Ogień płonął coraz mocniej, szczątki powoli przemieniały się w popiół. Mark nie patrzył na to.
- O niczym innym nie marzę. Tylko czy to koniec tej brudnej roboty? Spodziewam się, że powinniśmy jeszcze odwiedzić cmentarz, prawda? Ilość potworów jaka zaległa się w tak niewielkiej okolicy wywołuje dreszcze na całym moim ciele.
Nie chcąc patrzeć na ogień i wdychać smrodu, skierował się do wierzchowców, którymi zajął się z pełną metodycznością, znajdując w tym prostym zajęciu możliwość skierowania myśli na inne tory. Stanica po jakimś czasie została całkowicie oczyszczona ogniem, po magu zostało tylko kilka mebli i przedmiotów. |