- Kieska przyjacielu mój w myślach mi czytasz! - powiedział Hans odbierając włócznię. Jednak przy swoim w duchu obstawiał. Bo oto jadowite pewnie dziadostwo przykryte w dole leży przez popaprańca jedne zastawione.
Jednak myśl tą dla siebie już zachował i ostrożnie począł włócznią rozsuwać chrust idealny z bezpiecznej odległości gotowy gadzinę ugodzić i chociażby nad ogniskiem opiec. W pamięci mając niedawne jeszcze czasy co to dni parę pod gołym niebem przyszło mu spędzać, wężami i herbatą z kory głód zaspokajać, a wszystko to w przerwach między mięsistym, by do domu skórami wracać objuczonym. Takie to dobre miejsce miał dwa dni drogi od swojej chałupy miał, choć ostatnimi czasy i wilków więcej było i w zwierzynę ubożej to do straży się zaciągną. Bezpieczniej i wypłata to grubsza, przynajmniej tak sobie mówił. |