Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-03-2014, 22:34   #4
K.D.
 
K.D.'s Avatar
 
Reputacja: 1 K.D. ma z czego być dumnyK.D. ma z czego być dumnyK.D. ma z czego być dumnyK.D. ma z czego być dumnyK.D. ma z czego być dumnyK.D. ma z czego być dumnyK.D. ma z czego być dumnyK.D. ma z czego być dumnyK.D. ma z czego być dumnyK.D. ma z czego być dumnyK.D. ma z czego być dumny
Drusil zmarszczył nos i machnął ręką przed nosem, jakby próbował odgonić nieprzyjemny swąd.

-W dupę sobie wsadź ten twój porter, Kriger- Żachnął się. -Ciemne piwa walą spalonym ziarnem i smakują jak woda z rzeki. Tutaj masz króla trunków- Druid wyszczerzył zęby i wzniósł spocony kieliszek. -Wódka! Z mieszaniny pszenicy i żyta, rosnących na słonecznych stokach południowych Dolin, wielokrotnie filtrowana. Czysta, bogata, delikatna. Rozpływa się w ustach paletą cytrusów, ciepłego karmelu i ziarna. Nie wolno jej pić jednym haustem - należy się nią delektować łyczek po łyczku. Luksusowa- Mrugnął do Tiary, przykładając naczynko do złożonych w dziobek ust i pauzując teatralnie, patrząc po swoich towarzyszach. Po dwóch sekundach, wzruszył ramionami i jebnął całą setkę, odstawiając kieliszek z trzaskiem na stół i robiąc zbolałą minę. -Żartuję. To zwykła berbelucha z kartofli rosnących za tą budą. Wykręca mordę, jak moja była- Odziany w karmazyn mężczyzna zagryzł szybko kawałkiem chleba i złożył ręce na piersi.

Thayańczyk był zasępiony. Menadżerstwo lokalu stanowczo zabroniło mu wstąpienia do Starej Czaszki z jego najukochańszymi towarzyszami podróży - Kuss i Zhuul, dwa gigantyczne raszemickie wilczarze, warowały wiernie w stajni, ignorując zaniepokojone spojrzenia odpoczywających tam chabet. Thant nie czuł się pewnie pozbawiony swoich małych morderców - gdyby to zależało od niego, chętnie zamieniłby ich miejscami z gnomem i krasnoludem. Odrobina niezobowiązującego rasizmu nigdy nikomu nie zaszkodziła.

Spojrzał po kompanach rozgrzanym wódką wzrokiem. Czas spędzony w Rashamenie sprawił, że rudzielec chcąc nie chcąc nasiąkł nawykami tych półnagich barbarzyńców. Dumni wojownicy ze wschodu wielką wagę przywiązywali do zwierząt, wierząc że każdego humanoida łączyła specjalna więź z poszczególnymi stworzeniami odpowiadającymi jego cechom charakteru i fizjonomii. Druid bawił się więc, porównując swoich towarzyszy do zwierzaków. Kriger był wilkiem - żylastym, niebezpiecznym i uważnym drapieżnikiem. Tiara była jak młoda kocica, nieprzewidywalna i tryskająca złośliwa kokieterią. Merrem przypominał mu mysz, czujną i hiperaktywną, jak wszystkie gnomy. Włochaty i zaciekły Garnath był oczywiście rosomakiem, nawet jeśli nie potrafił przegryźć ludzkiej kości jednym kłapnięciem szczęk. Urhara łatwo było sobie wyobrazić jako dostojnego białego orła - tak rzadki, szlachetny okaz.

Kim miałbym być ja?, pomyślał z uśmiechem Thant. Jebać te bzdury i zabobony. Był poskramiaczem lwów, nadzorcą i spektatorem tego niecodziennego zoo w jednym. Rozmyślając tak, druidowi umknęła zupełnie oczywistość której nie omieszkali zauważyć jego kompani - że jedyne zwierzę do którego mogliby go porównać był wąskodupcy, oślizgły szlauch. Martwooki, jadowity padalec. Odrażający i hipnotyzujący jak rozczłonkowane zwłoki kryjące się za nienaganną manierą i foremną facjatą.

-Najpierw przyjemność, potem praca, moi drodzy. Spójrzcie na tamtych czterech zakapiorów w kącie. Zakazane mordy, tłuste włosy, puste spojrzenia. Baniaki wypłukane szczynami i baccaranem. Ryje opuchnięte od chlania i kułaków latających podczas karczemnej burdy. Może się do nich przysiądziemy?- Zażartował Drusil, nalewając kolejny kieliszek siwuchy, ale pozostawiając go na boku, jakby o nim zaraz zapomniał. -Założę się o kolejkę że przed końcem wieczoru przyjdzie nam zobaczyć ten sławetny kwartet w akcji.
 

Ostatnio edytowane przez K.D. : 17-03-2014 o 22:39.
K.D. jest offline