Książę wysłuchał
JD z rosnącą uwagę. Czy mu uwierzył? Tego Kainita miał się nigdy nie dowiedzieć, bowiem, korzystając ze skupienia uwagi
Mścisława,
Krwawa Mary wpadła z nadludzką prędkością do pomieszczenia. Wbijając osikowy kołek w samo serce, pchnęła wampira prosto na kraty. Zasyczała palona skóra.
Ashford patrzył w przerażone, niczego nie rozumiejące oczy, gdy ciało księcia bezwładnie zsunęło się na ziemię i upadło nieopodal krat, a jego laska ze szczekiem uderzyła o ich zimną powierzchnię.
- Pogratulować, synek. – pochwaliła potomka
Mary, po czym zaczęła oglądać mocowania, z których przegroda się wysunęła. –
Nie rozwalę tego. Muszę znaleźć włącznik. Mścisia nie było tutaj, gdy krata spadła, co nie? JD potwierdził skinieniem głowy. Już prawie zapomniał, że towarzyszy mu Toreadorka. Spojrzał na nią, lecz kątem oka wychwycił też inny, odleglejszy ruch.
- Katarina? –
Ashford usłyszał kobiecy szept w swojej głowie.
Wszyscy go usłyszeli i spojrzeli na dziwną postać, która wyłoniła się z wnętrza jaskiń.
- O kurwa… - powiedziała na głos
Mary. – Z
araz was wyciągnę. Poszukam dźwigni.
I zniknęła równie szybko, co się pojawiła. Tymczasem
Katie i
JD zostali sami z czymś, co… było potwornie stare i miało tak wielką moc, że ledwo przypominało człowieka.
- Matko? – zdziwiła się Toreadorka –
To Ty?
- Katarina! – głos ponownie zabrzmiał w ich głowach, a postać ruszyła wolnym krokiem w ich stronę –
Wreszcie mnie odnalazłaś, kochanie! Kim jest twój przyjaciel?
Pionowe źrenice zwróciły się w stronę
Brujaha.