Rudi leżał sobie pod łóżkiem jakąś chwilę, mniej wiecej tyle czasu ile zajęło mu domyślenie się, ze jak zostanie tu dłużej to reszta może stąd ucieć, a on zostanie sam ze zgrają obrzydliwych mutantów. Ta myśl nie spodobała mu się zbytnio, więc czym prędej założył swe ubranie i wyszedł na korytarz. Wujaszek z krasnoludem już tam byli więc niziołek uznał że przy nich będzie bezpieczny. Szybko pożałował swojej decyzji, gdyż w ogólnym motłochu mało brakowało a zostałby stratowany.
Rudi przeląkł się donośnego krzyku Helvgrima, lecz uwagę obojga chwilę póxniej odwróciła Kat oraz jej "towarzysze". Co ona tam robiła do cholery? W nocy się śpi. - Pomyślał niziołek. Następnie widząc towarzyszy dobywających broni również postanowił działać. Znajdował się wśród, jak mniemał, doskonałych wojowników, więc czuł się bezpieczny. Procę miał już w ręce, wystarczyło tylko kilka razy zakręcić....i pocisk w postaci kamienia wielkości orzecha włoskiego wystrzelił w kierunku ohydnych mutantów. |