Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-03-2014, 13:10   #406
Bounty
 
Bounty's Avatar
 
Reputacja: 1 Bounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputację
W przeciwieństwie do jankesów, Marco wierzył Moyi na słowo. Stare rody kokainowych baronów tworzyły w tej części kraju coś na kształt dziedzicznej arystokracji. Miały swój kodeks honorowy i nigdy nie spisywały umów, bo nie było potrzeby. Dane słowo było świętością i tylko młodym, wyrodnym dziedzicom narkotykowych fortun zdarzało się je łamać. Goito jednak był człowiekiem starej daty, więc Ruiz był w kwestii jego prawdomówności dobrej myśli.

Marco zaparkował Hummera, a właściwie zarył go w błocie, za autem JP i wyszedł z wozu, gdyż znów zaszła konieczność naradzenia się, co do dalszych działań.

- Ja mam w bagażniku liny, haki i cały sprzęt wspinaczkowy, jakby co - oznajmił. - Jestem alpinistą, czy raczej andynistą, więc i pionową skałę pokonam, chociaż wolałbym nie, bo szwy mi mogą pójść. Przede wszystkim musi tam pójść ktoś kogo zna ten Jonasz, bo w tych czasach raczej nie przywita chlebem i solą nieznajomych - spojrzał pytająco na ludzi Moyi.
 
Bounty jest offline