Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-03-2014, 10:47   #24
TomaszJ
 
TomaszJ's Avatar
 
Reputacja: 1 TomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputację
Oberża "Il Verde Mela", późny wieczór.

Pokój, który Renato okupował był położony daleko od gwarnej izby nie bez powodu. Do pracy zawsze potrzebował miejsca i spokoju. Dlatego dwuosobowy pokój nadawał się wyśmienicie.

W powietrzu unosił się zapach alkoholu, formaliny i czegoś jeszcze. Na stole rozłożono notatki, kałamarze z kolorowymi inkaustami oraz szereg niedużych noży. Oraz wielki, szczurzy łeb na półmisku. Łeb został amputowany od najlepiej wyglądającego truchła, zaś półmisek - był zamówiony wraz z owocami u oberżysty, z tym że owoce leżały gdzieś w kącie.
W kilku szklanych słojach unosiły się nieduże, oplecione dziwnymi zielonkawymi żyłkami szybko bijące serca - serca skavenów i tak, biły, pompując i mieszając żółtawy balsamujący płyn, w który Renato zaopatrzył się u aptekarza.


W jednym słoju było też ruszające się i łypiące dziwnie oko z długimi wstęgami nerwów, które magik wypreparował z głowy. W innym zaś była krew, nieludzka krew, spuszczona z truchła szczuraka.

Plum!

Drugie oko wylądowało obok pierwszego. Renato coś wymruczał, szturchnął lekko długim, srebrnym szpikulcem i zaczęło się ruszać jak pierwsze. Spokojnie dokończył rysunek, przedstawiający oko skavena i opatrzył notatkami.
Następnie podszedł do swojego łóżka, na którym rozłożył chirurgiczne narzędzia i zastanawiał się nad piłą lub trepanatorem, w końcu wybrał piłę. Chciał zdjąć górną połowę czaszki skavena i ukazać mózg... i w tym momencie zobaczył na sąsiednim łóżku bladego ze strachu Francesco Morrizano. Przypomniał sobie, że rzeczywiście, w wirze pracy naukowej zapomniał zupełnie o uśpionym pacjencie, przywiązanym skórzanymi pasami do łóżka.


- Ach, piła! - Renato zorientował się co trzyma w ręku - Proszę się nie martwić signore, dziś obędzie się bez amputacji. To nie dla pana. Tym razem wystarczyły szwy i pijawki. Przespał Pan cały zabieg. Zalecałbym też trasfusione ale mam tu tylko krew naszych kudłatych szkodników, wolę nie ryzykować. Jeszcze nie zbadałem jej wpływu na zdrowe organizmy, ale gdyby Pan raczył zaczekać, mam tu przyjaciela, który aż się pali do sprawdzenia jakie są efekty transfuzji szczurzej krwi... - czarodziej kiwnął głową w kierunku pudełka, w którym miotał się zwykły, niemagiczny kogut.

- .........dzianka, kurwa! Nie chciałeś ....ekcji Grubego Rocco, jebany spa...ku, to teraz ...... ..........więcej!

- Chyba kłopoty, Panie Francesco. Proszę się nie martwić, zaraz zastawię drzwi i niech się tam ze sobą gryzą. My mamy ważniejsze rzeczy do roboty. Leczenie i praca naukowa jest ważniejsza niż przepychanki samczych macho.
Oby tylko nie wpadli tu obijać gości lub spalić przybytku...


- E, chujod......!, Policzę do trzech, żeby poz..... w ........ ...............ci cyfr, a potem rozjebię ci globus. Ten lokal przeszedł pod .................z Luccini. I właśnie doliczyłem do dwóch.
........ Wypierdalać.


No i nici z pracy, pomyślał Renato rozpoznając drugi głos. Podszedł do Francesco i uwolnił go ze skórzanych pęt, oraz podał jego broń. - Ale to tylko do samoobrony! Proszę nie szarżować, bo szwy puszczą!
Ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło! Czarodziej spodziewał się niedługo całkiem ładnej dostawy krwi...

Zanotować: W podróży mieć przy sobie zapas krwi na nagłe przypadki.
 
__________________
Bez podpisu.

Ostatnio edytowane przez TomaszJ : 16-03-2014 o 11:10.
TomaszJ jest offline