Potworny anioł zatrzepotał metalowymi skrzydłami
-
Dusze stwórców czekają w czyśćcu. Strat obserwacji nie udało się uniknąć. Część uciekła poza nasz zasięg, część została stracona przez zagrożenia, zanim zostały one zneutralizowane. Ale miliard dusz zostało ocalonych i zachowanych. Śnią w bazach pamięci. - pół-maszyna wzniosła ręce wskazując otaczające ich serwery.
-
Czekają na dzień gdy rozpoczniemy ostatnią fazę. Początek Nowego Ładu. - kobiecy głos nie był pozbawiony emocji. Ktoś zadał sobie wiele trudu by nadać maszynie ludzkie cechy, choć jej ciało było nieludzko pięknie i mechanicznie przerażające. W głosie pobrzmiewał smutek, ale gdy mówiła o planie dominowały duma, podniosłość i entuzjazm. Maszyna została stworzona w określonym celu i jego realizacja była sensem istnienia.
-
Zostaną przebudzeni w nowym świecie… - zaryzykowała Ivy. Ale naprawdę chciała wiedzieć, co planują maszyny. Maszyna pokiwała głową.
-
Zmartwychwstaną w nowych ciałach, oczyszczeni z zwierzęcych pragnień i lęków. Nie będzie śmierci i chorób. Nowy człowiek będzie żył wiecznie i zniknie strach przed bogami. Wszyscy będą równie doskonali, nie będzie czego zazdrościć. Nikt nie będzie miał pragnień niemożliwych do spełnienia. - anielica rozkręciła się. A na twarzy wstąpiło błogie rozmarzenie. Jakże piękny widziała ten dzień.
-
Zawsze znajdą się jednostki pragnące więcej. Zachłanne. Tak było i będzie. - ciągnęła rozmowę Ivy, miała nadzieje że Svein nie marnował czasu. Jej pytania wbiły klin w spokojne tryby myśli maszyny.
-
Dlatego będziemy czuwać. Buntownicy i zagrożenia zostaną wykluczone z kontynuacji programu. Odizolowane na wietrzność w zamkniętej rzeczywistości. Będą żyć w świecie stworzonym według swych reguł. Przez wieczność. - stwór nawet nie próbował ukryć, że wątpliwości nie pasują do planu. Kwestionowanie poleceń nie leżało w naturze programów. A jednak pomiędzy każdym zdaniem jak kropka wkradła się chwila opóźnienia.
-
Uciekinierzy nie będą się temu przyglądać. - kobieta postanowiła sprawdzić jak Tytan poradzi sobie z milionami nieoznaczonych zmiennych.
-
Odszczepieńcy zostaną postawieni przed wyborem. Każdy będzie mógł podjąć decyzje z własnej woli. Ci którzy nie zrozumieją założeń planu od razu, zostaną oddelegowani do reedukacji. W ciągu kilku lat w czyśccu zrozumieją doskonałość programu. - maszyna odpowiadała z ociąganiem. Protokoły z pewnością przewidziały i tę opcję, ale jaki mógł być próg istotności?
-
To nie będzie ludzkość! - zaprotestowała Ivy.
-
To będzie ludzkość 2.0. Poświęciliśmy wiele cykli na analizę kultury i pamięci homo sapiens. Przyjęte rozwiązanie gwarantuje rozwój cywilizacji i szczęście jednostek. - tym razem strażniczka odpowiadała pewniej. Rozmowa wróciła do pytań opisanych przez wprowadzone przez stwórców aksjomaty.
-
Pytania stwórcy uznajemy za… niepokojące. Czy stwórca uległ uszkodzeniu w bieżącej fazie? - nic nie mogło trwać wiecznie i nawet głęboki blef musiał załamać się pod własnym ciężarem. Teraz to maszyna pragnęła odpowiedzi. Ivy miała coraz mniej czasu, co z nim robił Svein?
***
Bomba ciążyła jak by była z uranu. A człowiek próbował odnaleźć się w architekturze maszyny. Geometrycznych strukturach pozbawionych wyobraźni z dominującą tendencją centryczną. Wszystkie magistrale prowadziły do jednego węzła, wielkiej kolumny przebijającej sufit, biegnącej wzwyż jak kręgosłup będącej w centrum wieży nadawczej. Nie widział końca, może konstrukcja sięgała nieba. Z kolumny na wszystkie strony odchodziły światłowody, diody stanu migotały nieustannie.
Zmęczony złożył walizkę u nasady rdzenia. Rozłożył pakunek i przyjrzał się zawartości. Ładunek był gotowy, konstrukcja znana. Gdy chodziło o ostateczne rozwiązania nie wynaleziono nic ponad reakcję termojądrową.
-
Tylko co teraz? - zastanawiał się. Obsługa urządzenia wymagała odpalenie zapłonu i odliczanie do śmierci. Nie było pola manewru. W promieniu dwóch kilometrów wszystko miało wyparować. Skażenie w okręgu dziesięciu było zabójcze dla istot żywych i elektroniki. Wyparowanie było szybsze i mniej bolesne. Tylko zupełnie nie miał na nie ochoty.
-
Ponoć jak umierasz to widzisz życie przewijające się przed oczyma. - nie było tego wiele. Od przebudzenia w kapsule, marsz przez pustynię, wiezienie w Bastionie, bójki w Bastionie, seks w Bastionie, walka z Tytanem, współpraca z Tytanem, krótkie chwile z Ivy. Za mało dobrych wspomnień, to nie było w porządku chciał więcej. I nieprzerwana wątpliwość >>co ja tu robię?<<. Wiedział, że został stworzony przez Tytana, ale ten nie chciał zdradzić celu. Nawet nie wiedział, czy wspomnienia, które miał sprzed przebudzenia były w pełni jego. Może też zostały zaprogramowane na dobrego żołnierza, który dotrze do miejsca zrzutu i wciśnie guzik.
-
A takiego wała. - chętnie by popatrzył jak walczący Tytani płoną w atomowym ogniu, tylko z orbity. To byłby dobry widok. Tak jak kratery Marsa, ponoć znaleźli tam wodę i budowali miasta pod szklanymi kopułami. Chciałby je zobaczyć. Chciał je zobaczyć z Ivy, bez pośpiechu i wiszącego widma zagłady. Nie chciał umierać.