Pobudka przyszła bez kogucika, ani ptasiego świergotu. Znak, że do jutrzenki był jeszcze moment. Mimo tego, wciąż głęboko w godzinach ciszy nocnej, biesiadna bawiła się na całego. Huki, stuki, puki, wrzaski. Dzicz bez umiłowania dla zasad kulturalnego współżycia. Spać się nie dało.
Rust wyskoczył z pokoiku w samych gaciach, obandażowane ramię robiące za jedyną ozdóbkę plażowej garderoby. Kusza w pogotowiu, rozespane oczy wodzące za zagrożeniem, sylwetka pochylona w gotowości do rychłej ewakuacji. - „Eeeeaaaaah…” – Ziewnął DeGroat i przeciągnął się, skinieniem głowy witając wychodzących na galeryjkę kompanów. – ”Zbóje przyszli się awanturować. Raptem trochę folkloru, a robią raban, jakby na wojnę szli”.
Strzelec złożył załadowaną broń na poręczy nad stromymi, wiodącymi ku ich izdebkom schodami i zniknął z powrotem u siebie. Chwila stuków i puków, nieco łagodniejszych niż te parterowe, ale równie z początku tajemniczych i człowiek był z powrotem w korytarzu. Człowiek i jego szafa.
Właściwie, nie była całkiem jego. I nie do końca też była szafą. Raczej szafką. Komodą może, trzyszufladową, drewnianą maszkarą z poobdzieranego bezlitośnie, ciężkiego drewna. I należała niby do właścicieli tegoż zajazdu. No, ale! Opłata noclegowa zakładała wykorzystanie wszelkich dobrodziejstw podnajmowanej izby, więc Rust obstawiał, że katowany grubas nie będzie się o lekkie przemeblowanie procesował.
Upewniwszy się, że pochłaniający mole mebel jest na skraju schodów, jedynej drodze ku ich sypialnej przystani, Rust złapał kuszę w łapy i wycelował w depczącego ciszę nocną napastnika. - „E, chujodławie!” – DeGroat pochylił się gotów do strzału. Godna golema fizyczność herszta bandy czyniła strzelectwo wyzwaniem tylko dla niewidomych parkinsoników. – ”Policzę do trzech, żeby pozostać w przestrzeni znanych ci cyfr, a potem rozjebię ci globus. Ten lokal przeszedł pod protekcję Szarych Twarzy z Luccini. I właśnie doliczyłem do dwóch.”
Miłośnik odzieży dla puszystych skierował spojrzenie w przeciwległy kąt sali, pod galeryjkę. Ze zlokalizowaniem Rusta nie miał problemów, choć zadymiona izba nie pozwalała na dokładną ewaluację zagrożenia. - „Wypierdalać.”
Ostatnio edytowane przez Panicz : 15-03-2014 o 18:59.
|