Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-03-2014, 11:33   #44
Ombrose
 
Ombrose's Avatar
 
Reputacja: 1 Ombrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputację
- Trzeba było poczekać… zaraz by nas wypuścił - prychnął JD do Mary, która zdawała się tego nie słyszeć. Nic dziwnego, zważywszy na to, kto pojawił się w polu widzenia. Potomek ujrzał prastarą wampirzycę dopiero po chwili i zaniemówił.

Wcześniej - z jakiegoś powodu - wyobrażał sobie hrabinę Aldonę jako podstarzałą staruszkę z trwałą i niepokojącym pociągiem do młodszych dziewczątek. Powinien zaktualizować ten pogląd, gdy zauważył ślady pazurów, lecz nawet wtedy nie przyszłoby mu do głowy, z kim naprawdę mają do czynienia. Istota z pozoru wydawała się przyjazna, lecz kontrast zachowania z wyglądem jedynie potęgował poczucie grozy i szkaradnej obrzydliwości. Ashford nie wierzył, że ma przed sobą wampirzycę klanu Toreador - wydawała się raczej pochodzić z piekła, jego najgłębszych czeluści. Zielona, niby płazia skóra, ciało o przeklęcie kuszących kształtach, dziwne kolce wydające się być szkieletem rybiego ogona… oraz skręcone, czarne rogi. Czy Aldona naprawdę mogła być kiedyś człowiekiem? Jeśli tak, to bardzo dawno temu. Być może w erze hadejskiej, zwanej także hadeikiem.

Brujah uznał, że kolejny raz przyjdzie mu wesoło trajkotać. Od czasu wizyty w domu Mullerów trenował zdolności oratorskie, jakby przygotowywał się na swoistą olimpiadę.

- O jaka ona piękna! - krzyknął bez namysłu. Miał nadzieję, że Mary szybko podniesie kraty, by mógł uciec od Toreadorki, od której nic go nie odgradzało. - Droga Katarino, czemu nie wspomniałaś o uroku swojej matki? Jestem panią prawdziwie oczarowany, proszę coś o sobie powiedzieć! Takie niezwykłe stworzenie, pełne uroku, zgrabności, czaru, inspiracji…! Kocham panią i przepuścić w stanie nie jestem, kim pani jest? Proszę o sobie opowiedzieć. Czekam i wytrzymać nie mogę!

W głowie JD rozległ się dziewczęcy chichot, po czym rozległy się słowa: “Kochanie, Twój znajomy jest zabawny. Przedstaw nas, proszę”. Katarina spojrzała oniemiała na Brujaha. Potem na matkę. I znów na Brujaha. Zrozumiała. Podniosła się z klęczek i zapominając o poranionych dłoniach, z promiennym uśmiechem na twarzy zaczęła gestykulować.

- Mamma, poznaj mojego znajomego i organizatora przyjęcia urodzinowego, barona Ashforda z dalekiej Anglii.

Starożytna wampirzyca w dziwnej, kolczastej zbroi, która zdawała się być częścią jej ciała, podchodziła coraz bliżej. Jej krok był spokojny, żaden gest nie zwiastował złych zamiarów. Może się pomylili?

- Baronie, oto najpiękniejsza kobieta Środkowej i Zachodniej Europy- hrabina Aldona ze znakomitego rodu Habsburgów - głos Katariny na chwilę się załamał, lecz szybko odzyskała rezon. - Z dumą mogę również dodać, że to moja matka.

Potwora podeszła do JD. Górowała nad nim dobre pół metra. Jej twarz wciąż nie wyrażała żadnych emocji, była niczym zastygła maska. Wampirzyca wyciągnęła w kierunku Brujaha szponiastą łapę. Ashford bez większego zastanowienia pochylił się, pochwycił dłoń, która zdawała się być zimniejsza od lodu, po czym pocałował. Miał nadzieję, że Aldona nie zauważy żadnych oznak wahania, czy niepewności.

- Co taka wspaniałość robi wewnątrz tych prawdziwie zatrważających, obskurnych lochów? - zapytał. - Ja widzę panią na salonach, w otoczeniu diamentowych żyrandolów, czerwonych dywanów, ekskluzywnych boazerii… oraz samej śmietanki towarzystwa. Nie wątpię, że trudno byłoby pani opędzić się od adoratorów… ta cera, te usta, to spojrzenie! Ja panią błagam, na kolanach proszę i apeluję - proszę się dać namalować! I gdybym tylko mógł zatrzymać kopię, chyba aż po kres czasu przyglądałbym się tym rysom twarzy, perfekcyjnej figurze, niebagatelnej aurze… Pani ósmym cudem świata, swą wyjątkowością przyćmiewającym pozostałych siedem! Piramida Cheopsa banalna, wiszące ogrody Semiramidy trywialne, świątynia Artemidy w Efezie pospolita… Bóg mi świadkiem, pani sama powinna posiadać własną świątynię! A ja byłbym pierwszym z wyznawców, gdyż hrabina Aldona z Habsburgów swym nieprzeciętnym urokiem mnie zachwyciła, rozkochała i na granicę rozkosznego szaleństwa doprowadziła.

Potwora przyglądała się chwilę JD, słuchając jego słów, po czym zwróciła głowę w kierunku Katariny.

- Twój znajomy zawsze tak się zachowuje, kochanie? - głos znów rozległ się w ich myślach.

- Ma skłonność do wyolbrzymiania - przyznała słabym głosem dziewczynka.

- Ciebie pewnie też tak chwalił - odparła matka. - Nic jednak dziwnego, jesteś taka piękna, taka...

Po raz pierwszy twarz starożytnej wampirzycy poruszyła się. Jej paszcza rozwarła sie ukazując ostre zębiska. Sycząc niby żmija, Aldona w oka mgnieniu doskoczyła do córki i wgryzła się jej w szyję. Katie krzyknęła. Próbowała odepchnąć bestię, ale ta ani drgnęła, ciężarem ciała przygniatając ofiarę do ziemi.

"Kurwa", przeklął w myślach JD. Nie zdołał zająć Aldony do czasu, aż Mary znajdzie przełącznik. Ruszył więc przed siebie z maksymalną prędkością, by wymierzyć broń w kłykcie potyliczne i strzelić. Tyle razy, ile to tylko możliwe.
 
Ombrose jest offline