Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-03-2014, 20:17   #8
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Jak wiadomo, każdy plus ma swojego minusa. Gdy się nic nie robi, można leżeć sobie brzuchem do góry i liczyć deski w suficie (lub zajmować się ciekawszymu sprawami). Minus tego jest taki, że z każdą taką minutą srebro wycieka z sakiewki niczym woda z dziurawego cebra. A gdy żołądek zaczyna wołać "jeść", to jest już trochę za późno na zatykanie dziury. O niektóre rzeczy należy się zatroszczyć zawczasu.

O szansie na zarobek poinformowało Ernsta ogłoszenie. Tłoczyło się przy nim kilku ludzi, a jeden z nich, chcąc się pewnie umiejętnością czytania popisać, wydukał na głos jego treść.
Nie to, że Ernst literek nie znał. Znał. CO prawda niektóre tylko ze słyszenia, ale podpisać się potrafił. I kwotę na umowie też umiał przeczytać. Ale dłuższe teksty? Z tym kłopot mógł być.

W ogłoszeniu dwie rzeczy niezbyt Erstowi podpasowały. Zdecydowanie gryzły się ze sobą słowa łatwa i dobrze płatna. To po pierwsze, chyba ze tamten w czytaniu coś pokręcił.
A drugą rzeczą to osoba zleceniodawcy była.
Nie to, ze Ernst miał coś przeciwko Albrechtowi von Hochsbad jako takiemu, ale wiadomo było, że łatwiej z kamienia wodę wydusić, niż z arystokraty srebro. Przynajmniej z niektórych.
No i co? Przystawisz takiemu lufę do piersi? Stryk za to jak nic.

Źródłem plotek wszelakich, jak świat światem, są dzieci, dziwki, bardowie i karczmarze. No i kupcy, chociaż ci raczej o interesach i związanych z nimi kłopotami gadać lubią.

- Dzień dobry. Piwo poproszę - powiedział Ernst, podchodząc do baru.
- No już kolejny raz dzisiaj widzę nową twarz. Co za dzień - powiedział karczmarz. Co Erstowi nieco dziwne się zdało, bowiem kto jak kto, ale karczmarz cieszyć się powinien z gości. Nic jednak nie rzekł. - Stawiałem innym gościom to i tobię postawię, bo przecie mamy tutaj najlepsze w Ostermark piwo - powiedział dobrodusznie karczmarz, nalewając kufel piwa i podając je Ernstowi.
- Zajęcia szukam, a tam ogłoszenie widziałem. - Ernst wypił łyk piwa, z uznaniem pokiwał głową. - Świetne.
Piwo było dobre, chłodne - czegóż więcej można chcieć.
- Kto zacz, ów pan baron?
- O, pan baron, no on jest jest jednym z najbardziej wpływowych tutejszych osobistości. Chyba każdy go zna, i wie gdzie mieszka.
- No, ja nie znam - odparł Ernst. - A ochroniarzy ponoc szuka.
- Ochroniarzy szuka? - Karczmarz wydawał się zafrasowany nieco. - To dziwne, ale czasem prywatna ochrona może być lepsza od tej zwyczajnej, no ale nigdy chyba nie narzekał na swoich ludzi.
- Ale jeśli zajęcia szukasz - zmienił temat. - No baaa. Ja na przykład poszukuję kogoś, kto mi z wieczora uprzątnie karczmę. Mam także kilku sprawiających kłopoty pijaczków, którzy nie chcą wychodzić, gdy o to grzecznie proszę. Jeśli mi pomożesz, możesz dzisiaj nocować za darmo. W to wliczam także kolacje i jutrzejsze śniadanie. Co ty na to? - zapytał uprzejmie.
Kolacja piechotą nie chodzi, więc Ernst nie zastanawiał się długo nad przyjęciem oferty.
- Zgoda, chętnie - powiedział, po czym upił kolejny łyk piwa. - A coś ciekawego się dzieje w okolicy? Tak w ogóle? - zadał kolejne pytanie.
- Kłopoty. - Karczmarz pokiwał głową. - Ostatnio o takie nie trudno. Sam miałem problemy z moim transportem towaru. Musiałem zmienić szlak, a wszytko jak dowiedziałem się przed gobliny, podobno właśnie ich banda grasuje na szlaku w lesie. W mieście słyszałem, że zdarzają się podpalenia, no i morderstwa, ale to tak jak wszędzie. Jedno co ostatnio może dziwić, dało mi się słyszeć, że w mieście znajduje się sekta.
- Sekta? Tu w mieście? Jaka sekta?
Karczmarz wzruszył ramionami.
- Ludzie mówią, że jest i tyle.

