JP dołączyła do reszty gdy ustalali sposób wydostania się z okrążenia. Nie dyskutowała, choć osobiście wolałaby jeździć samochodem, nawet po trudnym terenie niż drałować na piechotę. Tak jak wolałaby zostać w budynku, nawet w takim marnym stanie jak tartak, w którym się znajdowali, niż nocować pod gołym niebem.
Marco przedstawił plan. Zawsze można go było modyfikować w trakcie. Na razie, sądząc po tym co mówił, należało zniknąć z tego miejsca.
Podeszła do rozłożonej mapy i dokładnie przeanalizowała wyznaczoną trasę:
- Ok, zmieniłam koło. Możemy więc jechać dalej.
Kiedy znalazła się bliżej przewodnika powiedziała ciszej.
- Dzwonił Alker. Dotarł do Kolumbii. Jutro ruszy w naszym kierunku. Powiedziałam mu by dał znać kiedy się zbliży do tych okolic i trzymał się z dala od San Jose. |