Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-03-2014, 22:07   #11
Inferian
 
Inferian's Avatar
 
Reputacja: 1 Inferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputację
Droga Carla do posesja barona nie była zbyt długa. Budynek był łatwy do odnalezienia, być może z powodu samych rozmiarów rezydencji, która była rzeczywiście ogromna. Przypomina pałac, wszędzie bogate zdobienia, posągi itp. Sam Carl, aż nie dowieżał, czół zazdrość, tłamiły go myśli “że ktoś tak żyje, i już nie musi się wysilać”. Dookoła piękny ogród. Posesja otoczona jest wysokim murem, przez co łowca nagród nie mógł za wiele zobaczyć. Widział również kilku dobrze uzbrojonych strażników. Takie oto małe śledźctwo nie przyniosło wielkich skutków, no prócz głebokiej zazdrości. Gdy wracał kierując się do karczmy co chwilę słyszał głosy roześmianych mieszczan, ale rzadko kiedy było one ważne, a to gadali o kobietach, a to o tym, że się żyć nie chce. Nie można powiedzieć też, że nie było tych plotek, co to mogły go zainteresować. Będąc niedaleko karczmy usłyszał, że w okolicznych lasach grasują bandyci, którzy to napadają i grabią przejeżdzające powozy. Słyszał także coś o ludziach diabła, ale nie był w stanie nic z tego zrozumieć. Bo głębszym namyśle mógł uznać, że czegoś nie usłyszał, bądź też się przesłyszał.


Bjørg nie wyglądałna rozmownego, wzbódzął w pewnym sensie lekkie obawy wśród ludzi, któzy to unikali jego spojrzenia. Usiadł przy stoliku, który to czół, że jest jego własnością, a jednak był urzywany przez kogoś innego. Postać, która tak siedziała, przej krótki czas patrzyła się na Bjørga, wyglądała na lekko otępioną, ale gdy owy mężczyzna zdał sobie sprawę, że delikwent ciągle się na niego patrzy, nie wytrzymał. Wstał, zebrał swoje zamówienie i przesiadł się do innego stolika. Czasami tylko patrzać się na osiłka, który to przepędził go z miejsca samym spojrzeniem.


Olaf spędził spokojnie wieczór i noc w karczmie, widział jak jeden z nowo przybytych mężczyzn przsłuchuje ludzi w karczmie, począwszy na karczmarzu , a skończywszy na bardzie, który to był ostro zapity. Ludzie zaczeli pić coraz ostrzej, zaczeły się śpiewy, krzyki a nawet przepychania. Olaf będąc lekko na uboczu nie był w zagrożeniu. Słyszał jak ludzie przekrzykują się, teraz byli jak najbardziej chętni do opowiadania, jeden zaczął opowieść jak to szedł lasem i zobaczył grupę goblinów, przysięgał na Sigmara że tak było, ale zbytnio nie wzbudzał zaufania w towarzyszach.


Jortan udał się do karczmy, jego wytyczone miejsce było jak się okazało bardzo trafne. Panowała tutaj miła atmosfera, karczmarz nie lubił sam zaczynać rozmowy, a i do tego dzisiaj wiele się na gadał to mu się dzioba nie chciało otwierać gdy nie był pytany. O baronie niestety nie było niczego słychać, mieszczanie rozmawiali o problemach, o pijaństwie, a nawet goblinach, które rzekomo się osiedliły w lesie, ale nic o baronie.


Arthes wchodząc do karczmy spowodowała, że wzrok wielu tamtejszych mężczyzn powędrował właśnie na nią. Jak prędko zauważyła, stało się to za przyczyną deficytu kobiet w budynku. Karczmarz oznajmił, że strawa własnie się gotuje i że będzie musiałą na nią zaczekać. Nie trwało to długo, bo zaledwie po około pół godziny, na stole przed nią wylądował półmisek z jadłem. Smakował nie najgorzej, być może było to zpowodu głodu jaki czuła, a być może, karczmarz znał się na kuchni.


Lea wynajeła pokój, który był jaki był. Karczmarz był jak widać świetnym kucharzem, ale sprzątaniem zajmował się kto inny, albo też nie miał do tego ręki. Gdy to zeszła na dół zaintereosowałą sobą wielu mężczyzn, którzy tylko udając, że się rozglądali starali się przyjżeć młodej kobiecie. Nie trzeba było długo aby zorientowała sie ona że w pomieszczeniu znajdują się góra cztery kobiety, z czego jedna była służącą, jedna wyrózniała sie z nich, ale ciężko było poweidzieć kim jest no i ostatnia jednak w żaden sposób kobiety nie przypominała, a mówią, że tylko krasnoludzkie kobiety można pomyslić z mężczyznami. Gdy tylko siadła, pomocnica karczmarza podałą piwo i jakieś jedznie, które właśnie się ugotowało. Lea nie musiała wcale się starać aby coś usłyszeć, ludzie gadali o czym tylko mogli, a to, że podobno rzebraki z ulicy giną, czy też, że podobno w lasach grasują gobliny. Jeden mężczyzna przesłuchiwał karczmarza i barda z czego jakąś część też dało się usłyszeć. Lea mogła w ten sposób dowiedzieć się, że nie jest jedyną osobą, która chce się podjąc zadania.


