Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-03-2014, 08:18   #26
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Ktoś musi czuwać, aby ktoś mógł spać.
Podobno.
Najwyraźniej śpiące w gospodzie towarzystwo wzięło sobie do serca owe słowa, a szczególnie ich drugą część, bowiem jakoś nikt się nie spieszył do wstania z łóżka i otwarcia drzwi.
- Popili się w trupa, czy co? - zastanawiał się Max. - Zżarli ich mutanci?

Ktoś jednak żył w tej karczmie, bowiem do uszu Maxa dobiegł tupot stóp. Jakiś ktoś (lub paru ktosiów) cwałowało po schodach.
Na wszelki wypadek (a nuż byłyby to kolejne mutanty) Max odsunął się się nieco od drzwi. Tylko dzięki temu nie nadział na trzymany w dłoni miecz uciekającego z karczmy przewoźnika, za którym biegli jego pomagierzy.
- A wy dokąd? - Max rzucił pytaniem w stronę oddalających się szybko pleców.
Już się zastanawiał, czy nie iść za tamtymi, ale dobiegające z wnętrza karczmy wrzaski świadczyły o tym, że tam też się dzieje coś ciekawego.

Max wsunął się do środka, ostrożnie, nie zamierzając oberwać w wyniku czyjejś mniej czy bardziej przypadkowej pomyłki.
Uwaga szczupłej garstki obecnych w karczmie osób skierowana była jednak w inną stronę - ku dwójce dziwadeł, włochacza i chudzielca.
- Kolejne mutanty... Ale się nam pofarciło - mruknął, po czym ruszył w stronę owłosionego nad podziw osobnika.
 
Kerm jest offline