroru, kryminału albo innej opowieści z dołem w tle.
Co do drugiej sesji na którą powołał się Aschaar (nie wiem czy to dobrze czy źle, bo odwołujesz się do dwóch sesji w których brałam udział ale w pierwszej pomyliłeś mnie z Eleanor a w drugiej widnieję jako enigmatyczne trzy znaki zapytania;p) czyli "Zapałki" to już może bliżej klimatów dylematów, psychicznych rozterek człowieka połkniętego przez codzienność, sesja przegadana w dużej mierze jak teatralna sztuka, choć klimat jest tam niezwykle zmienny. Zaczęłyśmy od dialogu o życiu, otarłyśmy się o psychodelę rodem ze "Sklepów cynamonowych" a skończyłyśmy na atmosferze grozy jak w "Grudge'u" czy innym "Dark Water". Kajam się ponieważ ten projekt też zawaliłam ja. Gdzieś się po drodze z Mirą rozminęłyśmy, miałam wrażenie, że ja ciągnę w jedną stronę a ona w drugą i nie możemy ułożyć się co do głównego plotu sesji. Trzeba tu zaznaczyć, że z Mirą odeszłyśmy od tradycyjnego pisania sesji. Nie było tu podziału na GM i gracza, jak w sesji otwartej, jedna z nas pisała swój fragment z pełną dowolnością na jakie tory pchnie fabułę a druga musiała podjąć wątek plus rozwijać go dalej tak jak to widziała. W ten sposób od zera powstawała historia, która na starcie nie miała ani jednego odgórnego założenia, poza może dwójką bohaterek. Nic nie było tam ustalane wspólnie. W zamyśle miało być swoistym "odbijaniem piłeczki" i zaskakiwaniem się nawzajem gdzie to wszystko zmierza. Z Kellym inaczej - staraliśmy się omawiać kolejne sceny, rozwój wydarzeń a później naprzemiennie je opisywaliśmy, raz ja, raz on, i lecieliśmy do przodu.

No dobra, nie wyszło krótko...
A teraz może wypadałoby dodać trzy grosze do tematu zasadniczego. Sesja z rozterkami bohatera? Moralnymi dylematami? Trudnymi wyborami? Jak najbardziej popieram. Tyle, że to ma się dziać w tle a nie na pierwszym planie. Żeby gracz dylematy i decyzje rzeczywiście odczuwał jako ważne, nawet przytłaczające, najpierw trzeba mu wykreować wiarygodny świat, z bohaterami niezależnymi, którzy dużo dla niego znaczą, ze zdarzeniami, które go nie tyle zaciekawią ale porwie go ich wir. Gracz musi się zżyć ze swoim bohaterem i wciągnąć w fabułę jak czytelnik wciąga się w dobrą książkę. Wtedy w jego tekście będzie się dało wyczuć emocje i autentyczne dylematy. Ja staram się podchodzić tak do każdej sesji w jaką gram, choć czasem udaje się to lepiej, czasem gorzej, no chyba że wybieram z pełną świadomością coś banalnego. W dużej mierze wszystko zależy jednak od GM i współgraczy i sposobności jakie rodzi sesja.
Jeśli miałabym przytoczyć sesje z głęboką psychologią w jakich brałam udział to zdecydowanie Armielowskie "Dzieci Hioba". Zryły mi beret porządnie i chyba nie tylko mnie bo Gryf to po finale to się zarzekał, że teraz to już tylko we "wróżki i jednorożce" będzie grał. Nota bene zasiekł moją postać siekierą "dla jej dobra" więc widać, że obciążenia bohaterowie w sesji mieli, hehe. Moralność, człowieczeństwo, wyższe dobro, marność człowieka, wszystko to Armiel splótł w niebanalną opowieść.
Inny wymiar poruszania tego typu kwestii mieliśmy np. w "Celi" mataichiego. Tam było to o tyle ciekawe, że wcielaliśmy się w zwyrodnialców i psychopatów, przy czym nie z gatunku kozaczonego fantasy "wyszedł goblin powyrywajmy mu nóżki" ale wariacji Hanibala Lectera. Wyszło ciekawie, choć muszę przyznać, że wczuwanie się w postać z gruntu złą, socjopatyczną i aspołeczną nie jest prostym zadaniem i czasem to co samemu się wstukuje w klawiaturę potrafi zniesmaczyć ale takie było w końcu założenie, grunt to gruby mur postawiony pomiędzy "ja" a "moje postać".
Ostatnimi czasy z kolei świetnie mi się pisało z Harardem "Lalki". Tam Jacusia rzeczywiście nie oszczędzałam i widać krok po kroku jak świat mu się wali, jak wielu spraw, które miał tuż przed nosem nie potrafił dostrzec, jak zdarzenia z pozoru niewinne po chwili zmieniały kontekst a później wszystko to oczywiście mści się na nim konsekwentnie aż po dramacik finału.

I jeśli mam jakąś dobrą radę dać to rzeczywiście tego typu kwestie najlepiej się porusza w solówkach, przy czym musi być podział na GM i gracza. GM knuje, gracz przyjmuje, przetwarza emocje i reaguje. Równorzędne stanowiska się nie sprawdzają, przynajmniej ja nie potrafiłam się dostosować.
Duże znaczenia ma chyba też znajomość na płaszczyźnie GM/gracz. Jak się ludzie znają, wiedzą czego po sobie oczekiwać i unika się zawodów na starcie. Odradzałabym solówę z dołem w tle ze świeżo poznanym userem.

A co poza tym? Ja tam grywam w różnego typu sesje. Ale najlepiej lubię te, które mi się pisze (a później czyta) jak książkę. Z pełną gamą opisów, drobiazgów, przemyśleń bohatera, zwrotów akcji ale i dawką normalności. Nie wiem czy ci się na coś zda mój przydługi wywód no ale poczułam się wywołana do tablicy. Myślę, że zamysł sesji masz dobry. Czytałam początek "Kluczy" i zapowiadał się właśnie książkowo. Od początku jednak zdawało mi się, że ilością graczy strzeliłaś sobie w kolano. Zrób coś w ten deseń ale dla jednej osoby. I powodzenia.;]
 
liliel jest offline