Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-03-2014, 18:56   #23
Panicz
 
Panicz's Avatar
 
Reputacja: 1 Panicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputację
Pobudka przyszła bez kogucika, ani ptasiego świergotu. Znak, że do jutrzenki był jeszcze moment. Mimo tego, wciąż głęboko w godzinach ciszy nocnej, biesiadna bawiła się na całego. Huki, stuki, puki, wrzaski. Dzicz bez umiłowania dla zasad kulturalnego współżycia. Spać się nie dało.

Rust wyskoczył z pokoiku w samych gaciach, obandażowane ramię robiące za jedyną ozdóbkę plażowej garderoby. Kusza w pogotowiu, rozespane oczy wodzące za zagrożeniem, sylwetka pochylona w gotowości do rychłej ewakuacji.

- „Eeeeaaaaah…” – Ziewnął DeGroat i przeciągnął się, skinieniem głowy witając wychodzących na galeryjkę kompanów. – ”Zbóje przyszli się awanturować. Raptem trochę folkloru, a robią raban, jakby na wojnę szli”.

Strzelec złożył załadowaną broń na poręczy nad stromymi, wiodącymi ku ich izdebkom schodami i zniknął z powrotem u siebie. Chwila stuków i puków, nieco łagodniejszych niż te parterowe, ale równie z początku tajemniczych i człowiek był z powrotem w korytarzu. Człowiek i jego szafa.

Właściwie, nie była całkiem jego. I nie do końca też była szafą. Raczej szafką. Komodą może, trzyszufladową, drewnianą maszkarą z poobdzieranego bezlitośnie, ciężkiego drewna. I należała niby do właścicieli tegoż zajazdu. No, ale! Opłata noclegowa zakładała wykorzystanie wszelkich dobrodziejstw podnajmowanej izby, więc Rust obstawiał, że katowany grubas nie będzie się o lekkie przemeblowanie procesował.

Upewniwszy się, że pochłaniający mole mebel jest na skraju schodów, jedynej drodze ku ich sypialnej przystani, Rust złapał kuszę w łapy i wycelował w depczącego ciszę nocną napastnika.

- „E, chujodławie!” – DeGroat pochylił się gotów do strzału. Godna golema fizyczność herszta bandy czyniła strzelectwo wyzwaniem tylko dla niewidomych parkinsoników. – ”Policzę do trzech, żeby pozostać w przestrzeni znanych ci cyfr, a potem rozjebię ci globus. Ten lokal przeszedł pod protekcję Szarych Twarzy z Luccini. I właśnie doliczyłem do dwóch.”

Miłośnik odzieży dla puszystych skierował spojrzenie w przeciwległy kąt sali, pod galeryjkę. Ze zlokalizowaniem Rusta nie miał problemów, choć zadymiona izba nie pozwalała na dokładną ewaluację zagrożenia.

- „Wypierdalać.”
 

Ostatnio edytowane przez Panicz : 15-03-2014 o 18:59.
Panicz jest offline