Olaf spał w izbie na parterze, bo tylko na to było go stać. Oznaczało to, że musiał poczekać aż Ernst zrobi w niej porządek. Gdy to się stało ulokował się na jednej z ław, przykrył podróżnym płaszczem i szybko zasnął.
Obudziło go jak wszystkich walenie do drzwi karczmy nad ranem. Klnąc na czym świat stoi wstał z ławy. Spanie na twardym i nierównym podłożu sprawiło, że czuł się obolały. Wiedział, że najlepsze na to to się szybko rozruszać. Wstał i się przeciągnął, zrobił też kilka wymachów rękami. - Karczmarzu strawy i piwa- zakrzyknął.
Czekając na zamówienie przysłuchiwał się rozmowom w karczmie. Niektórzy pytali o drogę do posiadłości barona. Olaf postarał się zapamiętać te osoby, to prawdopodobni konkurenci, a w razie przyjęcia go do pracy towarzysze. Poza tym dobrze będzie z kim iść, mniejsze prawdopodobieństwo, że się zgubi. Chociaż z drugiej strony ta mieścina była tak mała, że nie sposób tu się zgubić.
Zjadł jak najszybciej, zapłacił i wyszedł za innymi z karczmy. Idąc z tyłu usłyszał rozmowę Ernsta i Carla. Postanowił trzymać się ich, by w ten sposób trafić do barona. |