Jorik, wyglądał troche na wyczerpanego, podróż do karczmy okazałą się być świetnym wyjściem. W środku panowała miła atmosfera. Dosiadł się do kobiety i zaczął jeść posiłek, który prędko został mi podany. W karczmie było spokojnie, spokojnie do czasu, aż ludzie nie zapili za mocno.


Ernst jak zawsze miał łatwość w nawiązywaniu kontaktów, prędko zdobył prace na wieczór i zdążył przeprowadzić mały wywiad. Praca, której się podjął nie miała zaskoczeń, bowiem to karczmarz za wczasu ostrzegł o kilku egzemplarzach, którzy to powodują problemy. Gdy karczma zaczeła się opustaszać, kilku pijaczyn nie chciało wyjść. Karczmarz ładnie prosił, ale na nic słowa, ludzie chcieli pić i ciągnąc dalej swoje swawole. Do akcji wkroczył Ernst, młody, wyglądający na silnego samo to spowodowało, że mężczyźni a przynajmniej ich większość się namyśliła i wyszła, ale nie na każdego działa samo słowo. Dwóch, którzy uwarzali co to nie oni zostąło, jeden rozłozył nogi na stole i zaczął krzyczeć “Piwwwaaa, karczmarz piwa dawaj”, zaś drugi wstał wykańczając piwo i zaczłą iść w kierunku żołnierza. “Ja chce pić” - krzyknął i rzucił swoim kuflem o podłoge, który roztrzaskał się na małe kawałeczki. Mężczyzna był mocno przepity i nie zastanawiając się za wiele zamachnął się na Ernsta, lecz ten bez problemu zrobił unik i wyprowadził cios prosto w szczękę, tak, że pijaczyna tylko zajęczał. Zakręcił się dookoła własnej osi i bezwładnie upadł na ziemię. Gdy zobaczył to jego przyjaciel, prędko wstał z krzesła i niepewnym krokiem skierował się do swojeo przyjaciela. “Nie chcemy kłopotów, trochę zapiliśmy” - zaczął się tłumaczyć, nie wiedząc co zrobić. Złapał go pod pachę i zaczął prowadzić w kierunku drzwi. Wychodząc obejrzał się jeszcze raz na Ernsta i znikł zadrzwiami.


Lukas uśmiechając się, spojrzał na Gundrama i odparł:
-Ty też jesteś niczego sobie, jak byś jednak tej pracy nie dostał, pamiętaj masz u mnie posadkę jak w banku. - powiedział zaczynając jeść, ale po chwili podniósł głowę i dodał - Gdybyś przechadzał się lasem, prosiłbym cię abyś zbadał dla mnie pogłoskę goblinów w lesie. Oczywiście jeśli nie będzie to dla ciebie problemem, wynagrodzę ci jak zawsze.



Noc była spokojna, bohaterownie nie musieli się martwić o swoje konie, bo właściciel karczmy przewidywał, że ludzie mogą posiadać swoją zwierzynę i miał do tego celu stajnię. Tak wiec zwierzęta miały także swoją sjestę. W karczmie oprócz jednorazowego incydentu z poijakami nic się nie działo. Około północy karczmarz powiedział, że chciał by zamknąć salę i prosił by wszystkich którzy wynajeli pokojne do opuszczenia jej. Po jego prawej stronie stał Ernst, który miał tego właśnie dopilnować. Na jego głowie stało także uprzątnięcie karczmy, zajegło to dobrą godzinę, ale ta czynnośc przyniosła swoje zyski, bowiem znalazł on na ziemi wiele monet, które po z sumowaniu dały 1 zk. Jak się okazało szorowanie blatów nie jest łatwą sprawdę i wszytko to doprowadziło mężczyznę do zmęcznia, gdy tylko poszedł do pokoju, mimowolnie usnął
Bohaterów niezbyt miło obudził jakiś krzyk, jakiś idiota zaczął walić w drzwi karczmy, domagajac się tym samym aby mu ją otworzono. Było około godziny 6 nad ranem. Żadne z nich nie mogło już usnąć, jeden po drógim zaczeli schodzić na dół, bo w ich brzuchach dało się czuć objawy głodu, a być może był to także lekki stres przed rozmową z zleceniodawcą. To miało być właśnie dzisiaj. Karczma była zamknięta, a w sali siedziało 10 osób włączając karczmarza, który to przygotowywał wszystko do jej otwarcia. Każdy z bohaterów czytał bądz słyszał o zleceniu i mimo, że każdy z nich miał na celu iść właśnie tam, to żaden z nich jeszcze nie myślał aby iśc razem. Żeden ze sobą nie rozmawaił no oprócz Jorika, ale to były raczej zapały kobieciarza. Była to idealna okazja na zjednoczenie bohaterów, ale co z zapłatą, czy baron będzie chciał zapłacić, aż tylu ochroniażom, którzy w rzeczywistości takowymi nie byli? Dobra zapłata, czym, że własnie jest dobra zapłata?


 

Ostatnio edytowane przez Inferian : 12-03-2014 o 22:12.
Inferian jest offline