- Mości panowie! Prawdę rzekł ten tu Pan Malkolm Metzger, że działamy jedynie zgodnie z prawem stanowionym przez Jaśnie Panującego. Przeto w interesie społecznym jest, aby winnym okrutnych przestępczych czynów... co tu dużo mówić: zbrodni! ponieśli zasłużoną i sprawiedliwą karę. - Zbychu podszedł do grajka - Przeż to w oczach tego tutaj psubrata znać zło kryjące się w jego głębi. Czy to on jest tym zbrodniarzem? Rzekłbym: prawdopodobnie, ale to trzeba potwierdzić Mości Panowie! Dlatego schwytaliśmy go i będziem aresztować, a potem konfesje z niego wydusimy po dobroci albo na mękach prawdę całą wyzna. - Zbychu oblizał spierzchnięte, popękane i zakrwawione usta - Ja w służbie sprawiedliwości walczę od dawna, aby dołożyć swoją cegiełkę do budowy nowego, lepszego świata. Stąd mam liczne rany na ciele. Świeże i dawne. Wiem też, że czasem zbrodniarze zwodzą niewinnych, ale wiedzcie jedno: proces będzie sprawiedliwy, wszystko będzie zaprotokołowane, więc mimo iż wierzę, że to tylko zwodzenia psiegosyna to i tak przedstawimy dowody świadczące o jego winie ku mojemu i waszemu poczuciu sprawiedliwości. - Zbychu odkaszlnął i splunął krwawą melą - Azali nie brońcie tego skurwysyna zanim nie poznacie faktów obciążających go! - skończył. W przypadku nie posłuchania i ataku ze strony tamtych uderzy mieczem w gardło grajka mając nadzieję na conajmniej poderżnięcie, a może i dekapitację gnoja.
Gotówna śmierć oczekiwał responsy otoczenia.
13
17
11 |