Twarz mieszańca złagodniała a głos stał się miękki i delikatny: - Nie stracisz ich, obaj zachowali się honorowo i mnie nie zdradzili. Winny jestem im życie . Nie pozwolę żeby im się cokolwiek stało, walczyłem zarówno z tamtą bestią jak i z kobietą więc mam jakieś tam szanse na sukces - zażartował po czym położył dłoń na ramieniu Asuny i delikatnie rozmasował w pocieszającym geście - Większość z tych wariatów jest teraz po za miastem i krajem, Bestia nie żyje a ta kobieta ma pyrophobie
Najważniejsze jest to że jesteś bezpieczna. Dziękuję ci za informacje kontaktowe, będziesz w podręcznikach historii, dzieci będą się uczyć o dzielnej Asunie więc zdrowiej moja droga - Głos miał naprawdę szczery i ciepły bez fałszywej słodyczy widać było, że ma doświadczenie w tego typu sprawach. -O nie kurwa! My nigdzie nie idziemy za dużo nasz to kosztowało -Stefan dla podkreślenia swoich słów uderzył jeszcze rurą o podłogę.:- A kto ma zadbać o Pastię jak nie Piastianin?! Amertis za bardzo lubi siedzieć na dupie!
-Może nie w tych słowach, ale popieram młodego - Stanisław podniósł rękę dla podkreślenia decyzji. -Przynajmniej sobie nie nawrzucam, że nie spróbowałem
-I jeszcze Mustang nie dostał ode mnie w pysk!
-Tak jak mówiłem zadbam o to żeby byli bezpieczni- Samuel z jednej strony cenił dzieciaka za szczerość z drugiej strony nie był pewien czy białe kłamstwo nie byłoby lepsze w tej sytuacji. Kiedy usłyszał o daniu Mustangowi po pysku parsknął śmiechem: -Wstrzymaj się dzieciaku bo zmieni cię w skwarkę - poklepał młodego po plecach.
-Dzisiaj totalnie zasłużył... Osobiście zakładam, że Elric po prostu nie miał powodu, żeby obrazić tyle osób. Ja mam ich aż nadto, z durnym Koniem na czele.
Przez uderzanie w podłogę i ściany Stefan narobił trochę hałasu i po chwili przyszła Oddziałowa ze stróżem.
- To nie obora, żebyście o ściany mi tu walili! -Ryknęła potężna kobieta. Spojrzała na Asunię i aż poczerwieniała na twarzy:- A w czego tu dręczycie biedaczkę!
- Oni mnie nie dręczą - próbowała tłumaczyć dziewczyna, ale oddziałowa je nie słuchała
- [i] Ja już znam takich niby krewnych, co przychodzą do rannej dziewczyny i składają jej propozycję nie do odrzucenia. Dla kogo pracujecie? Don Leone? Vidoq'a? Swdrigajłowa? - Niech Pani nas nie obraża to ja ją znalazłem i chciałem sprawdzić jak się miewa. A ta dwójka jest z jej wioski rodzinnej więc się znają ale co prawda do prawda tą młodą kozę rozpiera energia pora już iść żeby mógł się wybiegać - Danchemik zmierzwił Stefkowi włosy śmiejąc się przy tym szczerze: - Do widzenia Asuno, zdrowiej my się już wszystkim zajmiemy w interesie - Tak z czystej ciekawości szanowana Pani co ta dójka niegodziwców robi? Jak ich spotkam to najwyżej poszczuje na nich młodego z pałką- Znachor nigdy nie tracił okazji żeby zdobyć dodatkowe informacje bo nie wiadomo co się może w życiu przydać.
Specjalnie udawał nieco przygłupiego wujka mówiąc z ciężkim akcentem i myląc liczbę wymienionych mężczyzn. Był trochę zły na Stefka bo planował jeszcze odwiedzić biedną nastoletnią prostytutkę i spróbować ściągnąć ją z ulicy ale teraz ten plan poszedł do piachu.
- Oj nie udawaj, że nie wiesz. To trzech największych gangsterów w mieście. A dziewuchy przywiózł ten Havok, taki miły człowiek. Ta druga nadal jest nieprzytomna, tak ją urządzili
- Ten starszy chodzi z moją siostrą i naprawdę... -Asuna nie miała siły dalej mówić. - Śpij już kochana, nuż Pani udziałowa ma racje kochanieńka nie martw się ja już zadbam o te dwa urwisy - Samuel zaczął pchać obu chłopców w stronę wyjścia jednocześnie wylewnie się żegnając, przepraszając kobietę za raban i prosząc żeby zadbała o jego drogą krewną cały czas nie wychodząc z roli stereotypowego Piasteńczyka z dowcipów. - Proszę nam wybaczyć. Trochę nas poniosło, bo dłużej się nie widzieliśmy i to od razu w szpitalu - Stasiek ujął obiema rękami dłoń pielęgniarki. - Ale chwalić pani taką dbałość o pacjentów. To się tak rzadko zdarza, a Pani jeszcze tak dobrze z oczu patrzy- spojrzał jej głęboko w oczy. Po czym zawołał do Aśki: - To my jeszcze jutro wpadniemy. I tak... - podał pielęgniarce paczkę cukierków.:- To w podzięce i mam nadzieje, ze na przyszłość będzie się nam lepiej układać
W końcu wyszli. Przeszli kawałek, a Stanisław nie wytrzymał i warknął do mieszańca: - Ładnie się popisałeś nie ma, co! Co to miało być?!
-Z czym? - skwitował Broken. - Co to miało być?! Przesłuchanie!? Świeżo odratowaną!? Na drugi raz chociaż nie becz jakie to wojsko straszne, skoro robisz to samo! Z człowiekiem trzeba stopniowo, a nie na siłę! Co to miało być do cholery!? Stefek! - przeszedł w wycie, kiedy młodszy brat trzepnął go w bok. -A was co ugryzło, że od wczoraj tylko na siebie warczycie? No?! Cały wieczór tak było! Stasiek, nie obgryzaj paznokci! Ile ty masz lat stary koniu?!
-W szpitalu nie zapalę...
Starszy Nowicki spojrzał na Samuela. Tak wczoraj zdążyło się jeszcze trochę wydarzyć. Choć w sumie też zabawnie było. Miejscami.... |