- Na jaja Ulryka, dlaczego akurat teraz! - Kieska zaklął zza konara na którym wcześniej siedział i buty zzuwał. Dobrze tylko że rynsztunek także o ów konar był oparty, wziął więc tarczę, do ramienia przypiął i boso skoczył do swojego imiennika, by i jego, i siebie choć trochę tarczą osłonić.
Włócznię też wziął w rękę, nadzianą zawartość strząsnął i miał nadzieję, że przypaleniec ów nie każe się ścigać, bo zanim buty włoży z powrotem, dużo czasu minie.
__________________ Bez podpisu. |