Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-03-2014, 09:47   #48
Blaithinn
 
Blaithinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Blaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumny
Praca wspólna

Garion ruszył nadbrzeżem w kierunku mniejszych łodzi, zaszczepiając w głowach kształt widzianej z oddali wyspy otoczonej ciemnością. Miał nadzieję ujrzeć jakiś przebłysk zainteresowania, samą negocjację sprawy najmu chciał pozostawić Estel. Przynajmniej wiedział w którą stronę się wybierali.
-Będzie trzeba ją wynająć przynajmniej na dwa tygodnie, lub na podróż tam i z powrotem, musimy najpierw jakoś znaleźć nasze trofeum. Najlepiej żeby czekano na nas przy brzegu, jeśli to będzie możliwe. Miejscowi zdają się nie lubić tamtego miejsca. - Przekazał Eladrince.
- Trudno się im dziwić… Podejrzewam, że możemy się tam spodziewać wszystkiego co najgorsze… - westchnęła cicho. - Może rozejrzyjmy się troszkę dalej niż port? Albo poczekamy do zachodu słońca i w tawernach pozaczepiamy rybaków.
- Masz rację, tutaj nie ma co szukać, przejdźmy się dalej. - Odparł Garion. Musiał przyznać że nie było głębszego sensu wynajmować wielkiej łodzi na małą wyprawę dla ich trójki.

Kapłanka przejęła prowadzenie i pokierowała Odłamka wąskimi uliczkami z portu, w bardziej spokojne rejony. Po chwili opuścili mury miasta, a przed nimi rozciągnęła się piaszczysta plaża. Ze trzysta metrów dalej można było dostrzec drewniany pomost , kilkaset metrów za nim kolejny.



Przy pierwszym pomoście nic się nie działo, ale Estel widziała dalej dwie osoby pochylające się nad jakąś łódką. Wskazała ich Garionowi.
- Jeśli oni nie będą chętni, to możemy tutaj wrócić wieczorem, podejrzewam, że to taki port rybacki - uśmiechnęła się lekko.

Dwójka bez wątpienia nieżywych fey (czy też ruesti, jak zwykło zwać się elfich i eladrińskich świętych), przyjęło pytanie Estel o możliwość dostania się na Księżycową Wyspę spokojnie i nawet z pewną dozą zrozumienia. Niemniej jeden z nich zapytał eladrinki z rozbawieniem:
-Nie za szybko na dołączenie do Wspaniałego Gonu? Twoje życie jeszcze nie przeminęło.
- Mój czas jeszcze nie nadszedł i wierzę, że moje umiejętności i łaska Bogini pozwolą mi pozostać wśród żywych.
-Lepiej, abyś godna była wielkiej łaski. Księżycowa Wyspa jest szczególnie niebezpieczna. Lecz jeśli naprawdę chcesz tam dotrzeć, możemy cię zabrać - zaoferował jeden z ruesti.
- Robię wszystko co w mej mocy, by być jej godna - skłoniła głowę. - Będziemy ogromnie wdzięczni za pomoc - uśmiechnęła się ciepło, kłaniając się.
Garion również się ukłonił, nie miał nic do dodania, zdawało się że kobieta załatwiła sprawę przeprawy. - Byle nie była to podróż w jedna stronę. - Słowa te skierował jedynie ku kapłance.
- Możemy zatem przyjść z jeszcze jedną osobą jutro o świcie? - zapytała chcąc ustalić czas i liczbę osób.
-To zależy, jak wielka byłaby to osoba - odparł rezolutnie, a już na pewno przekornie, umarły.
Estel uśmiechnęła się lekko.
- Z pewnością zmieści się w łódce.

***

Gdy odeszli już trochę od ruesti eladrinka odezwała się do odłamka.
- Przynajmniej wiemy, że jest tam bardziej niebezpiecznie niż sądziłam. Musimy być ostrożni… A, właśnie… Garionie, proszę nie używaj magii ognia na Wyspie, dobrze? - spojrzała na maga uważnie. - W Arvandorze drzewa nie lubią, gdy pali się ogniska w niewłaściwych miejscach… A tam gdzie płyniemy… mogą reagować jeszcze gorzej.
 
Blaithinn jest offline