Czym innym jest dyplomacja, a czym inny strategia wojenna. Śląsk i Pomorze, należało bronić ze wszystkich sił - dyplomacją właśnie - i w żadnym wypadku nie godzić się na ich oddanie. Kiedy już doszło do wojny a w zasadzie jasne się stało, że do niej dojdzie, to trzeba było walczyć tak, aby wygrać/walczyć jak najdłużej, a nie pokazać to czy tamto. Na to czas był przed jej wybuchem. Na granicy i tak zostałyby jakieś jednostki, które strzelałyby do nacierających Niemców, opóźniały ich marsz, itd. i już było by, że bronimy tych ziem. Główne armie były potrzebne gdzie indziej.
Znasz pozycje na jakich stacjonują obecnie poszczególne oddziały armii Ukraińskiej i Rosyjskiej? Kierunki hipotetycznego natarcia, linie obrony i gdzie będą faktyczne walki, a gdzie tylko „potyczki”? Względnie podobne dane, dla już odbytej wojny Rosji z Gruzją? No właśnie. Tzw. szeroko pojęta światowa opinia publiczna też tego nie zna. Jak będą walki, be względu na ich skale i faktyczne znaczenie strategiczne dla wyniku konfliktu, to będzie że jest „Woja”, a jak Ukraińcy walczyć nie będą*, to będzie tylko „aneksja” jak Czechy przed II WŚ.
Gdy polityka miesza się do strategii wojskowej, to wynik jest z reguły opłakany. Tak tez było i tutaj.
* Dla jasności sprawy i obsługi. Nie oceniam tu postawy żadnej ze stron, ani w ogóle nie chce tego tematu roztrząsać, jako „politycznego”. Podaje to jedynie jako przykład w dyskusji.
__________________ naturalne jak telekineza. |