- Co podać, panie? – Delikatny głos przebił się przez gwar. Barmanka uśmiechnęła się do rycerza czekając na zamówienie. Chłopak wziął hełm pod pachę ukazując długie, proste blond włosy. Odwzajemnił uśmiech przyglądając się kobiecie. A może bardziej dziewczynie? W talii ściągnięta była gorsetem który podtrzymywał okazały biust widoczny przez rozpiętą u góry białą koszulę. Nogi skryła pod jasnobrązową spódnicą sięgającą za kolana. Rzemienie od sandałów owinęła wokół filigranowych stóp i łydek. Włosy miała spięte z tyłu głowy aby nie przeszkadzały jej przy pracy. Najwyraźniej widok podobał się rycerzowi. Zastanawiał się co zamówić przyglądając się dziewce. - Witaj Pani – powrócił do swych myśli na moment. - Skosztowałbym krasnowodzki porter jeśli jeszcze został choć mały dzbanuszek. - Tani alkohol schodzi szybciej, porter zawsze jest - odpowiedziała. - Zaraz jedna z moich dziewczyn przyniesie do stołu. Podać coś jeszcze, panie? - Na razie nie. Z pewnością później zamówimy coś do jedzenia. Ja wraz z moimi kompanami.
Kriger wygmerał sześć błyszczących srebrnych monet i położył je na blacie. Dziewczyna zagarnęła je i włożyła do kuferka pod szynkwasem.
Rycerz rozsiadł się wygodnie krzyżując ręce na blacie. Położył hełm obok lewej ręki. Po części przypominał wiaderko, gdyby nie wycięcia na oczy i odpowiednie wygięcia by hełm trzymał się głowy. Tarczę zaś oparł o krzesło. Wykonano ją ze stali na kształt typowej herbowej tarczy które można spotkać wszędzie. Na tej widnieje mocno już starty czerwony krzyż na białym tle. Kriger wygrał ją podczas jednego z pojedynków. Służka barmanki przyniosła spory dzban i nalała do każdego z kufli. Trunek o smoliście czarnej barwie spienił się wystając z każdego. - Na krasnoludy zawsze można liczyć. Dostarczają dobrą broń, produkują dobry alkohol, a i kiedy trzeba to parę łbów rozłupać pomogą – rzucił rycerz do kompanów. Chciał rozpocząć rozmowę. Zdjął rękawice i położył obok hełmu. - Karawana chyba dalej nie jedzie, tak mi się zdaje przynajmniej. Trzeba zarobić bo inaczej złoto rozejdzie się bardzo szybko i spać będziemy w stajni. Przynajmniej za opiekę nad moim koniem płacić nie musiałem. Inaczej zapewne złota nie starczyłoby nawet na ten dzban – pociągnął z kufla. – Po drugiej stronie ulicy zauważyłem tablicę z ogłoszeniami. Jutro jak odpoczniemy trzeba będzie się rozejrzeć, zasięgnąć języka.
Głos chłopaka był zadziwiająco niski. Nie pasował do młodej twarzy która nie zaznała jeszcze trudów życia. To powodowało zdziwienie i nasuwało podejrzenia, że mówi ktoś inny, a on tylko rusza ustami. Kriger skrzyżował wyprostowane nogi pod stołem. Spoczywając plecami na oparciu pociągał z kufla co jakiś czas słuchając przyśpiewek bardów.
Ostatnio edytowane przez Tiras Marekul : 17-03-2014 o 21:02.
|