Narada nie doprowadziła dziś do skazania winnego ani też niewinnego. Skończyła się wielką awanturą, choć wiadome było dla wszystkich, że głos Prowadzącego jest niepodważalny. Najwyraźniej Chaos czuwał i nie dopuścił do skazania kogokolwiek.
Zapadł mrok a wy zasnęliście. Noc była wyjątkowo spokojna, bardzo spokojna, niepokojąco spokojna...
Rankiem nic nie wskazywało na to, iż w nocy Chaos zabił kogoś. Udaliście się do Karczmy podejrzewając najgorszego, jednak wciąż wszystko było w porządku... tylko Ziegfried Gunter von Weaselberg nie stawił się. Z początku pomyśleliście, że zasłabł lub śpi jeszcze. Poszliście do jego chaty i zastaliście tam co najmniej dziwny widok. Ziegfried siedział w fotelu przy piecu tyłem do was. Gdy podeszliście do niego okazało się coś strasznego. Miał własnoręcznie rozpruty brzuch a jego oczy były szeroko otwarte i całe przekrwione. Krew ściekała mu po policzkach prosto z oczu. Można było pomyśleć, że popełnił samobójstwo, ale jego oczy mówiły co innego.
Udaliście się na Narady.
Dziś Prowadzącym miał być Eik Vangalar. |