Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-03-2014, 19:46   #30
Aro
 
Aro's Avatar
 
Reputacja: 1 Aro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputację
Katharina była bardzo zdziwiona. Nie tylko rozgardiaszem i chaosem, ale i tym, że jej porywacz zamknął ją w tym samym budynku, tyle że nieco niżej. Na dodatek nie pofatygował się, żeby nająć jakiegoś ochroniarza czy innego strażnika. Gdzie tu był sens? Dopiero krzyk Helvgrima przywołał ją do rzeczywistości i, odwracając się we wskazaną stronę, dostrzegła kudłatego sadzącego ku jej skromnej osobie.

Mimowolnie cofnęła się krok, dwa do tyłu i ścisnęła mocniej sztylet, gotując się na przyjęcie agresora, ale Max już tam był. Wjechał w mutanta niczym taran, błysnęła stal i buchnęła krew. Kat odwróciła się w stronę schodów i krzyknęła do Rudiego, żeby skoczył po jej nóż, ale ten pokręcił głową i zakręcił procą. Złodziejka nie zamierzała dociekać jego motywacji.

Zamiast tego skoczyła w kierunku włochacza, zajętego odbijaniem i ripostowaniem wolfowych ciosów. To było proste, dziecinnie proste. Jej nachalny adorator, co odwiedził ją w pokoju, był skupiony tylko i wyłącznie na Maxie - błąd, śmiertelny błąd. Kat przeżyła ten scenariusz nie raz i nie dwa, nie trzy nawet, ale to ona zazwyczaj odpowiadała za odwrócenie uwagi. Nie należała do agresywnych osób i brzydziła się przemocą, więc zazwyczaj zaszczyt przelewania krwi należał do jej wspólników. Takie sytuacje zdarzały się jednak rzadko, ale że była bardzo pojętną uczennicą, to i podłapała parę sztuczek. Zwłaszcza od Felixa, który skrupuły uważał za kalectwo.

Była nieco niska w porównaniu do mutanta, ale szybko naprawiła tę niedogodność, uderzając obcasem ciężkiego buciora w staw kolanowy. Chwyciła go za kłaki i odchyliła głową do tyłu, odsłaniając gardło. W oczach włochacza błysnęło zrozumienie i strach, ale było za późno. Kat nie certoliła się. Sztylet wszedł głęboko i zachrobotał o kręgi szyjne, gdy dziewczyna stanowczym ruchem otworzyła draba od ucha do ucha. Życie uszło z mutanta wraz ze szkarłatnym wodospadem.

Kat nie próżnowała i doskoczyła do towarzysza włochatego - tyczkowatego chudzielca - celując w nerki, ale chybiła. No, w sumie trafiła, ale równie dobrze mogła chybić. Zadrapała go jedynie, nie było się czym chwalić. Pozwoliła towarzyszom zakończyć starcie.

Oparła się o kontuar i odetchnęła głęboko, bijąc się z myślami czy wrócić do pokoju po swój wierny nóż. Dylemat rozwiązał Max, ruszając w stronę źródła dziwnego mruczenia. Katharina odgarnęła ciemne kosmyki z twarzy, odczekała dwa uderzenia serca i ruszyła za towarzyszem. Rzecz jasna poruszała się o wiele ciszej. Lata praktyki.
 

Ostatnio edytowane przez Aro : 14-03-2014 o 03:49.
Aro jest offline