Do chwili zamknięcia karczmy pozostało jeszcze trochę czasu, więc Ernst postanowił skorzystać z drugiego potencjalnego źródła.
Bard w karczmie był, owszem, miał jednak jedną, zasadniczą wadę - był (delikatnie mówiąc) zalany. Nieco mętne oczy wbił w Ernsta, jakby usiłował zrozumieć, co ten obcy od niego chce.

- Baron Albrecht von Heiiio... Nie znam gościa... - Wybełkotał. Po chwili zastanowienia zmienił jednak zdanie. - A nie, przecie wiem, słyszałem cusić o nim, taa, to najbogatszy mieszkaniec w naszym mieście, mieszka jak król.
Jak mieszkał król, tego Ernst nie wiedział. Jak mieszka cesarz - też nie. Ale określenie mniej więcej dawało pojęcie o stanie majątkowym zleceniodawcy.
- A coś o ogłoszeniu słyszałeś? Ponoć ludzi szuka.
- Ogłoszenie? - zapytał bard. - Macie zlecenie dla niego, może?
Bard chyba nie zrozumiał, przynajmniej na początku, kto chce kogo zatrudnić. Potem najwyraźniej do niego dotarło, o czym naprawdę jest mowa. - To ja się nadam - zapewnił. - Świetnie potrafię ochraniać, będziemy świetną drużyną.
- Zgłosimy się do ciebie - zapewnił go Ernst. - A słyszałeś o jakiejś innej pracy prócz tego ogłoszenia?
- Pytasz o pracę? No, nie wiem, niczego ostatnio nie słyszałem. - Bard pokręcił głową. - Nie, nic nie wiem.
- A coś ciekawego się dzieje, tak w ogóle? - usiłował się dowiedzieć Ernst. - Jakieś kłopoty?
- A, kłopoty... Kłopoty to wszędzie - odparł bard. - Ledwo z karczmy wyjdziesz, a możesz pożegnać się z życiem. Podobno ostatnio zdarzają się morderstwa na bezdomnych i żebrakach, a to dopiero początek, to jak nic robota tych sekt, co się w mieście zalęgły. Podobno jest ich dwie, ale kto wie może więcej.
- Sekty? Wiesz coś o sektach? - Ernst usiłował wyciągnąć z barda jakieś szczegóły.
- Wszyscy wiedzą o sektach - odparł bard, zadowolony ze swej przewagi nad obcym. - Trup ostatnio się ściele. W mieście. Bezdomni. Też znikają. To robota tych sekt.

Więcej z barda wyciągnąć się nie dało, więc Ernst dosiadł się do siedzącej przy jednym ze stołów grupki, w skład której wchodził między innymi jakiś osiłek, z dalekich na pozór stron.


Wieczorem okazało się, że karczmarz miał rację. Znalazło się dwóch pijaczków, co za grosz nie potrafili zrozumieć dobrego słowa, skierowanego pod ich adresem.
Karczmarz spojrzał na Ernsta, a temu ostatniemu nie zostało nic innego do zrobienia, jak spróbować się tamtych pozbyć.

_____________
2k100
4
13
 
Kerm jest offline