Gdy Storn otworzył drzwi by Morte i Irith mogły wejść ,usłyszałem krzyk Balzaaca
wybiegłem mijając je w drzwiach , zszedłem do Balzaaca ,dogoniłem go.
Gdy skończył swą przesiąkniętą zwyczajowym gniewem i złością paplanine powiedziałem do niego
- Witaj tępoto , pierwsza sprawa nie tkniesz w mojej obecności Morte ani nikogo z nas.
Po drugie, ładnie to tak przysięgać a potem niedotrzymywać słowa i to swojemu bogu ??
-Niewiecej jak pięć minut temu przysięgłeś na boga ,że nic nie zrobisz Morte ,a teraz przysięgasz jej śmierć . To chyba nieładnie co ?? Ostatnie zdanie wymówiłem z przesłodzonym tonem zwracając się jak do dziecka. -A teraz spadaj białasie!!
Gdy miałem już wracać na góre dodałem -Acha , i gdybyś chciał za nami iść stawiaj ostrożnie stopy. Wypowiedziane z drwiącym uśmieszkiem |