Wynoszenie szczątków z piwnicy było obrzydliwym i męczącym zajęciem, ale wiedźminka zacisnęła zęby i powoli, systematycznie oczyszczała pomieszczenie. Skoro zniszczenie wszystkich resztek mogło zdjąć klątwę, nie miała zamiaru czegokolwiek pomijać. Najgorzej było z jej na wpół mechanicznym przeciwnikiem, którego Mark zrzucił do piwnicy i z truchłem kobiety. Arina była silna jak na dziewczynę jej wzrostu, ale i tak zanim wyciągnęła je na górę mocno się umordowała.
Obrzuciła uważnym spojrzeniem wychodzącego z wieży mężczyznę.
- To nie była robota dla ciebie. Nie wiadomo jakich chorób można by się nabawić dotykając tych resztek. Ja jestem na nie odporna w przeciwieństwie do ciebie.
Wiedźminka skierowała spojrzenie na płonący stos.
- Pojawił się tutaj duch tej martwej dziewczyny. Powiedział, że klątwa z wioski nie zostanie zdjęta do momentu zniszczenia wszystkich śladów działania maga i uwolnienia uwięzionych przez niego ludzkich dusz. Mam nadzieję, że ten ogień wystarczy by tak się stało.
Jak to wszystko się spali możemy iść poszukać głębszego strumienia. Wykapiemy się i wypierzemy nasze rzeczy. |