Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-03-2014, 09:30   #49
Kelly
 
Kelly's Avatar
 
Reputacja: 1 Kelly ma wyłączoną reputację
Praca wspólna


Sevenstar był wysoce niezadowolony ze swojego darmowego ochroniarza, ale był też zbyt tchórzliwy, by próbować przed Dotianem uciec. Co pewnie miało mu pokrzyżować plany dotyczące reszty ochroniarzy. Ot, chociażby kapitana Silasa, który pojawił się przy doku pół godziny później w towarzystwie swego brodatego kompana.

Tymczasem spokojnie przechadzający się Dotian, kiedy widział potencjalne cele, spokojnie na głos wypowiadał słowa:
- Uwaga, informacje dla wszystkich, którzy chcą podpisać kontrakt najemniczy z Sevenstarem, reprezentującym pewnego ifryta!
Mówił niby na powietrze, ale tak, żeby głos jego słyszano.
-Trochę za późno dla mnie na takie informacje, skoro umowa dawno temu już podpisana. Ale niechaj zaspokoję swą ciekawość: o co chodzi? - Oates chętnie połknął haczyk, za to Brandis mełł pod nosem przekleństwa.
- Chodzi jedynie o to, że goście stosoją kruczki oraz po prostu oszustwa. Umowa jest napisana tak, że osoba nie znająca się na prawie mogłaby czuć się zagubiona. Praktycznie słuchaj pan, jak nas chcieli wrobić … - rozpoczął opowiadanie szczegółowe, zaznaczając szczególnie wredny, choć głupawy chwyt dotyczacy owego wejścia oraz zejścia ze statku powietrznego. - Dlatego jeśli umowę masz podpisaną, sugeruję uważać oraz nie dawać się zrobić w jajo, tylko ostro żądać swojego - dorzucił jeszcze wyjaśnienie, jak oni wyszli ze wspomnianej sytuacji. - Rzecz jasna zrobisz, jak zechcesz, ale nie lubię, kiedy tacy oszuści jak ten dupek usiłują oszukiwać najemnych wojaków. Tacy bowiem jak my, muszą się trzymać razem, bowiem kiedy walka to walka, ale kiedy wypada się wspierać, to wypada, szczególnie przeciwko jakimś łajdakom.
-Dobry z ciebie kompan. Każdy inny zabrałby swoje pieniądze i nie przejmował się nikim innym. Przejmowałbyś się innymi Kildrak? - zwrócił się do krasnoluda.
-Ba - parsknął brodacz - nie przejmowałbym się nawet tobą.
-Otóż właśnie, otóż właśnie - pokiwał głową Oates, po czym skierował swe kroki ku Sevenstarowi, który zdążył już naszykować pieniądze i wręczył je bez słowa dwójce najemników. Kapitan nie drążył tematu, a i Stonepick nie miał jakoś ochoty kopać szczura. Z przyjemnie obciążoną sakiewką Silas złożył jeszcze Dotianowi propozycję.
-Nie wiem czy jeszcze ktoś będzie dziś przychodził po zapłatę. Wiem, że Evan i jego ludzie chcieli otrzymać zapłatę jak najszybciej, to pewnie już dawno rozliczeni. Co do półelfów i tej dziwnej panienki, nie mam bladego pojęcia. Chcesz czekać, to czekaj, a jak nie, to stawiam ci piwo w najbliższej tawernie.
- Dzięki, jednak jestem umówiony ze swoimi kompanami. Trzymaj ostro się oraz powodzenia - odparł wojownik.
-W takim razie pomyślnych wiatrów - pożegnał się Silas.
Im dłużej Dotian czekał w pobliżu doku, tym bardziej nabierał przekonania, że Oates miał rację - żaden z najemników się nie pojawiał. Przynajmniej nie do czasu, kiedy ze swych poszukiwań wrócili Garion i Estel.

- Skoro jest już transport, czas przygotować resztę. Liny, prowiant dla was, wszystko co może być potrzebne, zwłaszcza jeśli nie możemy palić tam ognia. - Rzucił szybko Garion, kiedy już wrócili do wojownika.
- Owszem pewnie słusznie prawisz - odparł Faeruńczyk. - Trzeba odnaleźć sklepy, albo bazar handlowy, gdzie nabędziemy potrzebne liny czy inne jakieś.
- Raczej się znajdzie, jesteśmy w mieście portowym. - Odłamek rozejrzał się dookoła, bardziej się jednak zastanawiał czego zapomniał, czego nie miał i co mu jest potrzebne. Miał skrzynię do wykonania swojej części działania, mogli potrzebować lin, na wypadek przeprawy przez ciężki teren, gdyby magia zawiodła, kolczatki pod nogi też wydawały się rozsądne, gdyby goniło ich coś zbyt dużego.
 
Kelly jest offline