- Noż... - poniekąd podkurwiony krasnolud wzniósł ręce ku niebu w niemej skardze. Marudząc coś o niedzielnych łucznikach i segmentach, co to niektórzy mieli ich chyba jakby więcej, obszukał szybko trupa, po czym ruszył w stronę tak zwanej reszty.
- Niewiele. Pokrótce Lazarus to zdrajca, skumał się z demonem, którego trzeba zabić, prawdopodobnie z powodów ważniejszych niż oczywiste. Ale jakich to dokladnie, to już nie zdążył powiedzieć. - Mówiąc to szybko oblukał, co jeszcze z lootu nie znalazło właściciela. Co dojrzy to zabierze. No i z młotkiem w łapie poczeka, co się z krzaków wynurzy.
__________________ Cogito ergo argh...! |