Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-03-2014, 05:27   #25
VIX
 
Reputacja: 1 VIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumny
- Wracać tchórze! - Ryczał Sverrisson w ślad za ludźmi którzy wybiegali w panice z karczmy. W sumie szło pomyśleć że może do walki tak gonią ale jakoś trud było dać temu wiarę. Na dodatek gdyby tak się głębiej zastanowić to może przewoźnik miał i co bardzo cennego przy swych koniach lub na jakim wozie, więc może tam go cięgnęło z jego przybocznymi? To w sumie przestawało mieć jakiekolwiek znaczenie.

Gdy oczy krasnoluda dostrzegły Wolfa lżej jakoś się zrobiło mu na sercu. Po prawdzie ludzki zwiadowca nie był bliski khazadowi w żaden sposób ale wystarczyło że wszyscy razem tworzyli jakąś grupę, więc Wolf wśród obcych jawił sie niczym stary towarzysz po mieczu.

- Wolf! Gdzie wróg? - Krzyczał Helvgrim. - Przepuśćcie go do diaska! - Dodał widząc jak ludzie w ucieczce zablokowali wejście do zajazdu. Oczywiscie nie liczył że ktoś go wysłucha w tej kwestii, ale i nie naciskał nikogo, po prostu rzucił te słowa ot tak. Sverrisson krzycząc, biegnąc czy przepuszczając spanikowanych ludzi, robił to tak by odgradzać sobą potencjalne niebezpieczeństwo od Anzelma... robiąc to dostrzegł Rudiego.

- Rudi! Gdzie ludzka samica!?! - Ryknał krasnolud do halfinga i wtedy też dojrzał wychodzącą z zaplecza Katharinę. W pierwszej chwili pociągnął nosem i kiwnął jej głową, cieszył się że wszyscy są w komplecie i wtedy właśnie Helv zauważył dziwnego osobnika. Jego ciało nad wyraz szczupłe i z pozoru kruche, pociągła facjata tak obca. Za nim był kolejny mutant, wyłonił się z piwnicznych drzwi i stanął tak że widać go było w słabym świetle. Tego drugiego pokrywał na ciele nienaturalny zarost, więc wszystko było jasne... Wolf zakrzyknął prawdzie ostrzeżenie. Zajazd Człowiek w Kapturze był pod atakiem ze strony zmienionych.

- Kat! Zważaj! Wróg! - Sverrisson po raz kolejny tej nocy wydarł się z całych sił, ale tym razem jego słowa zostały wsparte czynem. Wpierw wskazał mieczem, który trzymał w lewej ręce, pozycję mutanta, tak na wszelki wypadek gdyby Katharina go nie dostrzegła. Później w ruch poszło ostrze. Sverrisson cisnął siekierą a ta kręcąc się w locie szukała celu jakim miał być zmieniony zwyrodnialec. Jedna z rdzawych sióstr jeszcze nie osiągnęła swego przeznaczenia kiedy Helv już przerzucił miecz z lewej do prawej dłoni. Okiem łypnął na Anzelma i poczuł podskórnie że ten pewnie ruszy na pomoc kobiecie. Zatem syn Sveriego miast biec na spotkanie z wrogiem to zacisnął zęby, zagryzł wargę do krwi i osłaniał tyły i boki Anzelma, tak by więcej niespodzianek nie było tej nocy. To jednak mogło być jedynie czcze życzenie.
 

Ostatnio edytowane przez VIX : 10-03-2014 o 13:17.
VIX jest offline